Bzdury z paszkwilu Pana Starosty (cz. I)

Wydawałoby się, że człowiek zarządzający powiatem, któremu wytykam konkretne zaniechania, błędy, brak inicjatywy i indolencję wyjaśni, że się mylę, nie mam racji, że jest akurat inaczej. I uczyni to przytaczając dane, wymieni inicjatywy i pokaże rozwiązania. Nic z tego. Zamiast wyjaśnień 13 października ukazał się w „Naszym Głosie” paszkwil na mój temat. Publikacja mojej odpowiedzi została zablokowana, mimo nakazu prawa prasowego. Dlaczego? Mogę się domyślać, że była zbyt niekorzystna dla starosty. Na ogólniki odpowiadam bowiem szczegółami i faktami, które ujawniają kłamstwa i półprawdy włodarza powiatu.

Na wszystkie zarzuty pod jego adresem obecny starosta ma jedną odpowiedź: „to wina mego poprzednika!”. I ten kelnerski (przepraszam kelnerów) refren powtarza już dwa lata. Zastanawiam się, czy rozbudzony w nocy i pytany o sprawy bardziej intymne, też nie zakrzyknąłby: „to wina Brodiuka”?!.

Czytaj więcej

Bajki starosty Wiczkowskiego

Dobry humor nie opuszcza starostę Wiczkowskiego, zwłaszcza gdy rozsiewa mity o własnych „dokonaniach” i wytyka innym brak wiedzy, zrozumienia i politykierstwo, co uczynił w ostatnim wywiadzie 22 bm. na łamach „Naszego Głosu”. Szef powiatowego samorządu wydaje się liczyć na ułomności ludzkiej pamięci i zdaje się podzielać przekonanie propagandzistów, że nawet bzdury wielokrotnie powtarzane stają się faktami. Otóż, myli się. Bajka pozostaje bajką.

Czytaj więcej

Co staroście zwisa?

Bez obrazy. W tytułowym pytaniu nie ma żadnego ukrytego podtekstu. Pojęcie „zwisa” to młodzieńcze „zwisa mi”, równoważne z „olewam”, albo „tu mi lata”. Przy czym „zwisa” po za zaimkiem „mi” nie rozwija się w dłuższe sformułowanie. Synonimy tak. Czynić tego jednak nie będę. Każdy sobie dopowiedzieć może.

Czytaj więcej

Klapa goni klapę…

Starosta ostródzki Wiczkowski wydał oświadczenie, w którym ogłasza, że laboratorium pozostanie w strukturze szpitala, bo oferenci nie spełnili oczekiwań –  jak oświadcza -„ograniczenia kosztów”. To już trzecie w krótkim czasie „nie spełnione oczekiwanie” starosty. Przypomnijmy: szumnie zapowiadane Partnerstwo Publiczno-Prywatne – przetarg wycofany; ogłoszony znienacka przetarg na outsourcing diagnostyki obrazowej – unieważniony z braku (podobno) oferentów; i ostatnio wychwalany i zaciekle broniony pomysł z oddaniem laboratorium. Też klapa. Nasuwa się nieodparte wrażenie, że właśnie „klapa” to symbol działań powiatowej władzy.

Na półmetku kadencji panowie W. (Wiczkowski – Winnicki) mają na koncie cudze sukcesy 2015 roku, wynikające z realizacji przygotowanych w poprzedniej kadencji planów i działań. Rok 2016 to głównie dywaniki dróg, na których środki otrzymano według rozdzielnika z samorządu wojewódzkiego. A dzięki porozumieniom z gminami o wspólnym finansowaniu, co – przy skromnych środkach i sporych potrzebach – jest zjawiskiem powszechnym, można i w powiecie i w gminach pochwalić się zwiększoną powierzchnią nowych nawierzchni. I dobrze. Jeden sukces jest ciągle zapowiadany. „Jesteśmy na etapie szukania firmy, która wybuduje blok operacyjny” – oświadczył na ostatniej sesji starosta Wiczkowski. Jakby nie obowiązywały już samorządów przetargi. A może to kontynuowanie metody: najpierw się dogadamy z kontrahentem, a potem ogłosimy przetarg?

Coś w tym jest. Przecież przetarg na outsourcing laboratorium poprzedziły wizyty „zwiadowców”, a ptaszki ćwierkają, ze to samo było przed przetargiem na oddanie diagnostyki. W samych wizytach zainteresowanych firm nie ma nic zdrożnego. Kłopot tylko z terminami. Co innego „po”, a co i innego „przed”. Chociaż nawet przy takiej metodzie „odwleczonej prywatyzacji” ujawnia się nieudolność zarówno władz szpitala, jak i powiatu. Wszystko niby „dopracowane” a nie wychodzi.

