Podzielone Święta….

Święta, święta i po świętach. Jak ten czas szybko leci. Ale zanim siedliśmy do świątecznego, wigilijnego stołu, by przełamać się tradycyjnie opłatkiem, tak jak czynili to nasi rodzice i dziadkowie, by życzyć sobie i najbliższym, a także małym i dużym ojczyznom, dużo dobra, spokoju i zdrowia, przeżyliśmy po raz kolejny w tym roku coś, co zamiast świątecznie łączyć, wykopało pomiędzy nami jeszcze większy rów. Rów kopano najpierw w Sejmie, a później przed Sejmem!!

Budżet, budżetem. Można go było przyjąć później i nic by się nie stało. Ba, nawet gdyby nie dotrzymano terminów, to przecież państwo mogłoby funkcjonować na prowizorium budżetowym. Ale nie! Trzeba pokazać kto tu jest silniejszy i czyja jest racja! Podobną sytuację przeżyliśmy z głosowaniem nad budżetem w Sejmie w 2013 roku, kiedy to obecnie obecna opozycja również przegłosowała sama budżet (obecni rządzący wyszli z sali posiedzeń). Jak widać nauka nie poszła w las, a zrzucanie win doprowadza naprawdę do dużych podziałów. Obecnie rządzący i obecna opozycja poszli jednak dalej. A co! Jak się dzielić, to się dzielić! Jedni ściągnęli pod Sejm warszawiaków i nie tylko, drudzy ściągnęli policję i zrobili barykady!

I to wszystko przez jeden błąd marszałka, którego poniosły nerwy? Nie bardzo chce mi się wierzyć, że nie można było się wycofać. Zarówno z pozbawienia posła mandatu, jak i z pomysłu na „zdyscyplinowanie” dziennikarzy. Zamiast na wzburzone emocje wylać beczkę oliwy rozdmuchano jeszcze większy huragan. Niczym Pawlak z Kargulem, każda strona – nieświadomie(?) – niszczyła własne „koszule i słoiki”.
Kochani parlamentarzyści. Do czego to doszło!!! Takich rzeczy nie pamiętam jak żyję, a żyję już trochę na tym świecie. Do czego w tym podziale i kopaniu rowów dojdziemy? Bo zrzucanie „jeden na drugiego” nie ma na dłuższą metę najmniejszego sensu. To może nas wszystkich zaprowadzić w ślepy zaułek. I może o to właśnie chodzi. O sytuację bez wyjścia? Przypomina to szczególny okres schyłku pierwszej „Solidarności”, który pokazał, ze zawsze jest wyjście. Ale komu się ono podobało?

Może tej z posłanek, która publicznie w czasie przedświątecznym stwierdziła, że (cyt.) „osoby, które nie są katolikami, a więc prawosławni, muzułmanie czy ateiści powinni podpisywać oświadczenia, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne”. I dodała: „W przypadku nie podpisania wspomnianego oświadczenia powinny być deportowane.” Posłanka znalazła sposób na zasypanie rowów przez „wykopanie” z kraju wszystkich obywateli o innym światopoglądzie, innej religii. Po prostu „innych”, czyli tych, którzy nie myślą jak posłanka i się z nią nie zgadzają. Jeden naród, jeden duch, jeden wódz??? Posłanka się tłumaczy atakując ją atakujących, ale wątpliwości pozostają.

„Jeżeli ktoś myśli, że został upoważniony przez naród, to powinien się brać do rządzenia tak, by to nie było z krzywdą jakiejkolwiek części społeczeństwa – mówił w specjalnym, wigilijnym wydaniu „Faktów po Faktach” biskup Tadeusz Pieronek. Obrady w nocy, ustawy głosowane jedna za drugą bez dyskusji, to jest dyktat, a dyktat kojarzy się niedobrze. W każdej sytuacji”. Wśród biskupów należy do nielicznych o takim poglądzie na rzeczywistość. Większość hierarchów ma całkiem odmienne zdanie i mniej czy ostrzej potępia okupujących sejmową salę i protestujących na ulicach. Kościół też się dzieli coraz wyraźniej, chociaż ciągle udaje jedność.

W pomorskim sejmiku radni opozycji nie podzielili się opłatkiem z radnymi koalicji. Tu odbyło się to ostentacyjnie. W wielu innych przypadkach nie podzielono się opłatkiem bez nagłaśniania. Przy rodzinnych stołach ustala się konsensus nie rozmawiania o polityce. Jak się nie udaje to spotkania kończą się całkiem nie świątecznie.
Tradycja dzielenia się opłatkiem na ostatniej Sesji przed Świętami Bożego Narodzenia powoli upada. Także w ostródzkim samorządzie powiatowym. Tym razem z „inicjatywy” rządzących koalicjantów. Po wyborach samorządowych w 2014 roku jest to kolejny rok, w którym władze „zapomniały” o tradycji. Cieszę się jednak, że nie zrezygnowano ze wspólnej wigilii na ostródzkim zamku trzech samorządów: powiatowego, gminnego i miejskiego które parę lat temu zaproponowałem jako Starosta Ostródzki panu Burmistrzowi oraz Panu Wójtowi.

To ważny element funkcjonowania samorządu, gdy rządzący z opozycją, mimo odmiennych zdań i poglądów, wyciągają do siebie ręce i łamią się opłatkiem. Przykład dzielenia się opłatkiem mimo wrogości, ba, nienawiści, dali w czas okrutnej I Wojny Światowej żołnierze niemieccy i francuscy. Przerwali ogień, wyszli z okopów. Wspólnie zaśpiewali kolędy. Tam można było. U nas coraz częściej w swych okopach się zakopujemy.

Podziały, różnice zdań w państwie demokratycznym były, są i będą. Bo to one powinny być mechanizmem, które dają rządzącym możliwość innego spojrzenia, „korygowania” swoich wizji i zamierzeń. W sejmie i w samorządach. To opozycja powinna doprowadzać do tego, by rządzący popełniali jak najmniej błędów, a rządzący powinni potrafić z tych rad korzystać.

A kto na tym skorzysta? My! Polacy…..
Dosiego 2017 Roku!

W.B.

Comments

comments