W powiecie ostródzkim bezrobocie dotknęło w minionym okresie w mniejszym lub większym stopniu połowę mieszkańców. Mam wielu znajomych, którzy tego doświadczyli. Sam byłem bezrobotnym. Więc wiem jak się czuje człowiek bez pracy. Nie wiedziałem jednak jednego: że określenie „bezrobotny” może człowieka znieważać, ba, także zniesławiać i poniżać. Pojęcie „dureń”, „oszust” czy „kanciarz” – rozumiem. Ale „bezrobotny” – nie miałem pojęcia. A jednak są ludzie, którzy określenie to za obelgę poczytują i zniesławienie.
Uświadomił mi to dopiero przewodniczący Rady Powiatu Ostródzkiego Wojciech Paliński. Otóż, poczuł się on poniżony zdaniem z mojego tekstu „Nie tylko ryba śmierdzi od głowy” z początku sierpnia 2017 roku w brzmieniu: „starosta kazał zatrudnić bezrobotnego przewodniczącego Rady Powiatu„. Konkretnie jednym słowem w tym zdaniu, wyrazem „bezrobotnym”. Poczuł się tak dopiero pod koniec marca 2018 roku, zatem aż po blisko ośmiu miesiącach od ukazania się wspomnianego tekstu. Być może tak długo sobie to poczucie uzmysławiał, a może nie czytał? Chociaż zarzucał mi od czasu do czasu ze stołka przewodniczącego, że na blogu kłamię. Więc chyba czytywał. A może mu owo zdanie umknęło? A może tak długo rozważał problem? Nie ważne. Ważne, że się poczuł.
Sam zacząłem rozważać problem odczuć przewodniczącego i zastanawiać się nad ludzką naturą. A jest ona dość skomplikowana i różnoraka. Nie każdego boli to samo, nie każdy tak samo czuje, kocha i nienawidzi. A do tego jeszcze dotyka nas powszechnie „syndrom Kalego”. Kali może, ale Kalego nie można. Kali na wrażliwość innych nie zważa, ale o swoją dba. Kali nos wysoko nosi. Tu dalsze dywagacje zawieszę na kołek. I walnę się w pierś własną.
Pomijając bowiem wrażliwość pana Palińskiego, jego reakcja była spowodowana moim błędem. Zawierzyłem doniesieniom prasowym i swoim zbyt pobieżnym obserwacjom. W rezultacie popełniłem błąd: pan Paliński nie został zatrudniony w szpitalu jako bezrobotny. Powtórzę bezrobotnym nie był. I to nie był nawet – o czym poniżej – podwójnie. Dlatego w tym miejscu błąd prostuję i odszczekuję „bezrobotnego”. Co zrobiłbym natychmiast, gdyby ktokolwiek, a tym bardziej sam zainteresowany, zwrócił mi na to uwagę i zażądał sprostowania.
A że zażądał dziś, więc prostuję dziś. Zgodnie zresztą z zawartą przed sądem ugodą : „Przepraszam, że użyłem w artykule „Nie tylko ryba śmierdzi od głowy” w dniu 04 sierpnia 2017 roku nie polegające na prawdzie stwierdzenie, iż pan Wojciech Paliński był osobą bezrobotną.” Już bez żadnej ugody przepraszam czytelników bloga, którym winny jestem kilka słów informacji.
Pisząc krytycznie o sytuacji w powiecie przykładam szczególną wagę do faktografii. Moje teksty powstają w oparciu o własną wiedzę radnego i byłego starosty, wiarygodne i sprawdzane informacje uzyskane od osób trzecich oraz dokumenty. Wiem doskonale, że krytykowani śledzą i szukają w tych tekstach zaczepienia do oskarżenia mnie o „zniesławienie”, „narażenie na utratę zaufania”, „poniżenie w opinii publicznej”, itede, itepe. Pełnią funkcje publiczne. Powołują się na to z upodobaniem, ale sami przyznacie, że aż nazbyt często o szacunku dla tych funkcji zapominają. Ale wróćmy do mego błędu.
We wspomnianym tekście o przewodniczącym rady padło praktycznie tylko przytoczone jedno zdanie. Dość zdawkowe, więc go nie zweryfikowałem. Doniesienia prasowe o odwołaniu p. Palińskiego z funkcji dyrektora placówki oświatowej w Łukcie potraktowałem jako zwolnienie z pracy. W tym błędnym przekonaniu utwierdził mnie fakt, że dysponował większą ilością wolnego czasu, wyjeżdżał na zagraniczne delegacje i jakby częściej bywał w starostwie. W rzeczywistości po odwołaniu z funkcji pan Paliński przebywał przez prawie pół roku na zwolnieniu lekarskim. Nie był więc bezrobotnym. I to w dwójnasób. Był już wtedy bowiem – i o ile się orientuję nadal jest – zatrudniony w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Ostródzie.
Był więc pan Paliński – i jest – osobą bardzo zapracowaną. W dzień jako główny specjalista od promocji, zarządzania, marketingu i rozwoju szpitala dba o teraźniejszość i przyszłość opieki zdrowotnej w powiecie, a w nocy pilnuje bezpieczeństwa uczniów w internacie. No i przewodniczy obradom Rady Powiatu. Ślę ukłony i walę się z pokorą w klatę.
W tym jednym zdaniu pobłądziłem. Nie oznacza to jednak błędnej oceny sytuacji w ostródzkim szpitalu, w którym pijarowymi błyskotkami typu czytamy dzieciom, próbuje się zakryć błędy zarządzania, a ciągnącą się niczym flaki przebudową kuchni na blok operacyjny – brak wizji rozwoju tej placówki.
Pozywając mnie pan Paliński ujawniał jak rządzących powiatem bolą moje teksty na stronie brodiuk.pl. Zdaniem przewodniczącego Rady Wojciecha Palińskiego na tym blogu bowiem jego autor ponoć „obraża i pomawia osoby popierające obecnego starostę Andrzeja Wiczkowskiego oraz Jego samego”. Najlepiej, gdyby udało się mój blog zlikwidować.
Tymczasem obrażony poczuł się ….. szpital. Kancelaria adwokacka z siedzibą przy (nomen omen) ul. Wiejskiej w Warszawie działając z upoważnienia Janusza Bonieckiego, prezesa PZOZ S.A. w Ostródzie zażądała ode mnie natychmiastowego zdjęcia z bloga ponad 20 tekstów oraz przeprosin wielkimi literami. Na razie czekam na sprecyzowanie i uargumentowanie jakichkolwiek zarzutów. Jak będę je znał – to zgodnie z zasadą jawności spraw publicznych – wiedzą się podzielę. Wkrótce…
W.B.