Przeciw złym językom piszę

Nad pięknym jeziorem, do którego rzeczka wpada, rozpościera się Gród z siedzibą bojara Wiczko zwanego. Wasale wybrali go na Stolec ten, bo albo ich krewniaków, albo ich samych na mniejszych stolcach posadowił, albo też w dobra obiecał ich obdarować, a gospodarstwa ich w szczególności. Dla utrzymania zaś drużyny wasalów w zwartości, wroga w postaci wolnych gospodarzy ustanowił, zwłaszcza w jednego z nich stale broń wymierzył, gdyż to on Stolec, dziś Wiczki, ongiś zajmował. Dla bezpieczeństwa wzajemnego i władzy utrzymania zawarł też przymierze z bojarami lenn sąsiednich, a nadto sam stał się lennikiem marszałka całej krainy Wielkich Jezior. Czytaj więcej

No to sobie pogadali…

Mimo prób storpedowania doszło jednak we wtorek do spotkania związkowców z „Solidarności” i lekarzy z prezesem PZOZ Bonieckim i starostą ostródzkim Wiczkowskim. Obaj panowie ugięli się pod coraz większą presją społeczną. Przynajmniej chwilowo. Są pod ścianą i próbują się spod tej ściany wyśliznąć.

„Gazeta Ostródzka” opisała spotkanie tonem uspokajającym: „padło wiele zarzutów, ale też deklaracja rozmów„. Całkiem odmienne zabrzmiała zamieszczona na FB ocena jednej z uczestniczek: „Szkoda , że Was nie było. Rozmowy trwają i we czwartek odbędzie się spotkanie Lekarzy ze starostą i prezesem. Co z tego wyniknie, nie wiadomo , bo muszę Wam powiedzieć , że zarówno starosta jak i prezes są ogromnie butni i niegrzeczni z brakiem szacunku do człowieka. Czuli się pewni siebie z ironicznymi uśmieszkami i czuli się jak ryba w wodzie. Odniosłam wrażenie skierowane do nas zebranych , że mówcie, mówcie , a my swoje i tak zrobimy według naszego planu. Jestem zniesmaczona ich zachowaniem , złymi planami co do pracy lekarzy , kadry medycznej i istnienia Szpitala. Smutne.”

Czytaj więcej

Władza kosztem pacjentów

Recepta na degradację szpitala jest prosta: zwolnić specjalistów, zatrudnić byle kolesiów. Ale najpierw na szefa postawić kogoś, kto potraktuje posadę jako pracę przejściową i zgodzi się wykonać „brudną” robotę. Ręce decydenta pozostaną – pozornie – czyste. Czy tak się dzieje z ostródzkim szpitalem? Ostatnie półtora roku wskazywałoby na to, ze właśnie taki scenariusz jest realizowany. Zatrudniono prezesa, który przyszedł do Ostródy, bo aktualnie nie miał żadnej propozycji. A prezes w okresie półtora roku zwolnił czterech specjalistów lekarzy, zdegradował dwoje kierowników, wypowiedział pracę ośmiu innym specjalistom. Na zwolnione miejsca zatrudnił kilku „poleconych” i stworzył stanowisko dla przewodniczącego Rady oraz doradcy „bez przydziału”. W tym ostatnim przypadku, przypadku pana Grzegorza G. – dochodzenie prowadzi prokurator.

Czytaj więcej

Czy wierzyć kłamcom?

To podstawowy dylemat, przed którym stoją dziś lekarze, pielęgniarki i związki zawodowe ostródzkiego szpitala. Mobilizacja załogi i opinii społecznej spowodowała, że pycha i buta władców powiatu ostródzkiego i prezesa szpitala nieco osiadła. W czwartek, 11 maja, tydzień po wstrzymaniu przyjęć nowych pacjentów na Oddział Urazowo-Ortopedyczny, pan prezes zgodził się przywrócić do pracy dwóch zwolnionych lekarzy, pod warunkiem, że oddział wróci do świadczenia pełnych usług. I zaprzestania protestów. Władza, której stołeczki zaczynają w cztery litery zbyt mocno przygrzewać, godzi się spełnić jeden postulat. Po to by odzyskać spokój. A co z pozostałymi? Pozostałe grożą rozpadem politycznej układanki w powiecie i mieście, więc wymusić ich spełnienie łatwo nie będzie. A to oznacza, że do zapewnienia szpitalowi normalnego funkcjonowania droga jeszcze daleka. Wyznaczają ją warunki postawione przez „Solidarność”.

Czytaj więcej

Wokół starosty kręci się, kręci się….

Pomyliłem się. Biję się w piersi, walę w klawisze i odszczekuję: Prezes Boniecki nie leżakował. Przynajmniej nie na gorących wyspach. W ostatni czwartek, gdy ordynator Wiśniewski zmuszony był wstrzymać planowane przyjęcia pacjentów na Oddział Urazowo-Ortopedyczny ostródzkiego szpitala, szef tego szpitala był widziany w Pomorskim Urzędzie Marszałkowskim, gdzie akurat rozstrzyga się obsada stołka stanowiska dyrektora Wydziału Zdrowia. Więc nie leżakował. I chyba nie przestraszy się pogróżek starosty Wiczkowskiego, który ogłosił przed kamerami, że sytuację w szpitalu „wyjaśni i konsekwencje wyciągnie”. Czytaj więcej

Prezes leżakuje, specjalista kpi, a starosta zbawia

„Protestują, bo … chcą pracować” – kto by się spodziewał, że sformułowanie z czasów wczesnego dziewiętnastowiecznego kapitalizmu opisze sytuację z XXI wieku. A jednak. W powiecie ostródzkim, gdzie prywata i dyletantyzm kolesi króluje, a olewanie „nie-swoich” jest na porządku dziennym, wszystkiego można się spodziewać. Nawet olewania pacjentów szpitala. Zresztą nie po raz pierwszy. Nie tak dawno próbowano pozbyć się laboratorium i radiologii, wcześniej zamknąć dwa oddziały szpitalne, dziś uniemożliwia się funkcjonowanie tylko jednemu. W obu przypadkach starosta, niczym Piłat, umywa ręce, ba, próbuje postawić się w roli zbawiciela.

Czytaj więcej

Arogancja i hipokryzja – nieuleczalna (?) choroba władzy

Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Ostródzkiego radny Andrzej Waszczyszyn nie wytrzymał i wyłożył panu staroście i jego pretorianom, że powinni zmienić swój sposób bycia i zachowania. Trochę kultury – apelował. Apelował na pustyni. Na mojej stronie fecebook-owej wystąpienie radnego wysłuchało ponad dwa tysiące dwieście osób, ale do adresatów ten głos raczej nie dotarł, bo Waszczyszyn – parafrazując cytat z Pisma – nie mówił im tego co chcieli usłyszeć, więc nie słuchali tego co miał im do powiedzenia.

Czytaj więcej

Działkowy układ

Już kilka tygodni nie pisałem o szpitalu. Co nie znaczy, że temat zszedł z piedestału. Jest stale aktualny, głównie za sprawą coraz to nowych pomysłów władzy. Oto starosta, dysponując budżetem powiatu złożonym głównie z dotacji i subwencji celowych, postanowił zbudować blok operacyjny ze środków własnych samorządu. Sukces budowy głosił już zresztą od połowy ubiegłego roku. Tyle, że wpływy do budżetu, poza subwencją i dotacją, pozostawione przez poprzedników wystarczyć mogą zaledwie na przebudowę kuchennych pomieszczeń. Na wykończenie i wyposażenie – za mało. Stąd pomysł na sprzedaż przyszpitalnych działek w obrębie ulic Grunwaldzkiej i Piastowskiej.

Czytaj więcej

Pułapka olewanych wyborów

Ostatnio nie miałem czasu usiąść nad klawiaturą (jeszcze nie tak dawno napisałbym: sięgnąć po długopis), a winien jestem zapowiedziane refleksje nad wyborami. Ich rolą i znaczeniem. Temat na czasie, zwłaszcza w kontekście wyborów w Holandii i przecieków o przygotowywanych zmianach zasad wyborów do samorządów lokalnych.

Czytaj więcej

Staszek……

W codziennym naszym życiu gonimy za lepszym jutrem, za sprawami więcej czy mniej ważnymi. W tym pośpiechu przestajemy dostrzegać rzeczy równie ważne, o których ważności dowiadujemy się zazwyczaj za późno. Po czasie, którego nie da się cofnąć. Tempo codzienności zepchnęło na skrajny margines nawet zwykłe rozmowy z drugim człowiekiem. Z kuzynem, z sąsiadem. W blokowiskach sąsiadów nawet nie znamy. Podobnie staje się na osiedlach domków jednorodzinnych.

Czytaj więcej