I niech nie wraca

Właśnie się dowiedziałem, że zostałem objęty kwarantanną. Do końca roku i kilka dni dłużej. I właściwie na tym mógłbym zakończyć, dodając jedynie życzenia świąteczne i noworoczne. Bo czyż to nie wystarczające podsumowanie mijającego roku. Roku, który na pewno będziemy pamiętać długo, chociaż z nadzieją, że się nie powtórzy. No, może poza chwilami zdarzeń szczęśliwych i radosnych, bo przecież każdy z nas takich, w mniejszym czy większym wymiarze, doświadczył.

Anno Domini 2020 stał pod znakiem narastających waśni i pogłębiających się podziałów, protestów i demonstracji, agresji państwa wobec obywatela i pandemii. W skali państwa. A w  naszym kochanym mieście nie było wcale lepiej. Referendum nie zakończyło konfliktu między radnymi i burmistrzem. Mieszkańcy nie wsparli dążeń lokalnych polityków i nie odwołali bezpartyjnego burmistrza. A to tych ostatnich tylko rozjątrzyło. Więc co sesja mieliśmy kolejne odcinki serialu „jak dokopać burmistrzowi”, w którym radni przybierali szaty obrońców mieszkańców, a burmistrza ubierali w strój szkodnika. Próbowali zastępować burmistrza, torpedując i blokując jego działania. I zarzucając mu brak współpracy, chociaż sami chęci do współpracy nie wykazywali. Do współpracy z burmistrzem, jako że z wójtem i starostą – jak najbardziej.

Ale także w Ostródzie nie lokalne konflikty były najważniejsze. Koronawirus z Wuhan położył swój groźny cień na całym naszym świecie. Zamknął w domach, odizolował, zmienił nasze życie. Niektórzy twierdzą, że w ten sposób poniewierana i niszczona przez człowieka Ziemia uruchomiła swe siły obronne. Faktem jest, że emisja gazów cieplarnianych się zmniejszyła, ale przecież nie w takiej skali, by powstrzymać topnienie lodowców i zmiany klimatyczne.  A za chwilę szczepienia na masową skalę pozwolą nam wrócić do normalności. O ile nie potwierdzą się, doniesienia o tym, że nasze organizmy nie uzyskają trwałej odporności na koronawirusa.  To oznaczać będzie konieczność okresowych szczepień i współżycie z Covid-19 tak jak ze „zwykłym” wirusem grypy. Z tym, że Covid-19 nie jest i nie będzie zjawiskiem sezonowym.

Dzięki szczepionkom ludzkość uwolniła się od dziesiątkujących ją w przeszłości pandemii. Wydawałoby się, że szczepienie to nie budzący żadnych kontrowersji sposób zapobiegania nieszczęściom. Nic bardziej mylnego. Mamy w sobie jakiś, niewiarygodny wręcz cywilizacyjnie, pierwiastek samozagłady. Niby homo sapiens, ale z blokadą rozumu. Spora część z nas odrzuca rzeczywistość na rzecz mitów, przesądów i plotek. Do głosu zaczyna dochodzić nieracjonalny strach. Nieracjonalny, bo wydumany. Naukowcy kłamią, Soros – chociaż nic nie ma wspólnego ze szczepionką – chce nas wytruć, ktoś tam jeszcze chce nas zaczipować i nami sterować. Karkołomne bzdury, wspierane kłamstwem, półprawdą i pogłoską wzbudzają strach i obawy.

Jeszcze do niedawna nie baliśmy się szczepionek. Ale w 1998 roku na łamach szanowanego pisma naukowego „The Lancet” ukazał się artykuł, w którym dowodzono, że szczepionka skojarzona MMR, którą podaje się dzieciom, może zwiększać prawdopodobieństwo wystąpienia u nich autyzmu. Po kilku latach ich autorom udowodniono sfałszowanie wyników badań. Ale do dziś to kłamstwo jest paliwem ruchów antyszczepionkowych.  Doszły do tego teorie spiskowe. W efekcie powróciły krztusiec, odra i polio.

Co ciekawe stopień obaw przed szczepionką na koronawirusa jest dziś w naszym kraju większy niż w zachodniej Europie. Eksperci wskazują, że jest to także wynikiem braku zaufania do rządu. I nic dziwnego. Jak ufać władzy, która zapewnia, że szczepienia są bezpieczne, gdy jednocześnie ta sama władza zapewnia, że policja nie bije kobiet, przestrzegana jest Konstytucja, prokuratura niezależna jest od władzy, a odkrycie towarzyskie prezesa nie słucha prezesa, Kościół nie ma problemu z pedofilią wśród księży, a goście na uroczystościach Radia Maryja zachowywali nakazane odległości.  I tak dalej i tym podobnie.

Mimo wszystko mam nadzieję, że „po nocy nastanie dzień”. Smutki mijającego roku niech odejdą i niech nie wracają. Mam nadzieję, że opanujemy pandemię. Ludzie przestaną umierać na Covid-19 i przestaniemy się bać. Święta, chociaż nie tak rodzinne, jak być powinny, niech dodadzą nam otuchy. Nowy Rok niech przyniesie więcej spokoju i radości.

I tylko nie wierzę, że politycy, i ci na dole, i ci na górze, przestaną szkodzić nam, miastu i krajowi.

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments