Przeciw złym językom piszę

Nad pięknym jeziorem, do którego rzeczka wpada, rozpościera się Gród z siedzibą bojara Wiczko zwanego. Wasale wybrali go na Stolec ten, bo albo ich krewniaków, albo ich samych na mniejszych stolcach posadowił, albo też w dobra obiecał ich obdarować, a gospodarstwa ich w szczególności. Dla utrzymania zaś drużyny wasalów w zwartości, wroga w postaci wolnych gospodarzy ustanowił, zwłaszcza w jednego z nich stale broń wymierzył, gdyż to on Stolec, dziś Wiczki, ongiś zajmował. Dla bezpieczeństwa wzajemnego i władzy utrzymania zawarł też przymierze z bojarami lenn sąsiednich, a nadto sam stał się lennikiem marszałka całej krainy Wielkich Jezior.

Lenno Wiczki bogate nie jest, a najważniejszym jego bogactwem jest Lazaret, znaczenie mający, bowiem trakty przez lenno przechodzą różnorakie, a na nim do zdarzeń dochodzi i rannych do lazaretu się zwozi. A nadto choroby wszelakie poddanych dotykają, więc i dla nich lazaret ważny jest, do dalszych krain na leczenie udawać się nie potrzebują.

Lazaret poprzednicy rozbudowali, za darowizny, które jednak otrzymywano tylko wtedy, gdy grosz własny wykładano, a że Lenno grosza nie miało, to kredyty brać trzeba było, a później spłacać. Ale przez to lazaret mógł w lepszych warunkach i lepiej leczyć. Trza było jeszcze tylko sale operacyjne pobudować, bo starych się ulepszyć nie dało. Poprzednicy nie zdążyli, więc brak ten za główny oręż przeciwko rywalom dziś służy. Podobnie jak głoszenie wszem i wobec o długach ogromnych, chociaż bankierzy tak nie uważają i groszem gotowi są sypnąć, spłaty tego grosza pewni.

Bojar Wiczko przed wyborem był Gwizdaczem zaledwie, co junaków ganiał w podrzędnej osadzie, by tężyzny nabierali. No to gdy na Stolcu usiadł, a władzy doświadczył, oblókł się w ważność i dumę, a i pycha naszła go niepomierna. Stolec wysoki nie był, ale pozwalał na innych z góry spozierać, a lekceważenie okazywać nie tylko pospólstwu, ale senatorom Najjaśniejszej nawet.

Nim na Stolcu się usadowił o wsparciu roboty poprzednika gawędził, ale gdy się usadowił, zdanie zmienił i od zmiany doradców Stolca swego, a także Nadzorców nad Lazaretem zaczął. Tamże swoich wasali albo wskazanych przez sprzymierzonych bojarów z sąsiedztwa usadawiał. A przyzwyczajony gwizdaczym fachem do sprzeciwu nie uznawania, uznał, że nawet na uzdrawianiu się zna.

Dziś wielu mu nieprzychylnych głosi, że Pan na Stolcu próbuje z jakichś jemu znanych przyczyn lazaret osłabić, na tyle, by Najjaśniejsza mieszek z groszem na leczenie zmniejszyła, inne lazarety obdarowała, a lazaret z Grodu na poślednim miejscu zapisała. No, bo jakże? Po co by bojar Wiczko ekonomów z przednich w Najjaśniejszej lazaretów pognał, a pozorantów, co to niczym się nie wykazali, do Nadzoru Lazaretu wsadził. Po co na stołek Zarządcy Lazaretu postawił człeka, którego inni bojarzy aż z dwóch lazaretów pognali? Po co precz każe iść medykom z Grodem związanych, a doświadczonych i przez pospólstwo cenionych, i nakazuje zatrudniać medyków, co to po różnych lazaretach krążą, a w żadnym utrzymać się nie mogą?

Skryba, historię Pana na Stolcu opisujący, za kłam wieści te wszelkie poczytuje. Są to złośliwych języków jadem rzucanie, a nie prawda objawiona, a prawdziwa. Tfu, tfu, tfu… Bojara Wiczki trza słuchać! A wierzyć mu! Bo niezbadane są jego słowa, a czyny tem bardziej! Jeżeli więc mówi, że zwalnia medyków od nóg i kości, by Lazaret na nogi właśnie postawić. To rację ma. Mniej będzie płacić, mniej będzie z sakiewki Grodu dopłacać. Połamańcy medyka i tak znajdą, i kto inny dopłaci. I jeżeli wasal jego, Zarządca Lazaretu, każe jednemu medykowi, a nie trzem, kroić i złamania składać, to czynić to powinien sam, a nie we trzech. Może wiązać połamańca, albo głuszyć, by czas zyskać. Abo niech służebne zszywają, co on pokroi. Będzie taniej.

Uff, niewiara ludzi jest przeogromna. A przecież i Pan na Stolcu, i Zarządca, wasal jego, dobra chcą pospólstwa, co to nadmiernie choruje, a pomocy szuka. A także dobra medyków i służebnych, co to ciągle o swe sprawy jeno dbają, a jakoby o dobro pospólstwa się dobijając. O pospólstwo to już Pan na Stolcu zadba! Ot, co! Od tego wszak jest i tylko w złej woli można prawić, że to właśnie ON i jego WASALE o swe cztery litery i trzosy dbają. Fe….

Tak zatem będzie jako Pan każe, choć mówi co innego. Dla dobra pospólstwa, musi dziś zwieść medyków, by nowych znaleźć. A to trudno, bo co lepszy medyk, to przy lazarecie osiada i po kilkanaście lat, a i dłużej, leczy, kroi i składa. Trza zatem zawołać takich, co to wędrują, nigdzie miejsca nie znajdują. Ci jednak, tych co im płacą, z szacunkiem, a nawet z uniżonym szacunkiem, traktują. Co niektórzy twierdzą, że do czasu, aż ktoś im większym groszem sypnie, ale to znowu złe języki tylko.

Niechaj więc nikt się nie zdziwi, gdy Lazaret z Grodu mieć wkrótce będzie całkiem nowych medyków od kości i goleni. Jeszcze tylko bojar Wiczko, ze swymi pomocnikami, zwanymi Winko i Palik, przetrzymać musi napór wolnych gospodarzy i senator Najjaśniejszej, a też samych medyków i posługaczek. I gdy tylko Rada Stolca, którą nieodpowiedzialni wolni gospodarze zwołali, się odbędzie, porządek zostanie wprowadzony. Medyków się pogna, wędrownych cyrulików sprowadzi. Bo nie może być tak, że ktoś Panu na Stolcu w Grodzie nad Jeziorem się sprzeciwi.

A piszę to, by językom złym odpór dać. Ku prawdzie i z uszanowaniu Pana na Stolcu.

Skryba Jan z Pospólstwa

(Tekst ten nadesłany został do mnie po czwartkowych rozmowach lekarzy ze starostą ostródzkim.)

Comments

comments