Nie ma dymu bez ognia

O prywatyzacji ostródzkiego szpitala zrobiło się ostatnio głośniej za sprawą pism ostródzkich parlamentarzystów PiS Bogusławy Orzechowskiej i Zbigniewa Babalskiego do starosty Wiczkowskiego. Ale z niedomkniętych gabinetów decydentów pogłoski o takich zamiarach docierały już wcześniej. Potwierdzał je niepokój pracownic laboratorium, które podniosły larum zbierając podpisy pod protestem przeciw temu zamierzeniu. Potwierdzały też nerwowe i nieskoordynowane reakcje samych decydentów`.

Czytaj więcej

Powiatowy deal, czyli samorządowe zależności…

W grudniu 2014 r. „Nasz Głos” opublikował wywiad z wicestarostą ostródzkim Edmundem Winnickim. Przez całą rozmowę przewijała się właściwie jedna teza: nareszcie Morąg ma silną reprezentację w powiecie i nareszcie z budżetu powiatu zaczną być zaspokajane potrzeby tego miasta. Na okrasę bohater wywiadu dorzucił jeszcze Miłakowo. Pozostawmy na boku oczywiste rozminięcie się z faktami tezy, że przed panem W. nic w tym mieście nie inwestowano. Ważniejszy jest sposób rozumowania przedstawiciela władz powiatowych, dla którego najważniejszym zadaniem jest realizacja interesów własnego podwórka i swoich. Wyraźnie sygnalizuje swojemu okręgowi wyborczemu, co jest głównym celem jego działania i przygotowuje grunt do następnych wyborów: proszę, załatwiłem.

Czytaj więcej

Dotacja dla Morąga, czyli wspólnota interesów…

Pieniądze to temat zawsze drażliwy. Zwłaszcza, że ich ciągle wszystkim brakuje. W przypadku samorządów najdotkliwiej odczuwają to powiaty, których budżet zasilają głównie dotacje i subwencje, a więc pieniądze znaczone już w momencie trafiania do powiatowej kasy. Znaczone, gdyż są skierowane na konkretne zadania. Nie oznacza to, że władze powiatu nie mają innych dochodów. Jednak w stosunku do gmin czy województw te jednostki samorządu terytorialnego są najuboższe.

Czytaj więcej

Nie tędy droga mości panowie…

Historia kołem się toczy i jak doskonale wiemy bardzo lubi się powtarzać. Na przykład historia prywatyzacji ostródzkiego szpitala. Dokładniej: historia prób prywatyzacji. Póki co nieudanych. Póki co…

Ciągotki niektórych ostródzkich „polityków” do prywatyzacji miejscowego szpitala trwały praktycznie od momentu przekształcenia go w spółkę akcyjną uchwałą XXXIX/198/2001 Rady Powiatu w Ostródzie z dnia 31 maja 2001 roku. Szpitalna spółka rozpoczęła swoją działalność bez żadnych długów. Zadłużenie na kwotę ponad 9 milionów złotych przejął powiat i spłacał je w ratach przez kolejne lata.

Pierwszy zamiar sprzedaży szpitala – to słynna umowa przedwstępna sprzedaży akcji spółki zawarta 17 sierpnia 2001 roku przez ówczesnego starostę i jednego z członków Zarządu Powiatu Ostródzkiego z jednym z ostródzkich biznesmenów. Wstępnie oznaczono zasady sprzedaży akcji szpitala jako akcje zwykłe imienne serii A o numerach A 00001 do A 25000 . Cena jednej akcji wynosiła 10 zł (słownie : dziesięć złotych). Całość transakcji: 250 000 złotych!!!

Wówczas na te działania zareagował Poseł Ziemi Ostródzkiej , społecznik Sędzia Sądu Rejonowego w Ostródzie i kilku ostródzkich radnych informując społeczeństwo ostródzkie o zamiarach prywatyzacji szpitala i o dziwo przyniosło to zamierzony przez nich skutek. Na jakiś czas wycofano się z tego pomysłu.

Ostródę w tych latach wstrząsały różne wydarzenia, ale najczęstszym tematem był szpital. Bardzo zatroskani miejscowi politycy z rządzącej wówczas lewicowej opcji politycznej usilnie „wykazywali” szczególną konieczność jego rozwoju poprzez prywatyzację. Prasa lokalna i ogólnopolska miała duże pole do popisu, ale dzięki niej Ostródzianie mogli się cokolwiek o kulisach tych zamierzeń i „procederze” przejmowania przez kapitał prywatny samorządowego mienia dowiedzieć.

Do pomysłu prywatyzacji wracano niejednokrotnie, gdy dym po kolejnej próbie opadał i słabły emocje po odsunięciu personalnych przeszkód.

W Ostródzie krążyło wówczas powiedzenie, że „szpital” zmieni władzę powiatową kiedy zechce. Pod pojęciem „szpitala” krył się bliżej niesprecyzowany (?) układ biznesowo-polityczny, a kilku ostródzkich starostów o jego sile się namacalnie przekonało. Po burzliwych sesjach rady powiatu, przy wnoszonych na nie trumnach zmieniano władzę, gdy władza spełniać żądań nie raczyła.

Po okresie spokoju w latach 2006- 2014 temat prywatyzacji w ostródzkim szpitalu po cichu wraca. Do władzy w starostwie, jak również szpitalu, doszli ludzie, którym zawsze była bliska idea prywatyzacji. I wróciły stare metody. Na sesjach rozpatruje się anonimy (!!!), a o zamiarze prywatyzacji radni powiatu ostródzkiego dowiadują się od personelu szpitala, który zatrwożony zbiera podpisy pod protestem.

Nie tak dawno pisałem o wróbelkach ćwierkających o powrocie zamiaru prywatyzacji szpitala. Zarzucono mi, że głoszę bzdury. Chciałbym. Niestety, dziś wróbelki ćwierkają już o sprzedaży całych szpitalnych oddziałów. W szpitalu mówi się o laboratorium i rentgenie. A władza milczy. Jak zwykle.

Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz? Tylko, że nie tędy droga, mości panowie…