Dość niemrawa prezydencka kampania nabrała rozmachu i emocji po niedzielnych marszach i nowych odkryciach dziennikarskiego szperania w życiorysie obywatelskiego kandydata PiS. Można dziś podzielić wrażenie Jolanty Kwaśniewskiej „że sam PiS nie wie, kim jest pan Nawrocki”, który jest jak „Shrek, z którego obiera się kolejne warstwy” i „każda dalsza jest bardziej niepokojąca”. W słynnym przeboju filmowym Shrek wyjaśnia, że każdy ogr jest jak cebula, ma warstwy.
Wybranek Kaczyńskiego od początku kampanii prezentował się jako „silny człowiek na niebezpieczne czasy”. Przenosił pralki, robił „pompki”, biegał, boksował. Jakby sprawność fizyczna była najistotniejszym atutem wyboru na Pierwszego Obywatela RP. Szybko też się uczył nowej roli i coraz sprawniej powtarzał „tu jest Polska”, „przede wszystkim Polska” i że zadba o wszystkich, ale głównie o wartości i tradycje. Nie wnikał w szczegóły, za to podkreślał – co zrozumiałe – własne zasługi. I unikał jak ognia konferencji z dziennikarzami. Człowiek z politycznego niebytu i o tajemniczej przeszłości budził tym jeszcze większe zainteresowanie. I dziennikarze zaczęli obieranie cebuli.
Fakt niegospodarności i szastania publicznymi pieniędzmi w Muzeum II Wojny Światowej i IPN, ujawniony przez NIK, rozpłynął się w morzu niegospodarności rządów PiS. Podobnie było z wykorzystaniem służbowego apartamentu w gdańskim hoteliku Muzeum. Nawrocki stwierdził, że należność ureguluje, ale już pewnie zapomniał. Tymczasem odsłoniły się nowe warstwy przeszłości kandydata, który był – jak sam się określił – „decyzją Kaczyńskiego”.
Zaczęło się od pytania Magdaleny Biejat. Pan Karol chciał je wykorzystać do podkreślenia, że jest taki sam jak większość obywateli, oto też posiada tylko jedno mieszkanie. Okazało się, że mieszkania są dwa z dodatkiem połowy trzeciego. To jedno kłamstwo pociągnęło za sobą szereg kolejnych. Do dziś nie wiadomo, czy dostał kawalerkę w postaci darowizny, czy kupił, czy zapłacił, a jeżeli tak to w ratach czy jednorazowo, a może w postaci opłacania czynszu własnego(!) już mieszkania. Kandydat kręci i mataczy. Próbuje wmówić wyborcom, że opiekował się starym schorowanym człowiekiem, chociaż nie wiedział, że jest on już od dawna pod opieką miasta w zakładzie opiekuńczym. Prawdę pewnie ujawni dopiero śledztwo. I chociaż Nawrocki pozbył się mieszkania – podobno – darowizną, ale skazy moralnej raczej się nie pozbędzie.
Podobnie jak ujawnionej przez dziennikarzy kibolskiej „kariery”. Uczestnik słynnej „ustawki” 70 na 70 kiboli Lechii i Lecha nie mógł być zwykłym kibolem. W takich ustawkach – wg policyjnych ekspertów – biorą udział tylko zaufani bojówkarze, najbliżsi szefom gangu. Co ciekawe, Nawrocki był już wówczas pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej. Dziennikarze Onetu ujawnili na koniec inny związek z gdańskim półświatkiem w czasach, gdy Nawrocki był bramkarzem w sopockim Grand Hotelu. No i co z tego? Jako bramkarz dorabiał także w młodości papież Franciszek. Fakt, ale czy przyszły papież oferował ochranianym gościom prostytutki? A, dodajmy, w kontrolowanym przez gangsterów sutenerskim procederze uczestniczą wyłącznie osoby zaufane.
Zatopiony tylko w związanych personalnie i kapitałowo z PiS mediach, wyznawca tej partii dowiaduje się, że te zdarzenia są zwykłym kłamstwem i oszczerstwem organizowanym przez Tuska i Trzaskowskiego. Faktem jest, że większość z nich uległa przedawnieniu, ale sam Nawrocki przyznaje, że nadal utrzymuje kontakty ze swymi kolegami z półświatka. Nie jest w stanie się odciąć? Nie może? I dziś nie może być mowy o żadnych „młodzieńczych błędach”, a zdjęcia dowodzą współczesnej zażyłości.
Nasza Konstytucja, nie określa konkretnych norm moralnych, zawiera przepisy o normach postępowania, a prezydent RP, jako osoba pełniąca najwyższy urząd w państwie, powinien przestrzegać tych zasad i być wzorem dla obywateli. Czy Nawrocki jest takim wzorem? Jedno jest pewne. Wbrew promocji nie jest też silnym człowiekiem.
Prasę obiegają coraz nowe zdjęcia o kolejnych dowodach słabości objawiającej się zażywaniem bliżej nieokreślonych substancji. Fakt, że nie może się powstrzymać świadczy o silnym uzależnieniu. Co rusz sam o tym dowodzi, nawet na oczach milionów widzów. I nie wyjaśnia dlaczego, co wzbudza uzasadnione podejrzenia. Negatywny wynik standardowego badania na standardowe narkotyki nie zmienia tej opinii. Teraz się tym wynikiem posługuje, ale to tylko kolejny wybieg. Wiarygodna byłaby prawdopodobnie tylko analiza włosów, w których odkładają się praktycznie wszelkie środki odurzające i wzmacniające.
Zacząłem od cytatu byłej prezydentowej z porównaniem Nawrockiego do filmowego ogra imieniem Shrek. Tyle tylko, że w odróżnieniu od Nawrockiego Shrek niczego nie ukrywał, jak nabroił to żałował i naprawiał, no i z łotrzykami się nie kumplował. Więc porównanie do ogra może i trafne, ale do Shreka – na pewno nie.
A poważnie to po ośmiu latach deprawacji państwa pan prezes Kaczyński doprowadził do sytuacji, w której kumpel gangsterów może zostać prezydentem Najjaśniejszej.
Włodzimierz Brodiuk