Czas się wreszcie obudzić …

Przez półtora miesiąca  milczałem na blogu, bo był to dla mnie i firmy, którą kierowałem,  bardzo „gorący” okres. Musiałem, wraz ze współpracownikami, udowadniać, przekonywać i uświadamiać wielokrotnie, że zwlekanie z podjęciem decyzji w sprawie modernizacji ostródzkiej ciepłowni, zmianie paliwa, prowadzi do wzrostu kosztów i opłat za ogrzewanie mieszkań.  Bez efektu. Te starania spowodowały – póki co – jedynie odwołanie mnie ze stanowiska prezesa. Moja żona przyjęła to z ulgą.

Dziennikarze pytali, czy byłem zwolnieniem zaskoczony? Nie byłem. Wiedziałem o takim zamiarze już od co najmniej połowy ubiegłego roku. Nie mam też pretensji do samego zwolnienia. Co do sposobu jednak odwołania – tak. Tym bardziej, że wydający członkom Rady Nadzorczej takie polecenie, cały czas dążył do przerzucenia na mnie odpowiedzialności za własny decyzyjny marazm.  By mnie zwolnić dokonał nawet zmian w regulaminie Rady Nadzorczej MPEC. Ale po kolei.

Gdy w lipcu 2019 roku, w wyniku konkursu, obejmowałem kierowanie MPEC, firma była po kilku dużych inwestycjach, które w założeniu miały gwarantować stabilizację ekonomiczną, a okazały się przysłowiowym „kamieniem u szyi”. Kosztem 13 mln złotych zainstalowano napędzane gazem silniki produkujące ciepło i prąd. Ich uruchomienie wyłączało w okresie letnim kotły węglowe. Ale po roku już okazały się nieopłacalne. Nie zwalniały także z opłat za CO2, chociaż CO2 nie wytwarzały. Nie opłacalny także okazał się wydatek 6 mln złotych na podłączenie do miejskiej sieci ciepłowniczej Osiedla Grunwaldzkiego. Inwestycje 2018 roku zdolności inwestycyjne MPEC sprowadziły do zera, a miasto zabezpieczyło ich finansowanie hipotekami na Kotłowni Rejonowej i Stadionie Miejskim. Też ograniczając swe zdolności  kredytowe.

Rok 2018 MPEC zamknął stratą w wysokości 1 640 000 złotych. Banki wzdragały się przed udzielaniem kredytu obrotowego na bieżącą działalność, a przedsiębiorstwo musiało wykupować 40 tysięcy uprawnień do emisji CO2 rocznie. Wówczas jedno kosztowało tylko 25 euro. Sytuacja wymagała pełnej mobilizacji kadry, a ja dostawałem niezawoalowane sugestie, by „pozbyć się” obu dyrektorów – technicznego i ekonomicznego, i zatrudnić młodych, „zdolnych i z przyszłością”. Te sugestie wrzuciłem do szuflady razem z informacją o zainteresowanej MPEC gdańskiej firmie z energetycznej grupy kapitałowej. Dla mnie najcenniejsza była wiedza, doświadczenie i zawodowe kontakty ludzi, którzy w ciepłownictwie przepracowali  po kilkadziesiąt lat. I to właśnie dzięki zespołowej pracy udało się opanować kryzys 2019 roku.

Kolejny 2020 rok charakteryzowała względna stabilność opłat za CO2, cen węgla i gazu. Udało się MPEC wyprowadzić z długu i rok zamknąć na plus. Jednak kolejny 2021 rok rozpoczął się wzrostem cen uprawnień do emisji CO2 do 32 euro. A to był zaledwie początek. W grudniu osiągnęły one cenę już pod 90 euro. Ponad trzy razy wyższą niż rok wcześniej. Rosły i to gwałtownie ceny węgla i gazu. Wyłoniony w przetargu dostawca miału węglowego, nie zważając na kary, zerwał kontrakt. Ceny zakupu wzrosły o 100 – 150 procent. Równocześnie cena gazu wzrosła 5-krotnie.

Nie czekając na rozwój sytuacji, już w marcu 2021 podpisałem z Krajową Agencją Poszanowania Energii umowę na opracowanie koncepcji przebudowy kotłowni na dwa bloki biomasowe 4 MW i 8 MW oraz zlikwidowanie trzech kotłów węglowych, a w to miejsce zamontowanie 8 kotłów gazowych, każdy o mocy około 2,5 MW. Jak najszybciej należało uciec od węgla i opłat za CO2, wyjść z systemu ETS, przechodząc na niemisyjne biopaliwa.  Słuszność podjętych przez nas działań potwierdził Krajowy Ośrodek Badania i Zarządzania Emisjami.

W czerwcu 2021 roku  Walne Zgromadzenie Wspólników (jednoosobowo pełni tę rolę Burmistrz Ostródy)  podsumowało działalność spółki za 2020 rok. Wyznaczone cele zostały zrealizowane. A my – z dyrektorem ekonomicznym – usłyszeliśmy zdziwieni od Burmistrza: ”Z bólem serca kwituję Ci ten rok”. Zatkało nas.

W lipcu 2021 roku dwa niezależne podmioty potwierdziły słuszność wybranego kierunku, a ich analizy i wyliczenia okazały się zbieżne. Otrzymałem  „STUDIUM WYKONALNOŚCI – Przedsięwzięcia MODERNIZACJA ŹRÓDŁA CIEPŁA W MIEJSKIM PRZEDSIĘBIORSTWIE ENERGETYKI CIEPLNEJ” opracowanej przez Krajową Agencję Poszanowania Energii oraz wykonaną przez firmę konsultingową MSG-e „ANALIZĘ PRZEBUDOWY SYSTEMU WYTWARZANIA CIEPŁA MPEC OSTRÓDA –  OPTYMALIZACJA WZROSTÓW CEN CIEPŁA W MIEŚCIE OSTRÓDA”. Te dwa dokumenty były i są podstawą do przeprowadzenia przetargu na kotły biomasowe i w terminie późniejszym na kotły gazowe.

22 lipca oba dokumenty dostarczyłem Burmistrzowi Ostródy.   Teraz od niego zależało zadecydowanie o rozpoczęciu przygotowania dokumentacji przetargowej. Czas uciekał, a każdy miesiąc generował straty. Dokumenty leżały w biurku Urzędu Miejskiego, a w różnych miejskich gremiach i przy różnych okazjach, zarówno radni jak i burmistrz zarzucali prezesowi MPEC bezczynność.

Ba, 7 grudnia strażnicy miejscy dostarczyli mi pismo burmistrza z żądaniem wyjaśnienia jakie działania podjąłem w celu restrukturyzacji (!?) MPEC oraz dostarczenia planu naprawczego i koncepcji finansowo-inwestycyjnej (!?) na najbliższe lata. To pismo było aż nadto dobitnym znakiem zamiarów nadawcy.

 

 

Wkrótce potem, podczas spotkania z burmistrzem, w obecności przewodniczącego Rady Nadzorczej, dostałem jednak, ustną bo ustną, ale zgodę na przygotowanie przetargu. 13 grudnia, po negocjacjach, podpisałem umowę z KAPE na opracowanie dokumentacji przetargowej i przeprowadzenie przetargu. Co oznaczało, przy sprawnym przebiegu inwestycji, zakończenie modernizacji ciepłowni w połowie 2023 roku.

Podpisanie umowy uruchomiło proces przygotowania do modernizacji systemu produkcji ciepła, ale nadal bez gwarancji miasta. A to realizację inwestycji stawiało pod znakiem zapytania. Tymczasem ani na grudniowej ani na styczniowej Radzie Nadzorczej, także z udziałem burmistrza, konkrety nie zapadały, chociaż przedstawiałem szczegółowy harmonogram inwestycji, analizy kosztów, warianty finansowania i przewidywane zmniejszenia kosztów. Budziło to zdumienie naszych kontrahentów, ale także niepokój załogi, do której docierały pogłoski o prywatyzacji.

