Lubimy marzenia….

Wyborcze obietnice są ich pełne.  Ale marzenia nie zawsze zmieniają rzeczywistość. Bo realizacja marzeń to trudna i mozolna praca.
W moim programie też ukryte są marzenia.
Ale sam program określa jak będę tworzył WARUNKI DO SPEŁNIENIA MARZEŃ.

1. MARZĘ O ROZWOJU MIASTA. Wiąże się on z nowymi inwestycjami. Tylko, że Ostróda nie ma terenów na nowe inwestycje. Miasto dusi się! I nie ma czym inwestorów skusić.

* Warunek więc pierwszy to POSZERZENIE GRANIC OSTRÓDY. Procedura wymaga czasu, opracowań, analiz i konsultacji. I dlatego wdrożę ją natychmiast po wyborze. Rezultatu należy się spodziewać po 2 – 4 latach.
* Drugim warunkiem jest PRZYWRÓCENIE MIASTU JEZIORA DRWĘCKIEGO. Nieudane inwestycje zabetonowały jezioro, a nabrzeża straszą. W pierwszej kolejności należy zlikwidować pozostałości toru kajakowego i zagospodarować nabrzeża.

2.  MARZĘ, BY LEPIEJ SIĘ NAM ŻYŁO. Miasto ma być czyste i zielone.

* Podejmę radykalne kroki, łącznie z  prawnymi, i wymuszę UTRZYMANIE CZYSTOŚCI ULIC powiatowych.
* Natychmiast WSTRZYMAM ZASYPYWANIE PODMOKŁYCH TERENÓW przy rzece Drwęcy i innych naturalnych rezerwuarów wody. To zahamuje podtopienia domów.

3. MARZĘ O AKTYWNYM MIEŚCIE. I dlatego wspierać będę każdą aktywność i korzystać z wiedzy każdego środowiska. W tworzeniu programów i planów. W każdej dziedzinie: od kultury przez sport  po ochronę środowiska. Nie jestem alfą i omegą. Radni też nie są.

Wśród kandydatów na burmistrza jestem JEDYNYM, który ma DOŚWIADCZENIE w:

– zarządzaniu administracją samorządową,
– kierowaniu dużymi zespołami ludzkimi,
– praktycznym rozwiązywaniu problemów samorządowych.

Jako starosta pokazałem SKUTECZNOŚĆ w:
– pozyskiwaniu środków unijnych
– realizacji inwestycji.

RAZEM MOŻEMY ZMIENIĆ OSTRÓDĘ!

Do zobaczenia przy urnach!

Włodzimierz Brodiuk

Ku rozwadze (4)

Dialog, współpraca, porozumienie, konsultacja. W czasie kampanii wyborczych kandydaci „kochają” wyborców, zapewniają, że nic o nich bez nich. Oni są najważniejsi. Do czasu…

Po wyborach kryteria ważności ulegają gwałtownej zmianie. Samorząd terytorialny, w teorii jest „wspólnotą osób zamieszkujących dane terytorium”. W praktyce prawa tej wspólnoty – w naszym przypadku miasta – realizują jej wybrane organy: rada oraz burmistrz. Radni i burmistrz stają się najważniejsi, a często – nazbyt często – nie tylko całkowicie niezależni w swych decyzjach od mieszkańców, ale także nie zwracający uwagi na potrzeby i priorytety wyborców. Do kolejnych wyborów… Kiedy znowu będą zapewniać, że „kochają”…

Teoretycznie właśnie wybory mają być oceną działania radnych i burmistrza. Czy są? Wydaje się, że w przypadku burmistrza bardziej niż w przypadku radnych. Kończący kadencję burmistrz zdaje sobie sprawę, że ocena jego pracy jest jednoznaczna. Ale czy tylko on odpowiedzialny jest za kiepskie zarządzanie miastem?

Ten kto oglądał sesje Rady Miejskiej w Ostródzie wie doskonale, że znakomity udział w paraliżu decyzyjnym miasta odegrali radni. Rada, która jest organem uchwałodawczym i kontrolnym, zbyt często próbowała pełnić rolę zarządcy miasta, zastępować burmistrza. Zamiast dialogu i współpracy sesje rady były polem permanentnej i zaciętej konfrontacji. Dla mieszkańców „wojna wybrańców” przestała być zrozumiała, bo też żadna ze stron tego konfliktu nie korzystała z możliwości konsultacji problemów z wyborcami. Samorządowi podsunięto sugestię odwołania burmistrza w drodze referendum. A samorząd to olał. Czego należało się spodziewać. Bo część nie rozumiała o co  chodzi, a część uważała, że odwołać należałoby obie strony konfliktu.