Na półmetku kadencji głównym tematem nie jest „dziś i jutro powiatu”, ale „wczoraj”, bo na każde dociekanie o dzisiejsze działania władz powiatu odpowiedzią są wywody na tematy z ubiegłej lub wcześniejszej kadencji, z głównym zarzutem: „a bloku operacyjnego nie zbudowałeś”. Nawet mnie, jako byłego starostę, co sesyjne słowotoki satysfakcjonować mogą – dowodzą, bowiem że ówczesny starosta i ówczesny Zarząd Powiatu coś robił, ale przecież mieszkam w Ostródzie i chciałbym, by dzisiejsze władze też starały się powiat rozwijać, a nie płynąć z prądem.

Ostatnia sesja też „ustawiona” była krytyką krytyków panów W. Tym razem na celowniku pana Wiczkowskiego znalazła się senator Orzechowska i tradycyjnie były starosta. Przyznam: poczułem się doceniony. Towarzystwo dobre, zarzuty naciągane lub nieprawdziwe. Podobno szkodzimy ostródzkiemu szpitalowi dziś, a wcześniej pani senator, jako radna, popierała szkodliwe działania byłego starosty, czyli niżej podpisanego. No i nie ma pojęcia o outsourcingu.

I co takiego radna Orzechowska popierała? Ano – zdaniem p. Wiczkowskiego – wsparła Brodiuka w Partnerstwie Prywatno-Publicznym, czyli prywatyzowaniu szpitala. Na szczęście obecnej koalicji udało się z tego „zgubnego” zamiaru, dzięki obecnej koalicji zrezygnować i do tego zablokować możliwość sprzedaży akcji szpitalnej spółki. Chociaż nikt takiego zamiaru nie zgłaszał. A co Rada uchwaliła to Rada może zmienić. Z dnia na dzień. Dla przypomnienia PZOZ w Ostródzie jest spółką – nomen omen – akcyjną.

Nie ważne, że PPP nie oznacza prywatyzacji, ale wspólne przedsięwzięcie. Nie ważne też, że zlecenie studiów wykonalności i programu funkcjonalno-użytkowego PPP w ubiegłej kadencji to czynności analityczne dotyczące możliwości i skutków wdrożenia Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Do tego przed podjęciem decyzji o przystąpieniu do PPP. Obecne światłe władze poszły na skróty. Po co komu analizy – uznały i ogłosiły przetarg na opracowanie programu PPP. To udać się nie mogło i nie udało, ale propagandyści ze starostwa ogłosili sukces. Za 70 tysięcy. Taki drobiazg. Podobnym drobiazgiem jest wydatek blisko 150 tysięcy na drugie SuperB, dzięki temu obaj panowie W. zagwarantowali sobie wygodny dojazd z domu do pracy i odwrotnie. Sporą oszczędnością jest natomiast dla władzy 50 tysięcy złotówek na wyrzuconych ratownikach. Oto klasyczny relatywizm władzy.

Sorry, że wracam do przeszłości, ale władza dziś głównie o tym cały czas nadaje, fałszując rzeczywistość pod własne potrzeby. Co ciekawe im dłużej trwa kadencja tym o historii więcej i z większą dawką konfabulowania. Przy czym owa konfabulacja nie wynika z amnezji władzy , ale ze skrywanej frustracji, że nic im się nie udaje. I celowego działania, by odwrócić uwagę od własnej indolencji. Bo dla tej władzy wszystko zdaje się być kłopotem, z którego nie można się wyzwolić. Chyba, żeby tak się udało pozwalniać i pooddawać.

I zamiast podsumowania. Moje publikacje trafiają na portal Stowarzyszenia „Bastion Dialogu”. Jedną z nich opatrzono poniższym komentarzem.

www.bastiondialogu.pl : Dzisiaj kontynuacja tematu służby zdrowia który ma miejsce w Ostródzie. I patrząc z tego pryzmatu można powiedzieć ze największym błędem jest oddanie samorządom do zarządzania służby zdrowia. Dlaczego? Bo samorządy nie rozumiejąc tego trudnego obszaru i nie chcąc mieć problemów a chcąc wygrać kolejne wybory oddają ten obszar cwaniakom, których celem jest wyciągnięcie pieniędzy OD NAS!!!
Czyli dla dogadujących się nie jest stratą a zyskiem, którym notabene podzielą się. A głupi lud i tak za to zapłaci …. i będzie jeszcze szczęśliwy.

I co sądzicie o takim punkcie widzenia?

Napisz do mnie

Jeśli nie chcesz komentować, nie masz facebooka, a chcesz się ze mną podzielić swoim zdaniem - napisz!

