No i mamy wakacje. Covid-19 jakby uśpiony, chociaż znowu zaczyna buszować w Wielkiej Brytanii. Mistrzostwa Europy wchodzą w decydującą fazę. Tradycyjnie – bez naszych. Tradycyjnie kibicujemy słabszym, ale ci – jak Ukraina i Czechy – też już spakowali walizki. Zostały tuzy: Anglia, Hiszpania, faworyzowane Włochy i budząca naszą sympatie Dania. Może zamiesza?
Na kortach Wimbledonu tymczasem mieszają nasi. Iga Światek i Hubert Hurkacz są już w czwartej rundzie. Magda Linette odpadła w trzeciej, ale to też sukces. Brawo! A w kraju? W kraju właśnie rozpoczął się mecz polityczny wagi ciężkiej. Z Brukseli powrócił Donald Tusk i w czasie gdy Jarosław Kaczyński ponownie sformalizował swoje przywództwo jednej partii, on zastąpił Borysa Budkę w drugiej.
Powrót Tuska zapowiadany był już od dłuższego czasu. Mówiło się o tym jeszcze przed wyborami prezydenckimi, na chwilę – po dobrym wyniku Rafała Trzaskowskiego – temat ucichł, ale PO sukcesu i popularności prezydenta Warszawy nie wykorzystała i współzałożyciel tej partii wrócił. Wrócił, mimo że sondaże wykazują niechęć Polaków do jego powrotu. Ta niechęć może budzić zdziwienie, bo Tusk to najbardziej poważany na świecie polski polityk. Z bezpośrednimi kontaktami z przywódcami wielu państw, nie tylko Unii Europejskiej. W każdym normalnym kraju jego pozycja byłaby wykorzystywana do umacniania kraju w Europie i świecie. Normalnym kraju! U nas władza traktuje go jako największego wroga. Czy tylko ze strachu przed wyborczą porażką?
Na pierwszej konferencji prasowej Tusk zwrócił uwagę na zderzenie dwóch światów. Uwidaczniają to już plany wykorzystania Europejskiego Funduszu Odbudowy. O ile w krajach UE fundusz ma pomóc w przebudowie gospodarki, rozwoju nowych technik i technologii, i przygotowaniu nowych pokoleń do zmieniającej się błyskawicznie rzeczywistości, o tyle w Polsce ma utrwalić struktury władzy. Polska jest jedynym krajem UE, w której plany zakładają wzrost podatków, a pomoc socjalna ma obarczyć pracujących.
Drugą przesłanką wyłamywania się ze wspólnoty krajów unijnych jest właśnie podpisana przez Kaczyńskiego umowa o współpracy z nacjonalistycznymi, antyunijnymi partiami z Francji, Włoch i Hiszpanii. Co interesujące przywódcy tych partii publicznie wyrażają sympatię dla Putina i w rzeczywistości wspomagają działania putinowskiej Rosji w destabilizacji Unii Europejskiej. Rodzi się więc pytanie: na ile Putinowi służą także poczynania PiS?
Wraz z powrotem Tuska skończyły się polityczne nudy. Ożywił się nawet Kaczyński, który kazał się bić partyjnym watażkom w piersi za nepotyzm. Na konwencji podjęli oni jednomyślnie uchwałę o końcu zatrudniania w spółkach skarbu państwa współmałżonków, dzieci, rodzeństwa i rodziców, ale pozostawiono furtki. Pokazowa uchwała. Może ktoś nawet zostanie zwolniony. Gdyby jednak rzeczywiście Kaczyński chciał zlikwidować nepotyzm, to wystarczyło kazać przyjąć to nie w formie partyjnej uchwały, ale sejmowej ustawy. Jestem pewny, że nie trzeba by jej przegłosowywać w nocy. I nie trzeba by było wzywać PO, by ona też podjęła podobną uchwałę dotyczącą …. spółek miejskich.