Na listach kandydatów nie ma kończącego kadencję burmistrza. Są za to radni, uczestnicy „wojenek” o to kto jest ważniejszy: burmistrz czy Rada, czyli oni. Niektórzy startują w wyborach na burmistrza. Są doświadczeni w paraliżowaniu decyzji, ale czy ta umiejętność jest przydatna w zarządzaniu miastem?

Włodzimierz Brodiuk

Ku rozwadze (3)

Finał coraz bliżej. Liczba banerów, plakatów i obietnic bije rekordy. Gdyby w nie wierzyć, już jutro mielibyśmy spełnienie marzeń. Byłoby kolorowo. 

Jeden z kandydatów obiecuje, że od razu uda się do Warszawy i przywiezie kasę. Pomoże znajomy minister. Inny zapewnia utworzenie swoistej „rady ocalenia Ostródy” z władz miasta, powiatu i województwa, jeszcze inny proponuje rozwiązanie problemów poprzez dialog i wspólne działanie z innymi samorządami. Bajanie…

Powiedzmy otwarcie. Każdy z samorządów ma własne interesy i najczęściej są one rozbieżne z interesami miasta. Doskonale to widać na…. brudnych ulicach powiatowych w Ostródzie. I po nerwowej reakcji wójta gminy na wspominanie o rozszerzeniu granic miasta. Nie oznacza to, że nie należy prowadzić dialogu, dochodzić do porozumienia w każdej z naszych spraw. Chociażby w finansowaniu infrastruktury miejskiej, z której korzystają mieszkańcy gminy.

Propozycja tworzenia jakichś wspólnych ciał „dialogu i współpracy” świadczy o braku zdecydowania w rozwiązywaniu problemów miasta i  już na etapie kampanii wyborczej usprawiedliwiania niepowodzenia czy odwlekania.

Tak na marginesie. Charakterystyczne w mijającej kadencji było to jak bardzo w sporze z Michalakiem aktywni byli radni zatrudnieni w jednostkach podległych staroście. Nie wyciągając daleko idących wniosków, zastanawiam się jednak nad dylematem, który interes – w przypadku konfliktu interesów – był dla nich ważniejszy? Żaden z kandydatów KWW Brodiuk Włodzimierz takiego dylematu mieć nie będzie.

Wracając zaś do konfliktu interesów zamierzam siąść do rozmów ze starostą i wójtem z gotową propozycją. Ulice powiatowe w mieście muszą być czyste – to zadanie powiatu, a miasto musi objąć granicami tereny zurbanizowane i umożliwiające rozwój. Możemy dyskutować „JAK”, ale nie – „CO”.

Włodzimierz Brodiuk

Ku rozwadze (2)

Siódmego kwietnia wybieramy burmistrza Ostródy. Jestem wśród ośmiu kandydatów.

Postanowiłem wystartować w wyborach, bo mam – jako jedyny!  –  doświadczenie w kierowaniu administracją samorządową. Przez osiem lat byłem starostą ostródzkim i to w sytuacji, gdy opozycję stanowiła połowa radnych powiatowych,  a instytucje samorządowe nie znajdowały się w  najlepszej kondycji. Zwłaszcza szpital, który chciał przejąć – przy wsparciu lokalnych polityków – jeden z miejscowych „biznesmenów”. Zderzyłem się wówczas z naciskami, ale także z próbami przekupstwa, szantażu i realnymi groźbami.

To była dobra lekcja. Zarządzania, współpracy i budowania zaufania, umiejętności rozpoznawania ukrytych intencji i realizacji inwestycji przy mizernych dochodach własnych. I granic ryzyka podejmowania decyzji. I projektowania perspektywicznych działań.

Dziś na listach kandydatów na radnych znajduję nazwiska osób, które naciskały na przekazanie szpitala w prywatne ręce, na sprzedaż za grosze obiektów po „białych koszarach”, były przeciwne budowaniu stacji dializ w ramach partnerstwa prywatno-publicznego. Dlaczego? One wiedzą i ja wiem.

Żałuję jednego. Jako prezes MPEC nie udało mi się zmodernizować ciepłowni miejskiej w drodze partnerstwa prywatno-publicznego. Pozwoliłoby to na zachowanie możliwości kredytowych przedsiębiorstwa do dalszej przebudowy kotłowni i zmniejszenia wzrostu cen ciepła. Koncepcja była gotowa do realizacji, ale nie interesowała także obecnych kandydatów na burmistrza, zajętych wojenką z Michalakiem. A w ciepłowni realizuje się tylko częściowo przygotowaną za mojej prezesury koncepcję.

