Bajer z kasą w tle

Kiedyś Gomułka i Gierek grzmieli z partyjnej trybuny o błędach i wypaczeniach w partyjnych szeregach, a potem podejmowano stosowną uchwałę, głoszącą że błędy i wypaczenia się zwalczy. Dziś Kaczyński wypomniał swym współtowarzyszom, że zamienili się w tłuste koty i dopuścili się nepotyzmu. Zdaniem prezesa niewielkiego, ale jednak. I zgodnie z tradycją władzy partia podjęła uchwałę o zakończeniu ery błędów i wypaczeń. Od tej pory koniec z zatrudnianiem krewnych w spółkach skarbu państwa. Dla bezpieczeństwa w uchwale pozostawiono kilka furtek gwarantujących tłustym kotom utrzymanie wagi.

Uchwała nic z punktu prawnego nie znaczy, ale stworzyła duże pole do popisu dla partyjnej propagandy. Zgodnie zresztą z wzorcami minionej słusznie epoki. Po pierwsze – wszystkie propagandowe tuby PiS trąbić poczęły o wysokich morale tej partii, która jako jedyna dokonała, chociaż wcale nie dokonała, samooczyszczenia. Po drugie – rozpoczęto walenie w opozycję, która to opozycja sprawując władzę w samorządach też powinna podjąć tak samo wysoce moralne działania, czyli uchwały. Opozycja jak zwykle dała się postawić do kąta i zaczęła bąkać, że przecież partyjne uchwały niczego nie zmieniają. I jakoś nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że w znacznej części samorządów władzę sprawuje PiS, a jakoś uchwała partii Kaczyńskiego o zwalczaniu nepotyzmu w samorządach nawet się nie zająknęła. Znaczy w samorządach nepotyzm ma zwalczać PO i PSL, ale nie PiS?

Od początku swej władzy PiS-owski marketing, stosując takie właśnie chwyty, tłoczy ludziom  do głów, że MY PiS jesteśmy cacy, a ONI opozycja – be. I jak się okazuje czyni to dość skutecznie. Podziałowi na MY – ONI towarzyszy stale przerzucanie na opozycję własnych przywar. W efekcie ośmiorniczki i zegarek Nowaka utrwalone zostały w świadomości sporej części z nas jako szalbierstwa znacznie większej wagi niż przekręty typu zakup respiratorów u handlarza bronią czy loty Kuchcińskiego. Nikt już nie pamięta, że Nowaka Tusk zdymisjonował, a facet od respiratorów awansował na ministra. Kłamstwo i półprawda stały się sposobem zohydzania całych grup zawodowych i społecznych.

Podział MY – ONI wykorzystuje nasze, nazwijmy to, słabości. Chcemy być lepsi od innych. Często tak uważamy. I pewnie w czymś każdy z nas jest dobry, a nawet lepszy. MY – ludzie dobrzy. Tyle, że jeżeli ktoś jest „lepszy”, to ktoś inny musi być „gorszy”. Polityczny marketing PiS skupia się na pojęciach „gorszy”, „”zły”, „szkodliwy”, „wrogi”, „nienawistny”, itp. Na wszelkich negatywach. I wskazuje palcem. Sędziów, nauczycieli, opozycję. Każdego, kto władzy podpada. A jak NAS nie wskazuje, to sądzimy, że jesteśmy ci lepsi? Do czasu! W każdej chwili możemy stać się ONYMI. Bo dla władzy, zwłaszcza autorytarnej, w rzeczywistości to tylko władza jest MY. Reszta to ONI.

Gminne, miejskie czy powiatowe podwórko nie różni się istotnie od krajowego. Tu rządzą podobne mechanizmy. Bo też dzielenie nas, po to tylko by lepiej nami rządzić, nie jest autorstwa PiS czy innej partii. To stara metoda, jeszcze sprzed epoki kolonialnej. Tyle, że dziś do posługiwania się nią sprawnie i skutecznie potrzebne są media i pieniądze. Dzięki pieniądzom kontroluje się media. W skali kraju to telewizja i radio finansowane z budżetu (teraz także media przejęte przez Obajtkowy Orlen), w gminach i powiatach to lokalne media zasilane w różny sposób z budżetów gmin i powiatów. Samorządowe budżety to najwięksi sponsorzy.

