Dwie wieże, połamane łóżko i basen…

Ostatni tydzień przyniósł sensacyjne doniesienia medialne. Jedni określili je „bombami”, drudzy „kapiszonami”. Miały być lub były. „Ku chwale” i „dla władzy”. Oto „rodzinne” nagrania ujawniły, że „szeregowy poseł”, który podobno nawet konta nie ma, zamierzał ku chwale (że dla kasy też – to trywialne) postawić w Warszawie dwie wieże. I nieważne, że na działce na to zbyt małej. Ale pochwalić się przed światem byłoby można, że my jak Ameryka, Hongkong i Dubaj prawie. Można by, tylko że Śpiewak przeszkadzał i Jaki nie podołał, a do tego partner krewniaczki kasy bezczelnie zażądał.

Jednemu posłowi póki co jeszcze się nie udało, za to drugi ponoć pokazał, że naród nasz mężny, a i jurny zarazem. Oto po nagraniach o wieżach z 2018 roku, ujawniły się skutki nagrań z 2013 czy 2015. Prokuratura skarży ponad 70-letniego parlamentarzystę za przyjmowanie łapówek w postaci usług seksualnych. Skorzystał z nich ponoć aż 29 razy w okresie dwóch lat i to tak energicznie, że łóżko połamał. Czyli co starsi panowie? Można? Można!

Praktycznie każdy dzień tygodnia przynosił nowe sensacje. Na nudnej komisji Jakiego, która stara się udowodnić korupcję PO, nagle główny macher „warszawskiej reprywatyzacji”, skądinąd adwokat, o podejrzane działania oskarżył polityków PiS. A pod przysięgą zeznał, że jeden z ministrów po pijanemu chodził na czworakach i całował…. psa. A kogo miał? Na tym poziomie to można by jeszcze kota… A poza tym mogło mu się pomylić, bo pies zwał się Teqila.

Nie zabrakło także ostródzkiego akcentu. Cytuję za „Wyborczą”: Targi Pro-Defence w Ostródzie, które co roku otwierał minister Antoni Macierewicz, istniały dzięki potężnym stoiskom PGZ, bo wielu innych wystawców tam nie przyjeżdżało. Targi były imprezą w sposób oczywisty deficytową. Miały jednak jeden walor: Ostróda jest miejscem, w którym rządził prezydent z PiS, dobrze widziany przez o. Rydzyka. Dopiero w 2018 roku MON stwierdził, że tego rodzaju imprezy są ekonomicznym absurdem.” Komentarz zbyteczny, ale dzięki targom o naszym mieście wspominała „Gazeta Polska”. A teraz „Wyborcza”.

Gwoli wyjaśnienia: PGZ to Polska Grupa Zbrojeniowa – konsorcjum firm państwowych, o którym znowu głośno, z racji nowej afery łapówkarskiej. Dla odmiany z udziałem najbliższego asystenta ministra Macierewicza i jego znajomych. Gość za zasługi dla obronności i wojska został uhonorowany, ale widocznie medale i honory nie wystarczały. W tym przypadku o nagraniach cicho, ale kto wie….

Dziś każdy każdego nagrywa i – jak się przekonał szef Komisji Nadzory Finansowego – nawet „szumidła” nie pomagają. Intensywność rośnie, a w tym roku może być szczególna, bo przed nami aż dwie kampanie wyborcze. „Plucia” więc będzie sporo, a w tym hejtowaniu celem jest nie tylko zdeptanie przeciwnika, ale też przykrycie własnych wpadek i krętactw. Warto o tym pamiętać. O szlachetnych zapewnieniach po gdańskiej tragedii już zdaje się animatorzy naszego życia politycznego zapomnieli. Chociaż przypominają i przypominać będą, kiedy trzeba łatkę stronie przeciwnej przykleić. Wyścig szczurów trwa.

Nie wiem jak Wy, ale ja już mam dosyć tej medialnej młócki, w której dominuje szlam prawdę przykrywający. Mam dość słuchania i oglądania kiepskiego kabaretu, którego aktorzy krętactwa zwą uczciwością, a na proste pytania o swoje działania wskazują na wielbłądzi garb oponentów. A gdyby posłuchać jak opisują owego przysłowiowego wielbłąda, to pysk trzeba by było uznać za ogon, ogon za pysk, no i okazałoby się, że do chodzenia garb mu służy. Co ciekawe wierni wyznawcy całkiem oślepli i każdej bzdurze przytakują.

Odmiennie od unikających pytań i ukrywających swe działania i zamiary polityków centralnych prezentuje się nowy burmistrz Ostródy. W czwartek po raz kolejny przedstawił dziennikarzom, a za pośrednictwem Internetu każdemu kto chciał wiedzieć, ostatnie swoje działania. Nie unikał pytań i nie uciekał od odpowiedzi. Dzięki temu na bieżąco można się dowiedzieć, co w miejskiej trawie piszczy. Nadto transparentność ucina różnorakie dywagacje, których nigdy i nigdzie nie brakuje.

Do tej pory miejska władza „informowała” promując siebie w drogich folderach wydawanych w połowie i na koniec kadencji. Albo produkując się w uładzonych „wywiadach”. Michalak zastąpił to informacją na bieżąco i online. Dzięki temu mieszkańcy mogą być na bieżąco i zasięgać informacji u źródła. O mieście. Ta odmienność nie wszystkim się jednak podoba. Jako że jest to wyłamanie się z tradycyjnego pojmowania władzy, która informacje filtruje i informacją zarządza.

Powoli odsłania się faktyczny obraz stanu miejskiej gospodarki, finansów i inwestycji. Jeszcze fragmentaryczny, ale już dający podstawę do wnioskowania o panującym w ubiegłej kadencji (i chyba nie tylko) chaosie zarządzania, braku nadzoru i kontroli. Tak jak w przypadku przebudowy basenu. Prawdopodobnie przebudowę trzeba będzie przebudowywać (jak chociażby wejście do komory solnej). I chociaż mieliśmy się pluskać w grudniu to raczej i do lata nie będziemy. Na razie miasto próbuje zrealizować inwestycje bez ponoszenia dodatkowych kosztów.

Tymczasem w piątek warszawskie polityczne ble-ble ustąpiło emocjom nie sterowanym. Zasiadłem przed telewizorem, by obejrzeć naszych skoczków. Usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego z Obersdorfu. Po pierwszej rundzie już go słyszałem. Stoch pierwszy, Żyła drugi, Kubacki czwarty, ósmy Wolny. Konkurs mógłby się skończyć. Ale w sporcie reguły rywalizacji są jasno określone. No i się posypało! Kubacki, co prawda, stanął na podium, ale pozostał niedosyt. Wiatr zrobił swoje. Szczęścia zabrakło. W sobotę, wiatr też trochę porządził. Nadal dwóch naszych w czubie, ale bez podium. Trudno. Jutro nowy dzień – mawia Małysz – walczymy dalej.

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments