Kierunek: strefa wojny…

W Ukrainie najlepiej, znaczy najbezpieczniej,  podróżować nocą. Ale noce też są niebezpieczne. Zaraz po naszym wyjeździe z Zaporoża na miasto spadły rakiety i drony. Zginęła kilkuosobowa rodzina.

Do Ukrainy pojechałem kolejny raz kolejny w konwoju humanitarnym organizowanym przez księdza Jarosława Gościńskiego, proboszcza iławsko-ostródzkiej parafii greckokatolickiej. Dla niego był to już 14 konwój w czasie tej pełnoskalowej agresji putinowskiej Rosji na Ukrainę. 

Czytaj więcej

Powiatowy układ betonowy….Ty mnie, a ja tobie….

Czytam, że samorządowcy zobowiązują kandydata Trzaskowskiego, by po wyborze na Prezydenta RP zniósł ograniczenie do dwóch kadencji okresu pełnienia funkcji wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Trzaskowski nieśmiało obiecuje, a ja mam nadzieję, że jednak nawet nie będzie o to wnioskował. Ograniczenie kadencji wprowadzono z jednego prostego powodu: żeby utrudnić tworzenie się w samorządach lokalnych kacyków i koterii, czyli klik. Bo to praktycznie likwiduje ideę samorządności.

Czytaj więcej

Wystarczy włożyć gumowce!

Trzy dni po opublikowaniu tekstu „HALO, HALO! MY Z BAGIEN” o zalewaniu posesji przy ul. Mrongowiusza, spowodowanej niekompetentnymi decyzjami urzędów, realizujących zamiary deweloperów bez oglądania się na skutki tych decyzji, podczas sesji Rady Miejskiej, można się było upewnić, że niekompetencje mają się całkiem dobrze. Ba, kwitną. W oparach Matrixu.  

Czytaj więcej

Halo, halo! My z bagien!

Potrzeba było osiemnastu lat i kadencji pięciu burmistrzów Ostródy, by wreszcie zapadła decyzja w wydawałoby się klarownej, obwarowanej licznymi  przepisami prawa, sprawie. Tyle, że decyzja, wydana z upoważnienia burmistrza Dąbrowskiego, formalnie poprawna, w rzeczywistości sankcjonuje połamanie prawa. Zamiast rozwiązać problem prowadzi do jego zaognienia i utrwala warunki do stałego zalewania istniejących od kilkudziesięciu lat zabudowań przy ul. Mrongowiusza.

Czytaj więcej

Ponad wszystko – nie dla wszystkich (2)

Teoretycznie zadaniem prawa jest  regulowanie i porządkowanie wszelkich zależności międzyludzkich, czyli prawo ma wprowadzać porządek zapobiegając chaosowi i anarchii. Praktycznie, niestety, duch prawa bywa zlikwidowany przez „umiejętną interpretację” litery prawa. Wystarczy na przykład nie rozpatrywać problemu kompleksowo a cząstkowo. Problem społeczny staje się indywidualnym.  I już w następnym ruchu skutek potraktować można jak przyczynę i utopić problem w biurokratycznej gmatwaninie. Podręcznikowym przykładem takiego postępowania jest doprowadzenie urzędniczymi decyzjami do zalewania działek i podtapiania domów przy ul. Mrongowiusza w Ostródzie.

Czytaj więcej

Ponad wszystko – nie dla wszystkich (1)

Prezydent Trump podpisał właśnie zarządzenie zapewniające łapówkarzom bezkarność, o ile będą korumpować w innych krajach i w interesie firm amerykańskich. Moralność i wartości padły na pysk przed interesem. Amerykańskim. A dokładniej tamtejszego oligarchicznego biznesu. Klasyka: skuteczne hasło to takie, które mami wszystkich, a przynosi korzyść wybrańcom.

Czytaj więcej

Nienawiść barwi na czerwono

Nie pojmuję, i chyba już nie pojmę, co powoduje, że tak łatwo wzbudzić w nas tak silne emocje, że wyłączają one rozum, wyzwalają niepojęte pokłady złości i nienawiści, rozwalają rodziny i owocują nawoływaniem do morderstw. Nie chce mi się wierzyć, że wystarczyło kilka lat wbijania do głowy podziału na MY i ONI, opowiadania bajek o „genie polskości”, straszenia Niemcami i Unią, by wykopać w naszym społeczeństwie tak głębokie rowy. A jednak to właśnie szerzona przez prawicę, przy wykorzystaniu publicznych mediów, pogarda i nagonka wobec inaczej myślących, doprowadziła do zamordowania prezydenta Adamowicza. Dziś owocuje groźbami śmierci wobec Owsiaka i następczyni Adamowicza –  Aleksandry Dulkiewicz.

Czytaj więcej

Nie bój żaby!

Teoretycznie samorząd to ogół mieszkańców. To oni sami mają prawo i obowiązek wyznaczać kierunki rozwoju, ustalać priorytety zaspokajania potrzeb, kształtować środowisko zamieszkania, swego życia. Tyle teoria. Praktyka jest niestety całkowicie odmienna. W praktyce samorządem stało się ciało przedstawicielskie – rada gminy, miasta czy powiatu. Z pozoru. Bo gdyby się jeszcze dokładnej przyjrzeć, to w tychże radach decyduje grupka delegatów, powiązanych interesami partyjnymi, grupowymi, a najczęściej prywatnymi. Niekiedy stają się bezczelnymi i bezkarnymi pasożytami na naszym wspólnym majątku i rozkradającym to dobro.

Czytaj więcej

Na tropie dewaluacji (4)

W 2012 roku Zarząd Powiatu, któremu przewodniczyłem, nie podjął decyzji o zwolnieniu dyrektora Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Ostródzie Ryszarda Kowalskiego. Nie było zgodnego stanowiska. Osobiście sądziłem, że jednak da on radę, że potrafi się uczyć na błędach. Bo każdy je przecież popełnia i każdy się uczy. Pomyliłem się.   

Może okazałem się tak ślepy, bo Kowalski był – tak jak i ja – członkiem PO?  I wpisałem się w klasyczny schemat obrony partyjnego towarzysza? A przecież w reportażu „ Molestowanie w majestacie przepisów” jedna z zatrudnionych w Zespole osób wskazała na przyczyny sytuacji w placówce. Cytuję: Po ostatnim zdarzeniu dyrektor jakoś niespecjalnie przejął się tą sytuacją. Nie angażował się w rozwiązywanie tutaj sytuacji wychowawczych. Dzień dyrektora wygląda jak wygląda. Chwilę jest w pracy, później idzie na siłownię. Na tej siłowni siedzi dwie, trzy godziny, później znowu idzie do pracy, a później idzie do domu, po prostu. Czyli brak takiego zaangażowania w pracę jest powodem tych wszystkich problemów, które mamy dzisiaj.” Oglądałem i nie słyszałem.

Co ciekawe nie znajduję żadnego sprostowania tak negatywnej opinii.  A potwierdza ją niejako  autorka reportażu TVN „Uwaga”. Cytuję: „Dyrektor ośrodka nie ma sobie ani swoim pracownikom nic do zarzucenia. Zapytany, czy ofiara ostatniego molestowania została objęta opieką, przekonuje, że rozmawiano z rodzicami chłopca, że matka była w ośrodku, że dziecko jest pod opieką psychologa. Ale matka przeczy słowom dyrektora.- Widziałam się z nim na holu, nawet nie podszedł do mnie, żeby spytać o syna – mówi matka. – Żaden psycholog nam nie pomógł. Dopiero po naszej interwencji poszkodowany ośmiolatek otrzymał psychologiczną pomoc.

Kontrola Kuratorium przeprowadzona po zdarzeniu z grudnia 2011 stwierdziła, że wychowawcy zgłaszali „sygnały dotyczące nieprawidłowości”, ale dyrektor  nie podjął skutecznych działań. Trzy lata później, po kolejnym „nieszczęśliwym wypadku”, kolejna kontrola nadal nie doszukała się efektów „skutecznych działań” i odnotowała: kwestie niewłaściwych zachowań wychowanków (przemoc seksualna) ciągle stanowią problem do rozwiązania”.Można by za to i za kolejne skrzywdzenie dziecka obciążyć również Zarząd Powiatu i mnie, bo nie podjęliśmy właściwej decyzji. Po zmianie dyrektora nie słyszałem, by w Zespole dochodziło do takich dramatów.

Osobiście wolałbym Kowalskiego „rewaluować”, bo wbrew temu co zdaje się sądzić, lubię ludzi, ale mi na to nie daje argumentów. Rozumiem, że prawda może boleć, że trudno się z nią zmierzyć. Ale czasami warto nie dawać asumptu do wyciągania swoich potknięć  i błędów sprzed lat.

Nie opisywałbym  tej historii, gdyby Kowalski nie zarzucił mi podawania „nieprawdy”. Dla człowieka, który przez blisko 30 lat działalności publicznej zwalczał „nieprawdę” i „kłamstwo”, to jest policzek. Tym bardziej, że Kowalski zarzuca mi niskie pobudki: ponoć krytykowałem „dewaluując go”, bo osiągnął lepszy wynik wyborczy ode mnie!!!!  Banialuki, pan radny prawi, dlatego trzeba wyjaśnić jak się rzeczy miały. Publicznie, bo zbyt dużo już hejtów na mnie się wylało.

W 2003 roku Sąd Najwyższy rozstrzygając ostatecznie sprawę z oskarżenia o zniesławienie  kandydata na dyrektora PWiK w Ostródzie stwierdził:  (…) inaczej należy traktować wolność słowa w sferze prywatnej, inaczej zaś w sferze życia publicznego. W tej ostatniej zakres wolności słowa musi być szerszy, a osoby uczestniczące w życiu publicznym muszą liczyć się z krytyką, gdyż świadomie i w sposób nieunikniony wystawiają swe słowa i działania na reakcje społeczeństwa.”

NIEUNIKNIONY! Wszyscy, którzy obejmują publiczne stanowiska i funkcje, powinni mieć to na uwadze.

Włodzimierz Brodiuk

Cytaty w tekście pochodzą z reportażu TVN Uwaga „Molestowanie w majestacie przepisów” https://uwaga.tvn.pl/kulisy-slawy/molestowany-w-majestacie-przepisow-ls6692414

Na tropie dewaluacji (3)

W polskim prawie proces o zniesławienie czy znieważenie rozpoczyna tzw. posiedzenie pojednawcze. Chęć pojednania muszą wyrazić obie strony. Oskarżony ma szansę uniknąć rozprawy i skazania, jeżeli się ukorzy i przyjmie warunki postawione przez oskarżającego, czyli przeprosi i „odszczeka” swoje „kłamstwa”. Zastanawiam się jak miałoby to wyglądać w moim wykonaniu. I mam dylemat. Za co miałbym przeprosić?

Za przypomnienie, że Kowalski nie spisał się jako dyrektor Ośrodka? W grudniu 2012 r. w rozmowie z dziennikarką TVN „Uwaga” wicekurator oświaty Marek Szter stwierdza wprost: „Na pewno w kontekście prawa oświatowego można mówić o winie dyrektora Ośrodka.”  Na koniec wicekurator podsumowuje: „Uważam, że w tym momencie dyrektor popełnił kolejne zaniedbanie daleko idące. Będę sugerował Warmińsko-Mazurskiemu Kuratorowi Oświaty podjęcie kroków daleko idących. Takim krokiem będzie wystąpienie do organu prowadzącego o odwołanie dyrektora.….”  Kurator uważa zatem podobnie.

Może więc mam przyznać, że Kowalski powiadomił starostwo i kuratorium o przestępstwie z 28 marca 2011? Tylko na jakiej podstawie? „Zdewaluowany” przytacza jako dowód przestępstwa mój internetowy wpis z 16 kwietnia 2024 r. . I uzasadnia: „dyrekcja (…) w związku z wydarzeniami poprzedzającymi odwołanie Ryszarda Kowalskiego (…) poinformowała o zdarzeniach właściwe instytucje”. Nie wiem czy oskarżyciel nie zauważa, czy też celowo wprowadza sąd w błąd. Odwołanie pana K. nastąpiło w 2014 roku. Wpis dotyczył przestępstwa z marca 2011 roku, a pod wpisem widniał link do reportażu TVN „Uwaga” pt. „Molestowanie w majestacie przepisów”, który to reportaż ten wpis uzasadniał. Reportaż emitowano w styczniu 2013, nijak więc nie mógł się odnosić do 2014 roku. Więc jak mogę przepraszać?

Pan Kowalski znowu zapomniał?
Oto jak sobie przypominał w rozmowie z reporterką TVN „Uwaga”.

– Panie dyrektorze, wspomniał pan wcześniej, że w zasadzie był to nieszczęśliwy wypadek. Ja mam informacje, że podobne wydarzenie miało miejsce 28 marca. Konkretnie na terenie tegoż internatu.
Dyr. Kowalski –  To znaczy tego typu? Na pewno nie.

– Konkretnie, dwaj wychowankowie zostali skazani za molestowanie seksualne kolegi, z którym mieszkali.
K. – No być może.. Ja na dzień dzisiejszy nie mogę powiedzieć… jest mi ciężko powiedzieć… po prostu nie pamiętam tego. Być może tak. Ja bym musiał sięgnąć do swoich notatek..

– Nie pamięta pan takiego wydarzenia, panie dyrektorze?
K.- No, nie przypominam sobie…

Z wiosny? To jest niemożliwe…
K.- Nie, no, pani redaktor. Spokojnie. Ja powiedziałem tak… Ja zajmuję się tu naprawdę całym ośrodkiem… tak dalej. Niektóre rzeczy mogły mi uciec uwadze. To nie znaczy, że ja mówię, że nie było miejsca czy nie miało miejsca, że nie tego. Być może było. Jeżeli było…

To było czy nie?
K.- Tak. Tak, było.

– Przypomina pan sobie.
K.- Tak, przypominam. Tak… Z tym, że…

– No to nie jest to nieszczęśliwy wypadek i pierwsze takie zdarzenie.
K.- Pani redaktor, spokojnie. Zostały z tego wyciągnięte wnioski.. I działamy.

– Jakie wnioski?
K. – No wnioski takie, że zostało wzmożone bezpieczeństwo. Zostało…. Wychowawcy, nauczyciele zostali znowu przeszkoleni o tym wszystkim, jak należy postępować w takich przypadkach, żeby nie dopuścić do takich przypadków…

– Jak zatem to jest możliwe, że pół roku później dochodzi do identycznego zdarzenia?
K. – Nie wiem, pani redaktor. No, powiem tak. To co możemy w majestacie przepisów, rozporządzeń wszystko robimy. Nie wiem.

Po trzech latach dochodzi do kolejnego „nieszczęśliwego wypadku”. W nocy z 4 na 5 września 2014. Nie wiem kiedy pan K. o tym się dowiaduje, chociaż mam uzasadnione podejrzenie, że jeszcze tego samego dnia. Zgodnie ze służbową pragmatyką dyrektor placówki powinien zostać zawiadomiony natychmiast, podobnie starostwo i kuratorium.  W tym dniu dyrektor Kowalski ma sesję Rady Miejskiej. A po jej zakończeniu udaje się do lekarza i otrzymuje zwolnienie L4 do 19 września. Starostwo powiatowe o przypadku molestowania dowiaduje się od zastępczyni dyrektora  dopiero 10 września, po sześciu dniach. Dyrektor jest na „ chorobowym”.

Z oskarżenia wynika, że „zdewaluowałem” pana Kowalskiego także poprzez publikację skanu uchwały o zwolnieniu, bez podania o fakcie jej uchylenia przez wojewodę. Tu biję się w piersi, nie podałem. To ma być drugi dowód na zniesławienie, bo unieważnienie uchwały jakoby unieważniało jednocześnie negatywną ocenę pracy dyrektora K.,  chociaż unieważnienie nie negowało żadnym faktom, na podstawie których Zarząd zadecydował o zwolnieniu pana K.

Zarząd Powiatu uzasadniał uchwałę takimi faktami jak: a/ protest nauczycieli, b/samobójstwo jednego z wychowanków w lutym  2014, c/ próba samobójstwa wychowanka 13  września i d/  molestowanie małoletniego. Wojewoda jednak nie uznał wspomnianych faktów za „przypadki szczególnie uzasadnione”. Nie wiem na ile o takiej ocenie zadecydowała przynależność obu panów do jednej partii, ale argumentem nie do podważenia przez Zarząd Powiatu, był błąd proceduralny: zwolnienie radnego Kowalskiego wymagało zgody Rady Miasta. O to starostwo nie wystąpiło.

Nie mam nic osobistego do radnego Kowalskiego. Nie wiem jaki cel chce tym procesem osiągnąć? Bo jakiś pewnie chce. Zarzuca mi, że podawałem NIEPRAWDĘ, a wypada tak, że gdybym go miał przepraszać, to musiałbym prawdzie zaprzeczać, czyli KŁAMAĆ.

Włodzimierz Brodiuk

W tekście zamieściłem fragment reportażu TVN Uwaga „Molestowanie w majestacie przepisów” https://uwaga.tvn.pl/kulisy-slawy/molestowany-w-majestacie-przepisow-ls6692414