Polska Nawałka, oj będzie jeszcze gorąco

Lato walnęło temperaturą. Gorąco w Europie, w Polsce! Upały nie do zniesienia. Moja Sonia – pies rasy ( jak nazwał ją nasz przyjaciel domu) wilk polny, tego upału też nie wytrzymuje. Siedzi cały czas w mieszkaniu, bo tu temperatura kilka czy kilkanaście nawet stopni niższa niż na dworze. A najlepiej jak poleje się jej kark zimnym strumieniem wody. Czekamy jednym słowem na deszcz i na niższą temperaturę! Ale co tam gorąco. Najważniejsi przecież dziś są nasi piłkarze. Nasi herosi. A jak!

Oczywiście, oni również podnoszą nam w czasie swoich występów temperaturę i ciśnienie. Co nas wtedy obchodzi jakiś brexit i jego skutki. W kąt idzie kabaret w naszym parlamencie, w którym na dobrą sprawę, już w większości, nie wiemy o co chodzi! Telewizje dziś różnych opcji w Polsce, nawet w swoich programach publicystycznych zaczynają od tego czego naprawdę dziś Polacy oczekują, czy to w Polsce czy za granicą: od SUKCESU. Bo piłkarze to nam zapewniają. A my sukcesu jesteśmy głodni.

O piłkarzach mówi się więc prawie w każdym domu w Polsce! I nikt tego, również naszego przecież – a jakże!, sukcesu już nam nie zabierze. Piłkarze! Jesteście wielcy!!! Jesteśmy na dzień dzisiejszy w ćwierćfinale Mistrzostw Europy. To znaczy nasza drużyna, ale my też. Ze swojej grupy wyszliśmy (MY – czyli nasi Chłopcy i My) przebojem, wygrywając z Irlandią i Ukrainą po 1:0 oraz – co szczególnie cenne – remisując bezbramkowo z Niemcami. Teraz pokonaliśmy po heroicznej walce, po dogrywce i rzutach karnych, następną przeszkodę: Szwajcarię.

Mamy światowej klasy zawodników, Lewandowskim Krychowiak (za 45 mln EURO chce go dziś PSG), Piszczek, Glik, przeżywający drugą młodość Błaszczykowski i kilku co najmniej innych. Ale inni też mają. Tyle, że my mamy DRUŻYNĘ. D-R-U-Ż-Y-N-Ę!!!! Po kilkudziesięciu latach. Po Górskim i Piechniczku jest Nawałka.

Ci chłopcy biją polityków na głowę. Skromnością, pracą, wizją, ale przede wszystkim uznaniem narodowej drużyny za wartość nadrzędną. Dla niej w kąt, albo do kosza idą wszelkie animozje, swary i ambicje. Lewandowski z Błaszczykowskim drą koty? Może, ale na pewno nie na boisku. Największa gwiazda haruje na całym boisku wszerz i wzdłuż, skupia na sobie kilku graczy przeciwnika, by inni mieli szanse na bramkę. Gol nie jest golem Milika, jest golem też Glika.

Potrafią wznieść się na wyżyny umiejętności, bo sukces drużyny to też ich, a ich to drużyny. Egoizmy zostały w kraju? Może. Ale sądzę, że zrozumieli to co nie dociera do innych: egoizm to początek klęski. A oni chcą wygrać.

Zaskakują wszystkich nie tylko piłkarze. Także nasi kibice. Przestraszeni rosyjskimi rekeciarzami francuscy policjanci nie mogli zrozumieć, że racę można wystrzelić bez celowania w kogokolwiek i (ze strachu?) zaczęli strzelać gumowymi kulami. Anglicy nadal nie rozumieją, że nasi mogą się bawić wspólnie z kibicami innych drużyn. Że bitwy toczą, ale – jak z Irlandczykami – na przyśpiewki. Brawo, kibice. A nasi kibole niech zaczną brać przykład. I tylko dziwi brak reakcji naszego MSZ na nadmierną agresję francuskiej policji.

W czwartek, 30 czerwca, zmierzymy się w ćwierćfinale z Portugalią i z asem tej reprezentacji Ronaldo. Lubię go. Nie tylko z powodu piłkarskiej wirtuozerii, także za działalność charytatywną, za wsparcie innych. Nie drażni mnie nawet jego snobizm. Ale w czwartek liczę, że górą będzie Pazdan i Glik. I wygramy.

Zbliża się wieczór, jest trochę chłodniej, zapowiadają nawałnicę. Sonia wytknęła nos na taras i wróciła na bezpieczne miejsce pod stołem. A ja myślę, że Polskiej Nawałce nie oprze się nie tylko Portugalia. Dojdzie do Paryża.

Oj, będzie gorąco!!!

 

Comments

comments