Nie widzi kto nie chce

Nadchodzące wybory będą najważniejszymi od pamiętnych czerwcowych z plakatem szeryfa z filmu „W samo południe”. Opozycja powinna wydobyć ten plakat z archiwum, bo 15 października zapadnie decyzja o przyszłości naszego kraju. To będzie dzień wyboru między przeszłością i przyszłością, między Wschodem i Zachodem. 4 czerwca wybraliśmy przyszłość, demokrację i Zachód. Dzisiejsze sondaże wskazują, że teraz skłaniamy się ku przeszłości, zniewoleniu i Wschodowi. I niech zwolennicy PiS się oburzają, ale to właśnie jest stawką w tej politycznej rozgrywce między władzą i opozycją.

Do tej rozgrywki władza zaangażowała cały potencjał opanowanego przez siebie państwa, łącznie z łamaniem Konstytucji i zasad moralnych, wykorzystaniem do partyjnych celów budżetu i spółek Skarbu Państwa, podporządkowanych partii mediów. Na wszystkich kanałach tzw. telewizji publicznej idzie jeden sterowany z Nowogrodzkiej przekaz. Dla każdego, kto odrobinę myśli samodzielnie, przekaz bzdurny i niewiarygodny, a przecież skuteczny.Nie na darmo każda dyktatura najpierw przejmowała środki przekazu. Kaczyński wyciągnął wnioski ze sromotnej porażki pierwszych swoich rządów, gdy opinia publiczna miała jeszcze dostęp do informacji o zakulisowych działaniach polityków, a telewizja i prasa podawała fakty takimi jakimi są i dawała głos wszystkim opiniom. Po zwycięskich wyborach 2015 roku natychmiast przejął i obsadził swymi ludźmi TVP i Polskie Radio. I ruszył z propagandą w stylu tuwimowskiej Lokomotywy. Najpierw powoli…

Od ośmiu lat tzw. publiczne media sączą do głów Polaków obraz spaczonej rzeczywistości, „kształcą” wyborcę Zjednoczonej Prawicy. Wspomagają ich budowane i utrzymywane przez państwo konsorcja mediów braci Karnowskich, Sakiewicza i pomniejszych partyjnych lobbystów. To już cała sieć propagandowa z TVP Info na czele, wzajemnie uwiarygadniająca kłamstwa i insynuacje. Wystarczy obejrzeć kto komentuje w pisowskiej telewizji, która jakoś dziwnie nie dostrzega żadnych działań opozycji, poza przydatnymi do odpowiedniego zmanipulowania. Nie zaprasza też komentatorów o niezależnych poglądach.

Kaczyński sprawdził w Polsce z powodzeniem to co Goebbels przeprowadził w hitlerowskich Niemczech, a bolszewicy w ZSRR. Tyle, że – niestety dla niego – nie udało mu się zamknąć TVN24 i spacyfikować Internetu, chociaż do portali typu Onet takie próby politycy PiS podejmowali. Chcieli by  przekazywane treści weryfikował człowiek wyznaczony przez PiS. Tysiąc razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą. Dlatego ważne jest, by w przekazie nie było żadnych zgrzytów. Jeżeli ktoś się „wyłamie” obrywa. Bo wszyscy muszą mówić jednym głosem. Widzowie publicznej  TV tego nie obejrzą, ale politycy PiS nagminnie uciekają przed pytaniami dziennikarzy. Do czasu, gdy w „przekazie dnia” otrzymają wytyczne „jak mówić”. I wówczas stają się „rozmowni”, zgodnie z instrukcją. 

Do szerzenia i utrwalania partyjnej „prawdy” konieczne jest odcięcie społeczeństwa od przekazu konkurencji, czyli opozycji. Całkowicie się nie da, ale… TVP obejmuje swym zasięgiem cały kraj, określana przez PiS jako wroga tej partii i przyjazna opozycji, niezależna TVN24 obejmuje co najwyżej 60 proc. potencjalnych odbiorców. Ale dodatkowo rządowa telewizja zwyczajnie pomija informacje niekorzystne dla PiS, a gdy coś takiego się zdarzy to „winny” traci pracę. Nawet za, zdawałoby się, drobiazg. Tak jak w TVP Poznań, której wewnętrzna cenzura nie wychwyciła i nie usunęła informacji, że ojciec Przyłębskiej był w PZPR.

