A w Grodzie jakoś sennie…

Dawno o Grodzie nad Jeziorem, do którego Rzeczka wpada, w swych przekazach nie wspominałem, bo gorąco okropne, co z dalekich krain nas naszło, we znaki się daje i do ruchu wszelakiego zniechęca. A i dumać nawet w taki skwar się nie chce. Aleć czas na nic nie zważa, a kartki z kalendarza zlatując o nadchodzących dżdżach jesiennych a takoż mrozach zimowych przypominają i zapasy każą czynić. Drew zwłaszcza do pieców. Żeby w chatach ciepło było, jakby jednak mrozy, co dziś mrzonką się zdają, jednakowoż nadeszły. Skwar nie skwar rąbać więc trzeba było.

W Grodzie latoś sennie, a i turystów mniej jakby, bo nowym traktem obok Grodu jeno śmigają. Turyści to głównie na igrce w rzymskim teatrze nad Jeziorem przybywają, chociaż Jezioro coraz bardziej ogrodzone i zabetonowane, i cywilizacją śmierdzi. Za czyszczenie go z onych cywilizacyjnych zdobyczy, a to opon i żelastwa wszelakiego zwłaszcza, zabrali się zapaleńcy. Samoistnie, co władzy się żadnej nie podoba, bo władza nie lubi jak coś bez niej się dzieje i zaszczytów zbierać nie może.

Zamiast wędek, żyłek i haczyków z robakami, uzbroili się owi współcześni woje w sznury z magnesami i tymiż magnesami czeszą dno Jeziora wyciągając dobytek co dobytkiem być przestał. A i przy okazji brzegi czyszczą z brudów i odpadków. Zda się każdy powinien im przyklasnąć, a wesprzeć. Tym bardziej, że na kraj cały wieść o wojach z magnesami poszła i z całego kraju, a i zza kordonów, chętni wojowania z odpadami się zgłaszają i szeregi wojów rosną. Gdyby tylko władza grodzka przychylniejszym okiem wejrzała, a zgody na działanie nie wzbraniała. Na ten przykład, by wojowie ci w Dzień Rycerstwa Krajowego swój kunszt pokazali.

Na ten czas wydaje się, że władza grodzka inne ma kłopoty. Lato minie i do wyborów przyjdzie stanąć. Więc myślą lotów wysokich trza się wykazać, a tu same kłopoty. Budowniczowie przeprawy nad żelazną drogą o opóźnieniach przebąkują. Pomost nad pobocznym jeziorkiem, co do kąpieli bardziej się od Jeziora nadaje, na czas letniej kanikuły rozebrano, wzburzenie wywołując u amatorów kąpieli . Za to burze i ulewy zamieniały co rusz ulice w baseny.

Ale fala wzburzenia może dopiero wzrosnąć. Burgemajster wymyślił oto, by w Grodzie nad Jeziorem zakazać sprzedawania alkoholu w czas ciszy nocnej, czyli od dziesiątej wieczorem do szóstej rano. Niestety nie może zakazać spożywania, co oznacza, że lud pijący, by się piwa czy mocniejszego trunku napić będzie kramy oblegał przed godziną zakazu i zapasy czynił. To zaś oznacza, że miast mniej pić, wlewał będzie w gardła więcej, boć wszystkim wiadomo, że jak jest to się używa. Wszystkim też wiadomo, że materia nie zna pustki, więc w oczekiwaniu na decyzję rajców grodzkich zapomniane „babki” już planują jak handel, a może i produkcję napojów „bimbrem” określanych, zacząć. A to znowu nada roboty przeciążonej i tak policji. O sądach i prokuraturze nie wspominając.

Jakie „pomysła” na przykrycie wzburzenia ludu ma Burgemajster nie wiadomo, bo i remont basenu kuleje. Tymczasem wokół stolca bojara Wiczki spokój panuje, a zadowolenie. Przynajmniej na pozór. W lazarecie salę operacyjną z pompą wszak oddano. Lud cały z Grodu i okolicy zaproszono. I chociaż nie wykazał lud ów zainteresowania, to też za sukces uznać można. Dzięki temu lud nie nabrudził.

W sali operacyjnej już nawet operację przeprowadzono. Fakt to historyczny, więc Zarządca Lazaretu raczył się uwiecznić tuż przy chirurgach krojących operowanego. Kto operował nie wiadomo i nie ważne. To tylko tło dla bohatera wydarzenia było. I dla jego, Zarządcy Lazaretu, czasomierza, który prezentował bez zażenowania, a z dumą. Jakiej marki jest owo urządzenie nie dało się odczytać. Szkoda. Ale pewnie czasomierz jest ze stali aseptycznej i odporny na sterylizację niczym lancet chirurga. Na tych historycznych zdjęciach zabrakło bojara Wiczki, a to jemu miał wszak sukces ów siedzenie na stolcu przedłużyć. Być może nie dorobił się jeszcze zegarka, który wytrzymuje sterylizację w autoklawie.

Tymczasem nasi górą. W Berlinie lekkoatletki i lekkoatleci pokazali klasę. I to chyba najtrwalej zapisze się w mojej pamięci z tego gorącego lata. Obok stosu porąbanych kloców drewna na zimę i bolących ramion.

Czy ktoś jeszcze nuci: … a mnie jest szkoda lata i letnich wspomnień szkoda….. .?
Może beztroska młodzież? Tylko, że ona ma już inne melodie.

 

Skryba z Pospólstwa

W.B.

Comments

comments