Podobnie też jak w kraju idzie ostra walka o władzę, bo władza daje profity. Współautor polskiej reformy samorządowej prof. Regulski argumentował, że samorządy będą wolne od partyjnej polityki, że będą się skupiać na rozwiązywaniu lokalnych problemów, że panować będzie twórcza współpraca. Jednak sam potem przyznawał, że chociaż reforma samorządowa okazała się sukcesem, to jednak nie udało się uchronić samorządu przed partyjnym partykularyzmem i klikami interesów.

Ostróda jest przykładem czym grozi naruszenie utrwalonych partyjnych układów. Michalak, facet spoza polityki, wygrał wybory bez partyjnego wsparcia. Co gorsza „nie ułożył się” ani z PiS ani z PO. Co gorsza „nie dogadał się” też z PSL-owskimi (wówczas) starostą i wójtem. Gdyby to uczynił miałby większość w radzie i żadnych kłopotów. I poparcie wojewody i marszałka. I dobrą prasę. Tu trzeba jasno powiedzieć, że „dogadanie się” i „ułożenie” w praktyce oznacza usadowienie wskazanych osób na wskazanych stołkach. I nikt nie mógłby mu zarzucić nepotyzmu, co stale próbuje się czynić, chociaż krewniaków w instytucjach miejskich nie zatrudnia.

Nie szkodzi. Zastępująca lokalną TVP Info internautka z podostródzkiej wsi, której głównym tematem pogaduszek jest Michalak, pojęcie nepotyzmu rozszerzyła na wszystkich zatrudnionych przez burmistrza Ostródy, a nawet wybieranych w konkursach. Zarzuciła mu nawet kłamstwo. Miał oto nie zatrudniać Brodiuka, a zatrudnił. Wzorem Info „pogaduszka” owinięta została w pozory prawdy. Zgadzało się miejsce i czas, a nawet nazwiska, tyle że chodziło o stanowisko sekretarza miasta. Jak powszechnie wiadomo Michalak z prawdą się nie mijał. W odróżnieniu od wspomnianej osóbki.

„Troska” o mieszkańców Ostródy, wyrażana z gminy Ostróda, to pryszcz w porównaniu z „troską” większości radnych miejskich. W imię tej „troski” obarczają Michalaka wszelkimi przywarami. To on się kłóci, nic nie robi, nie ma planów, niszczy miasto, itd.  Powtarzane przy każdej okazji kłamstwa mają się stać prawdą. Jakby do kłótni nie trzeba było dwóch stron, jakby radni nie paraliżowali planów burmistrza i nie blokowali jego poczynań. Śmiesznie brzmiały na ostatniej sesji zarzuty zaniedbania infrastruktury turystycznej miasta ze strony tych, którzy inwestycje te zablokowali. Dla każdego oglądającego poczynania radnych oczywiste jest, że torpedując działania burmistrza torpedują realizację planów rozwoju miasta. I oczywiste staje się, że uchwalając wbrew burmistrzowi zadania inwestycyjne i wydatki miasta, przejęli od niego odpowiedzialność za stan miasta i za jego rozwój, albo – jak sami głoszą – niszczenie.

Tak jak się spodziewałem, radni, podsumowując rok 2020, nie udzielili Zbigniewowi Michalakowi absolutorium za wykonanie planu i budżetu, chociaż uznali plan i budżet za wykonany, co w normalnie funkcjonującym samorządzie obliguje do udzielenia absolutorium.    Ale nie w Ostródzie. Jak wyjaśnił w imieniu kolegów jeden z radnych: nie podoba im się…. styl Michalaka.

Usłyszawszy o stylu moja córka zapytała zdziwiona o jaką konkurencję chodzi: o skoki narciarskie czy jazdę na lodzie? Żona się roześmiała: to nie zawody sportowe, ale wywrotka gwarantowana. I chyba ma rację, bo ten bajer na dole i na górze, bajer z kasą w tle, na pewno  nic dobrego nie przynosi.

 Włodzimierz Brodiuk

 

 

 

Comments

comments