Nie ma w publicznej telewizji żadnej bezpośredniej relacji z konferencji opozycji. Pracownicy TVP są na każdej. Nagrywają, a potem odpowiednio preparują i komentują wypowiedzi. Taka indoktrynacja przynosi skutki. Wyłącza myślenie, czego doświadczam w rozmowie z ludźmi, którzy bezkrytycznie powtarzają ewidentne bzdury. Jednym tchem na przykład, z pełnym przekonaniem i nutą nienawiści, rzuca mi znajomy w oczy, że Tusk  to sługa Merkel i przyjaciel Putina, wróg Polski, zdrajca i Niemiec, jak wygra to sprzeda nas Niemcom i Rosji, będziemy niewolnikami. Czyimi – pytam  – Unii i Rosji? A on z rozpędu kiwa głową!

Stare powiedzenie mówi, że „nie ma gorszego ślepca niż ten, który nie chce widzieć”. Obawiam się, że wielu z nas już po prostu „nie chce wiedzieć”. Kłamstwa przyjęliśmy za prawdę, a oczywistościom zaprzeczamy. Bo przecież na każdym kroku widać, że jedna partia opanowała struktury państwa praktycznie w całości. A na sobotniej konwencji Kaczyński wcielił się w rolę męża opatrznościowego, który prowadzi naród ku respektowaniu wartości demokratycznych, rodziny, wolności, równości i solidarności, bo są one zagrożone przez liberalizm i rożnego rodzaju ideologie, które trzeba odrzucić i PiS je odrzuca. Prezes długo też rozwodził się nad opozycją, która narzuca nam te ideologie, a także poddaństwo i zniewolenie przez Unię Europejską, a nawet przez Rosję. Ale PiS nas obroni i zapewni bezpieczną przyszłość Polaków.

Nie liczyłem ile razy na konwencji PiS padło nazwisko Tusk. Zwłaszcza w wystąpieniu pani Witek, zdaniem której PiS wyzwolił kobiety z piekła Tuska, których Tusk skłonił do ordynarnych wyzwisk i protestów. Inni mówcy chwalili głównie prezesa i obiecywali kolejne wspomaganie socjalne, których pozbawiły potrzebujących rządy PO i PSL. Starsi z widzów mogli mieć dziwne skojarzenia z plenarnymi posiedzeniami dawno rozwiązanej partii. Zabrakło jednak skandowania obowiązkowego wówczas okrzyku „partia z narodem, naród z partią”.

Na konwencji Koalicji Obywatelskiej o samym PiS wspomniano tylko w kontekście rozliczenia wszystkich afer obecnego rządu. Krótko, jako jeden z konkretów. Sporo natomiast mówiono właśnie o konkretach, które miały przywrócić demokrację, wolność, równość i solidarność, a także wspomóc rodzinę. Słownikowo rzecz biorąc mówiono o tych samych wartościach, ale jakże odmiennie. W Tarnowie pod „MY” nie kryła się partia, tylko samorządne społeczeństwo. Wolność, równość i solidarność nie były oddzielnymi wartościami. Rodzina nie sprowadzała się do jednej kobiety i jednego mężczyzny. Było znacznie mniej odwoływania się do emocji, różnic i podziałów. Nie mówiono o tym, że  „bezpieczną przyszłość się zapewni”, tylko „jak tę bezpieczną przyszłość zapewnić”. I to drobna, ale jakże istotna różnica, między mówieniem o demokracji a samą demokracją.

Po 15 października ta drobna różnica zadecyduje o naszym życiu.

Włodzimierz Brodiuk

P.S. TVN Info, z nazwy telewizja publiczna, nie relacjonowała konwencji programowej Koalicji Obywatelskiej, największego ugrupowania opozycyjnego. Nie pokazała też wcześniejszych konwencji Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy.

Niezależna TVN24 – zgodnie z zasadą niezależnego dziennikarstwa – pokazała konwencje wszystkich ugrupowań. Pokazuje też spotkania Kaczyńskiego i Morawieckiego.

Comments

comments