MY WŁADZA, czyli robimy co chcemy

MY NARÓD! Słynny początek amerykańskiej konstytucji, który stał się mottem drogi do demokracji nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie, zmienił się w niektórych „demokracjach” w puste hasło. Po wyborze władza się nadyma, a w jej czynach, często skrywanych, wyraźnie uwidacznia się interes nie wyborców, lecz wybranych. Ważnym staje się: MY WŁADZA! Dostrzec to można zwłaszcza w poczynaniach różnego szczebla władz lokalnych, gdzie miejscowe media można kupić, krytyków zmarginalizować i „kogo trzeba” od władzy uzależnić. Stopień „opanowania” przez władzę „demokracji” jest pełny, gdy stracą znaczenie wyborcze barwy i już nieważna staje się partyjna legitymacja tylko „sojusz interesów”. Bo ważna jest władza! MY WŁADZA!

Czytaj więcej

Komu basen, komu……

Z rozbawieniem przyglądam się zamieszaniu wokół ostródzkiego basenu. Bardzo mnie ciekawi, kto kogo w końcu postawi pod ścianą. Jak znam życie, jak zawsze będą to mieszkańcy Ostródy – pisze jeden z moich dobrych znajomych. Potężne – jak na warunki Ostródy – konsorcjum budowlane padło, a składnikiem masy upadłości jest m.in. Aquapark, jedna z największych atrakcji miasta.

Czytaj więcej

Szpitalne przetargi : Przetargowe bariery i łaskawości

Mało kto wie, że w ostródzkim szpitalu odbył się już pierwszy prywatyzacyjny przetarg. Dotyczył diagnostyki obrazowej. Pan prezes Boniecki dał potencjalnym oferentom, którzy mieli przeanalizować ryzyko zainwestowania kilka milionów złotych oraz przygotować specjalistyczną ofertę, pięć dni więcej niż na przygotowanie oferty na dostawę oleju opałowego. Nikt się więc nie zgłosił. Pic na wodę wodą się olewa.

Czytaj więcej

W rocznicę września’39: Cztery wiązanki w tonacji farsy

Wydawało się, że co jak co ale rocznica wybuchu II Wojny Światowej wpisana jest w nasz patriotyczny kalendarz na jednym z czołowych miejsc i do jej lekceważenia nigdy i nigdzie nie dojdzie. Zapomniałem o Ostródzie i o aktualnych miejscowych politykach, dla których hierarchia wartości rocznicowych wartością zmienną jest i zależy od aktualnych potrzeb i chęci.

(Patriotyzm? No tak, tak! Oczywiście! Nie zapominamy! Więc trzeba odfajkować własną obecnością. Ustawić się do fotografii, zaszpanować miną, złożyć kwiaty. Pani Jadziu, zamówi pani jakąś wiązankę. Napis? Nie, już za późno. Ludzi nie będzie? Nieważne. Ważne by były media.)

Czytaj więcej

„Pal diabli”, czyli laborantka przestała być pionkiem….

Dziewiętnastego sierpnia odbyła się kolejna nadzwyczajna sesja Rady Powiatu Ostródzkiego. Nadzwyczajna, bo tylko taka umożliwia władzy wykonawczej (Zarząd Powiatu) zatkanie gęby władzy uchwałodawczej, czyli Radzie Powiatu, a konkretnie tym radnym, których władza wykonawcza jeszcze „nie obłaskawiła”, albo którzy „obłaskawić się” nie dali. Do tej „nadzwyczajności” jeszcze postaram się przy innej okazji wrócić. Teraz o tym co na sesji BYŁO, a czego NIE BYŁO.

Czytaj więcej

Mataczenie w toku: czas na radiologię?

Jak nazwać postępowanie wprowadzające w błąd, ukrywanie celów i zamierzeń, lekceważenie radnych i opinii publicznej, wsparte butą urzędu i fotela? Jak nazwać działanie sprowadzające się do tego, by prawdy nie ujawniać. Wraz z „aferą Rywina” do współczesnego języka wróciło pojęcie mataczenie. I z tym właśnie mamy do czynienia w przypadku spraw szpitala.

Sięgnijmy do słownika. Mataczenie to sposób na ukrycie faktów. Polega na takim wyrażeniu myśli lub zdarzeń, by słuchacz nie dowiedział się tego, o czym mówca nie chce mu powiedzieć. Podczas mataczenia mówca może skorzystać z takich technik jak: podawanie nieprawdziwych informacji; udawanie, że informacja została przez niego zapomniana; mówienie nie na temat. Pasuje? Pasuje.

Czytaj więcej