Z ciekawości włączyłem TVP Info i się nie zawiodłem. PiS-tuba wychwalając uchwałę uderzyła w Tuska, którego syn jest zatrudniony w miejskiej spółce transportowej. To ma być nepotyzmu Tuska i PO. Nieważne, że młody Tusk nie jest prezesem ani w radzie nadzorczej i że zarabia trzy tysiące netto. Wypowiedź Tuska została odpowiednio przycięta, a o tym, że sama uchwała PiS dotyczyła pociotków bez kwalifikacji, nawet się nie zająknięto.
Sobota i niedziela były ciekawymi dniami do obserwacji: czym się różni TVP Info od TVN24. W pierwszej królowała konwencja PiS, na którą wpuszczono tylko wybranych dziennikarzy. O konwencji PO mówiono tylko w kontekście powrotu Tuska, który ma uratować PO przed zniknięciem z polityki, ale i tak ma znikome szanse. Przecież mówi głównie po niemiecku i jest rudy.
Informowano też lud o dyskryminacji kobiet przez klub dżentelmenów („o ile – zastrzegał się opiniotwórca – ich tak można nazwać”) rządzący partią, z władz której usunięto ostatnią kobietę, żeby zrobiła miejsce dla Tuska. Z półtoragodzinnej konferencji Tuska, puszczano tylko specjalnie przycięte fragmenty. Opinie zaś wyrażali jedynie zaprzyjaźnieni z TV Kurskiego „publicyści”.
W TVN24 można było obejrzeć całość wystąpień Kaczyńskiego (nawet poznać jego umiejętność śpiewania naszego hymnu) oraz całość konferencji Tuska. Oba zdarzenia komentowali politycy różnych ugrupowań i komentatorzy polityczni różnych zapatrywań. Ot, taka drobna różnica między fałszem propagandowej PiS-tuby, a rzetelną informacją i prawdziwym dziennikarstwem.
Donalda Tuska znam od czasów tworzenia Platformy Obywatelskiej. Współtworzyłem struktury tej partii w powiecie, byłem na pierwszym zjeździe PO, organizowałem sztaby wyborcze w kilku kolejnych wyborach. I byłem świadkiem jak dewaluują się wartości w partii władzy. Jak zanika entuzjazm i wreszcie do głosu dochodzą różni cwaniacy, dla których liczy się najpierw własny interes. Degrengolada nie jest cechą tych na górze. Ujawnia się tu na dole, w gminie, mieście, powiecie.
W końcu odszedłem z tej partii.
Lubię Tuska, jako człowieka. Cenię jako polityka. I życzę mu sukcesu – jako obywatel. Czeka go trudne zadanie. Bo to nie jest już partia z jego czasów. Bo porażki PO nie są tylko efektem propagandy PiS i miałkości kierownictwa PO. Błędów na górze. To także rozmamłanie tej partii poprzez prywatę na dołach. Wyborcy oceniają, doceniają lub nie doceniają także jakość tej partii w gminach i województwach. A tu jest różnie.
Takim przykładem partyjnej nijakości jest funkcjonowanie miejskiej organizacji i radnych PO w ostródzkim samorządzie. Wyróżniają się głównie osłabianiem prestiżu samorządu i permanentnymi atakami na bezpartyjnego burmistrza. Ręka w rękę z radnymi PiS, który dąży do odzyskania władzy w mieście. Wsparli czynnie referendum, które miało odwołać burmistrza i otworzyć drogę dla komisarza z PiS. Nie sądzę, by swoją postawą zdobywali sympatię mieszkańców, którzy nie poparli nawoływania do odwołania burmistrza. A już godna politowania była swoista zemsta na burmistrzu w postaci obniżenia mu poborów do wysokości pensji podległego mu referenta. Kolejnym krokiem ma być nie udzielenie mu na najbliższej sesji absolutorium, chociaż budżet wykonał z nawiązką.
Donald Tusk mówił o przyjaznym traktowaniu nawet przeciwników politycznych. O dyskusji, kompromisie i poszanowaniu. Ja mu wierzę. Ale kto uwierzy szefowi Platformy, gdy przygląda się poczynaniom ostródzkich członków tej partii, wspierających cele PiS.
Władzę na górze zdobywa się tu – na dole.
Lato ma być tego roku gorące.
Włodzimierz Brodiuk