Quid pro Quo, czyli „coś za coś”

„Ileż miesięcy zmarnowanych, ile niepotrzebnych stresów, złej krwi, niedobrej atmosfery, ileż złych sygnałów o Ostródzie poszło w świat za sprawą inicjatywy kilkunastu obywateli miasta. Nie zdają sobie sprawy ile zła uczynili. Referenda są potrzebne, ale ich źródłem powinny być mocne, obywatelskie argumenty o konieczności zmian. (…) Od samego początku śmierdziało prywatą, złą wolą, zemstą.
Nie dowiedzieliśmy się od nich o jaką Ostródę chcą walczyć, zabiegać, budować. Oni chcieli miasta bez Michalaka i już, a potem to jakoś będzie. Ludzie destrukcji.„

To fragment wpisu na FB byłego burmistrza Ostródy Olgierda Dąbrowskiego. Podkreśla destrukcyjny charakter tego referendum. Olgierd wyraża przekonanie, że teraz nastąpi okres spokojnej współpracy. Nie sądzę. Współpracy radnych
z burmistrzem nie będzie. By mogło być inaczej – ujawnił radny Najmowicz podczas styczniowej sesji – burmistrz musiałby przyjąć zaraz po wyborach propozycję budowy koalicji. Gdyby to zrobił,  „to by dziś nie miał  kłopotów”.  Na co Michalak odpowiedział, że „nie będzie się sprzedawał za głosy”.

Ta wymiana zdań między byłym i obecnym burmistrzem jasno wskazuje, co jest zasadniczą przyczyną konfliktu między Michalakiem i radnymi. I to się nie zmieniło. Latami buduje się w polskich samorządach powiązania interesów. Radny musi coś załatwić i w zamian oferuje swoje poparcie. Coś za coś – na takiej zależności buduje się koalicje, utrwala władzę. Michalak odmówił kontynuacji tej miękkiej korupcji ,
co ostatecznie odbija się burzą i kłótniami w ostródzkim samorządu. Pół biedy, gdy „coś” dotyczy interesu publicznego, ale wraz z utrwalaniem tego schematu, „coś” stawało się czystej wody prywatą. Stanowiskiem, załatwieniem lub ułatwieniem sprawy, pozwoleniem dla dewelopera, pracą dla krewnego
.

Schemat takich powiązań dotyczy nie tylko samego samorządu. Także instytucji, które kształtują opinie o samorządzie. A także części biznesu. Rozejrzyjcie się. Czy nie znajdziecie żon czy krewnych „opiniotwórców” zatrudnionych w administracji samorządowej? „Ty mnie – ja tobie” funkcjonuje w Ostródzie (i nie tylko) z powodzeniem, a Michalak tę „świętą” zasadę naruszył. I proszę się przyjrzeć jak to doprowadziło do zjednoczenia wody z ogniem, czyli lokalnej PiS (części związanej z Najmowiczem) z wrogą Koalicją Obywatelską i – to może tak się w oczy nie rzucało – ale także z PSL. Bo tu nie miały znaczenia interesy partii, tylko interesy prywatne konkretnych ludzi. Znacie ich z nazwiska i imienia.

Odmowa wpisania się w dotychczasowy system sprawowania władzy, odmowa wejścia w układ, była sygnałem do rozpoczęcia kampanii przeciw Michalakowi. Zlekceważeni nie przyjęciem propozycji radni ruszyli do bezpardonowej krytyki. Oparta została na wykorzystywaniu błędów i braku politycznego cwaniactwa nowego burmistrza, ale głównie na tworzeniu fałszywych zarzutów za sytuacje niezawinione. Ostatecznie, jeżeli ciągle, i z różnych stron, krytykuje się kogoś, to „cóś na rzeczy” musi być.

Przy pomocy „zaprzyjaźnionych” mediów kształtowano obraz faceta, który nie potrafi zarządzać miastem, przypisując mu konsekwencje działań poprzednika. Z biznesmena, który mozołem i  pomysłem stworzył cząstkę Ostródy, i stał się człowiekiem finansowo niezależnym, próbowano z Michalaka zrobić nieudacznika
i szkodnika. Przyjrzyjcie się ludziom, którzy ten obraz próbowali stworzyć.  I – trzeba przyznać – wielu przekonali.
Czy sami czegoś dokonali? Stworzyli?  Może to oni są właśnie nieudacznikami?

W kontredansie dyskryminowania Michalaka, radni grali rolę tych dobrych, wszystkowiedzących i troskę o miasto wyrażających. Słownie. To nic nie kosztuje. Kto sobie przypomina jakiś konstruktywny plan działania na rzecz miasta? Może propozycję? Pomińmy sugestie budowania biogazowni czy inwestowanie na podmokłych terenach zakupionych pod cmentarz. Może i nic dziwnego, bo plan musi zawierać sposób finansowania, a miasto zostało wystarczająco zadłużone przez poprzedniego burmistrza i jego koalicyjną ekipę. Do tego kupowanie wyborców przez PiS solidnie uszczupliło dochody miast i możliwości inwestycyjne. Także Ostródy.

Radni, krytykując Michalaka i usilnie dążąc do jego usunięcia, zagalopowali się aż do złamania prawa. Oto już po ogłoszeniu terminu referendum, pięć dni przed 14 czerwca, podczas sesji Rady Miejskiej w Ostródzie nie tylko obsmarowywali Michalaka – szczególny popis dał zwłaszcza radny Waldemar „Michalak Musi Odejść” Graczyk – ale także przyjęli apel do mieszkańców miasta o udział w referendum. Tym samym złamali przepis art. 29 ust.2.1 ustawy o referendum lokalnym, który zabrania prowadzenia kampanii referendalnej na terenie urzędów  administracji samorządowej. A to radni uczynili namawiając podczas transmitowanej
w Internecie sesji do udziału w referendum i przyjmując takiej treści apel. To wykroczenie zagrożone jest karą grzywny. Z obecnych 14 radnych tylko radny Sągol odmówił uczestnictwa w tym procederze.

Podczas sesji wspomniany radny Graczyk namawiając do udziału w referendum argumentował, że jak Michalak zostanie to zemści się na organizatorach referendum i nadal nie będzie współpracować z Radą. Pan Graczyk jak widać  wie jak postąpi Michalak. Pewnie lepiej od Michalaka. Może jednak opowiada o sobie? Bo przecież nagminnie przypisujemy innym, to co  sami myślimy, sądzimy i jakbyśmy sami postąpili.  Mówiąc o innych odsłaniamy siebie.

Potwierdzają to wpisy w Internecie, że teraz „czas na radnych”.  Powinni nie udzielać burmistrzowi absolutorium, co spowoduje nowe referendum. To zapowiada kontynuację dotychczas działań radnych, tworzenie odpowiedniej atmosfery. Jeżeli burmistrz nie podejmie z nimi merytorycznej konfrontacji
to będzie tylko ich wspierał
.

Może następnym razem się uda. Może wróci sprawdzony system władzy, Nowy burmistrz zaspokoi potrzeby, a radni udzielą wsparcia. Będzie cicho i spokojnie.
Zwycięży „quid pro quo”, czyli „coś za coś”.

Włodzimierz Brodiuk

 

Comments

comments