Szpital z oddziałem zakaźnym i stacją dializ, budynki Centrum Użyteczności Publicznej i Starostwa są dowodem na umiejętność podejmowania przeze mnie zdecydowanych przemyślanych działań. Takiej umiejętności powinno się wymagać od burmistrza Ostródy.

Włodzimierz Brodiuk

Ku rozwadze

Dwa tygodnie do wyborów. Ośmiu kandydatów i każdy apeluje o wybór. A ludzie zastanawiają się dlaczego akurat ten. Dlaczego JA?

Postanowiłem wystartować w wyborach na burmistrza Ostródy, bo wiem że mogę i potrafię poskładać nasze sponiewierane i podzielone miasto, doprowadzone do schyłkowego stanu przez skłócone partyjki i prywatę.

Kilkadziesiąt lat temu tworzyłem nad Drwęcą Platformę Obywatelską. Byłem pełen entuzjazmu, że uczestniczę w czymś nowym, co zmieni nasz kraj i społeczeństwo. Solidarność pękała, radykalizowały się skrajności. Platforma wydawała się najlepiej oddawać europejskiego ducha „Solidarności”. Ale zawiodła. Wcale nie przez rozłam na górze. Zawodziła i padała powoli, tu na dole. W miastach i miasteczkach. W województwach. Także w Ostródzie. Idealizm pozostał w hasłach. Przeważać zaczęła natura opisana przez Reymonta. Prywata budowana kolesiostwem. Uznałem, że nie ma w niej dla mnie miejsca. Odszedłem.

Nie należę do żadnej partii. Bo, chociaż sporo w nich ludzi z wartościowych, to dominują w nich – niestety – karierowicze. A my wyborcy – wierzymy im. Bo komuś trzeba przecież wierzyć. Na kogoś postawić. Bo, tak skonstruowany jest system. Bo kiepski, ale – jak mawiał Churchill – lepszego nie ma. Partie nie zostawiają wolnego miejsca na szczeblu kraju, województwa. Ale czy także w gminie, mieście i powiecie?

Uważam, że przenoszenie do nas partyjnych sporów i napięć jest zwyczajnie szkodliwe. Warto się zastanowić, dlaczego wielu prezydentów i burmistrzów rozwijających się miast porzuciło partyjne barwy.

Włodzimierz Brodiuk

Szyldy i interesy…

Z najnowszego sondażu portalu WP wynika, że – w opinii wyborców – wybory samorządowe wygra Komitet Obywatelski. Dwa razy mniej  – 20,5 proc. – z nas wierzy w wygraną PiS, a prawie nikt w zwycięstwo Lewicy. Tyle, że nie wiadomo  co on określa? Wybory do samorządu wojewódzkiego, powiatowego czy gminnego? Wydaje się, że tylko do samorządu wojewódzkiego, bo w tej części wyborów komitety poszczególnych partii występują w pełnej okazałości i czytelnie, a ich wyniki kształtują obszar władztwa krajowego.

Czytaj więcej

I co mi pan zrobi?

Konstytucji nie da się napisać tak, by przewidywała wszystkie patologiczne sytuacje, a prawnicy nie są w stanie przewidzieć co wymyślą chore głowy polityków – komentuje obecne spory polityczne prof. Ewa Łętowska. I trudno się z tą oceną nie zgodzić. Zwłaszcza dziś, gdy na Konstytucję powołują się wszystkie strony politycznych sporów, a szczególnie ta, która  dotychczas za koszulki z napisem KONSTYTUCJA ścigała.

Czytaj więcej

Między szansą i Braunem

Odłączone komputery i wyniesione drukarki, taki obrazek zastała nowa ekipa przejmująca Kancelarię Prezesa Rady Ministrów Rzeczpospolitej Polskiej. To pewien symbol degrengolady polskiej elity politycznej. Przynajmniej odchodzącej i raczej „elyty” niż elity.  Nową władzę czeka więc nie tylko czyszczenie przysłowiowych stajni Augiasza, ale także odbudowa jakości sprawowania urzędów, które objęła z rekordowym poparciem i mocno rozbudzoną nadzieją. Ale eksces Brauna pokazuje, że niekoniecznie tylko z tym przyjdzie się jej zmagać.

Czytaj więcej

Dyskryminacja po ostródzku

Po kilkunastu miesiącach od zlikwidowania w Ostródzie przez miejską spółkę możliwości zakupu biletów komunikacji miejskiej za gotówkę, czyli złotówki, czyli konstytucyjny środek płatniczy w Polsce, Rzecznik Praw Obywatelskich zareagował na skargi mieszkańców i przypomniał burmistrzowi, że nie wywiązuje się on ze swoich obowiązków włodarza miasta.

Czytaj więcej