Szczególnie burzliwe było posiedzenie Rady 5 stycznia, podczas którego burmistrz, w obecności autora dostarczonych mu pół roku wcześniej analiz, zarzucił brak jakichkolwiek obliczeń, a mnie – kłamstwo. To była obelga. W tej sytuacji pozostało przekazać wszelkie dokumenty radnym. Sprawa była poważna, a podjęcie decyzji ratującej MPEC, ale przede wszystkim kieszenie odbiorców ciepła, ważniejsze od sympatii i antypatii.

Temat podjął przewodniczący Komisji Rewizyjnej Krzysztof Krzyżaniak, a posiedzenie tej komisji było praktycznie jedynym, w której problem modernizacji ciepłowni i ograniczenia opłat za ciepło, rozpatrywano w pełni merytorycznie i z zainteresowaniem. Z inicjatywy przewodniczącego komisji temat trafił też na sesję Rady Miejskiej, ale radni wyrazili wyłącznie werbalną troskę. Temat odfajkowano. Rada nie miała czasu nawet na wysłuchanie ekspertów od ciepłowniczej ekonomii. A burmistrz nadal, wbrew faktom, określał analizy i studium wykonalności wykonane przez firmy, które mają w swym dorobku modernizacje wielu ciepłowni, mianem „skrawków papieru”. Jakby nie pamiętał, że na podstawie tych „skrawków papieru” zgodził się na opracowywanie dokumentacji przetargowej.

Rada Nadzorcza MPEC to pięć osób: trzy wyznaczone przez burmistrza i dwie reprezentujące załogę i od burmistrza niezależne. Jedyną decyzją personalną jaką podejmuje Rada Nadzorcza to powołanie i odwołanie prezesa.  Decyzje te , zgodnie z regulaminem, wymagały większości czterech głosów przy obecności wszystkich członków Rady. Załoga, coraz bardziej zaniepokojona sytuacją, ale znająca działania kierownictwa firmy, nie optowała za zmianami kadrowymi. Regulamin Rady uchwala Walne Zgromadzenie Wspólników, czyli burmistrz.

8 lutego burmistrz zmienił zapisy Regulaminu Rady Nadzorczej, odbierając pracownikom możliwość  decydowania o zarządzie MPEC i usuwając ostatnią przeszkodę.

Dzień później, 9 lutego, zostałem odwołany trzema głosami przedstawicieli burmistrza, jeden z pracowników był przeciw, drugi się wstrzymał.

Nie wiem jaką burmistrz ma wizję przyszłości MPEC. Ostatecznie na moje miejsce powołał, bez konkursu, dotychczasowego przewodniczącego Rady Nadzorczej, która aprobowała naszą koncepcję modernizacji ciepłowni, z dwoma rozwiązaniami finansowania: skorzystania ze wsparcia finansowego Polskiego Ładu z własnym udziałem finansowym lub bez wkładu finansowego.

Bardziej realistyczne wydaje się być na dziś to drugie rozwiązanie, jako że Polski Ład dusi się z braku unijnego wsparcia, a dodatkowo MPEC nie ma możliwości współfinansowania, a dla miasta  oznacza to kolejne zadłużenie. Tym bardziej, że od listopada ani burmistrz ani Rada Miasta nie pochyliły się nad wnioskiem MPEC o dofinansowanie kwotą 3 mln złotych wykupu umorzeń CO2. Tym bardziej, że tarcza antyinflacyjna obniżając stawkę VAT w cenie energii cieplnej dla odbiorców o 18 proc., a jednocześnie pozostawiając bez zmian stawkę VAT na dostawy opału do ciepłowni, zwiększy lukę finansową o kolejne 2 – 2,5 mln złotych.

Mam nadzieję, że po moim odwołaniu burmistrz wreszcie podejmie jakąś decyzję. Analizy i koncepcje ma w biurku. Krajowa Agencja Poszanowania Energii przygotowuje dokumenty przetargowe.
Czas obudzić się z letargu.

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments