Decyzje są, chociaż ich nie ma

Jeszcze nie opadł kurz po protestach lekarzy i pielęgniarek, a powiatowa władza już odetchnęła. Zrobiła porządek z kolejnym oddziałem szpitalnym, rozwaliła kolejny sprawny zespół medycznych i ogłosiła, że wszystko idzie ku dobremu. Starosta Wiczkowski pochwalił się planowanym rozwojem szpitala w TV Mazury, przewodniczący Rady Paliński – już spokojny o posadę specjalisty w szpitalu – ogłosił na portalu „Naszego Głosu”, że walczy o przyjazny szpital. Obaj zgodnie oświadczyli po raz kolejny, że za wszystko co złe odpowiada były starosta. Wojny światowe mi darowali. O przyczynę zwolnień lekarzy nikt nie pytał.

Z całej, dość chaotycznej, wypowiedzi pana Palińskiego z jednym można się zgodzić: „tyle szpitali jest w województwie, a tylko Ostróda ma takie „szczęście„. Owo „szczęście” to starosta – który szpital wykorzystuje wyłącznie do utrzymania koalicji i co za tym idzie własnego stołka, koalicja radnych – którzy załatwili swoje interesy i o nie tylko dbają, prezes szpitala – który traktuje szpital jako wygodny etap przejściowy, Rada Nadzorcza – złożona z ludzi politycznego układu, którzy „są bo są”, ale o specyfice służby zdrowia nie mają pojęcia, przewodniczący Rady Powiatu na etacie szpitalnego specjalisty – troszczący sie głównie o dotrwanie do końca kadencji na dobrze płatnym etacie i funkcji. Pisałem o tym szczegółowo na swoim blogu i tam po szczegóły odsyłam.

Po blisko trzech latach zarządzania powiatem i szpitalem okazuje się, że za brak palarni i pety na szpitalnej klatce schodowej winny jest nadal były starosta Brodiuk. Niebieskiej bańki nie stawiał, ale – cytując pana specjalistę – „pozostawił mechanizmy, które funkcjonują„. Jakież to mechanizmy się nie dowiadujemy. Podobnie jak to czy to one stawiają niebieskie bańki na pety? Ale…. „Chcemy z tym walczyć” głosi dalej pan Paliński, po to by szpital był „przyjazny dla pacjentów„.

No, właśnie, panowie Wiczkowski, Boniecki, Paliński and company prowadzą walkę zamiast współpracować. Walka trwa, rezultatów brakuje, argumenty ciągle te same. Walka z wyimaginowanym wrogiem w postaci Brodiuka ma służyć utrzymaniu zwartości Grupy Trzymającej Władzę. Ale w chorej wyobraźni zrodził sie inny wróg: lekarze, którzy nie zgadzają się na rozwiązania mające rzekomo przynieść szpitalowi oszczędności, ale na pewno zagrażają zdrowiu i życiu pacjentów. Wysyłanie ortopedów na dyżury internistyczne czy kardiologiczne to absurd twierdzili lekarze i za to właśnie wyrzucano ich z pracy. I za to, że nie godzili się na wykonywanie operacji, przy niepełnych zespołach operacyjnych. Bo oszczędności w szpitalu szuka się kosztem personelu i pacjentów. I to nie jest tylko moja opinia, nie tylko lekarzy, ale i pacjentów.

Szpital przyjazny to taki, w którym panuje atmosfera współpracy, w którym pacjent czuje opiekę i bezpieczeństwo, wie do jakiego lekarza się udaje, ufa personelowi. W ostródzkim szpitalu stworzono atmosferę nieufności i niepewności, atmosferę zagrożenia. Rozbija się zespoły medyczne na poszczególnych oddziałach, zwalnia lekarzy z kilkunastoletnią praktyką w szpitalu, a sprowadza się lekarzy, którzy jakość nie potrafili utrzymywać się dłużej w miejscach dotychczasowej praktyki. Co ciekawe zwalnia się kadrę doświadczoną, ale jeszcze młodą, a zatrudnia ludzi szykujących się do emerytury. Czy dlatego, że tym drugim nie zależy na wartości i jakości kolejnego miejsca pracy, zatem nie będą sprawiać „trudności” w realizacji kolejnych „pomysłów” zarządców?

Pan Paliński w ślad za swym pryncypałem starostą powtarza: „trwa naprawa szpitala na wielu obszarach”. I podaje tylko jeden rezultat: poprawa jakości posiłków. Kto słuchał relacji z sesji i wypowiedzi lekarzy wie, że to sprawa co najmniej dyskusyjna. Po ponad dwóch latach gadania rozpoczęto budowę bloku operacyjnego, ale to co wygaduje pan Paliński jeży włos na głowie. Mam nadzieję, że nie wie co mówi, bo jeżeli prawdą jest, że w trakcie trwania budowy szefowe bloku operacyjnego i OIOM (cytuję) „bardzo mocno wspierają budowę od strony merytorycznej, czyli mówią co jest potrzebne, co jest zbędne, co musimy kupić, a czego nie”, to rodzi się pytanie o przygotowanie tak skomplikowanej inwestycji. To o czym mówi pan Paliński odbywa się na etapie projektowania (ustalenie zakresu inwestycji, w tym wyposażenia i oprzyrządowania), a nie realizacji projektu. Czyżby więc inwestycja była realizowana tak chaotycznie i bezładnie? Czyżby było gorzej niż sądziłem?

Jedyna nadzieja w tym, że jak to z przedstawicielami obecnej władzy bywa, nie o rzeczywistość chodzi, a o propagandę. Ostatecznie przewodniczący rady jest w szpitalu także specjalistą od marketingu i promocji i w tym przypadku chciał może pokazać, że szpitalno-powiatowa władza ma wsparcie lekarzy i potrafi nie tylko zwalniać, ale i chwalić. Bo już gadaniem o wyborze inwestycji 6-ciomilionowej zamiast 20-stomilionowej wrócił do standardu rzucania liczbami bez wyjaśniania, że dotyczą one całkiem odmiennych inwestycji. Tu będzie raczej ponad 7 mln na przebudowę starej kuchni, tam 20 mln złotych na całkiem nowy blok operacyjny z OIOM i całym otoczeniem sal przed i pooperacyjnych. Do tego w układzie finansowania podobnym do budowy stacji dializ.

I na koniec nieco o decyzjach. W wypowiedzi dla TV Mazury starosta Wiczkowski mówił o tym, że szpital w Ostródzie znalazł się w grupie szpitali o II stopniu referencyjności, czyli będzie dofinansowany bez kontraktowania usług. To już decyzja zapadła – zdziwił się dziennikarz. Jeszcze nie – przyznał starosta. W podobnym duchu wypowiadał się przewodniczący Rady Paliński. Otóż wg, niego jest (cytuję) „decyzja – kupujemy karetki”. Dociekliwy dziennikarz pyta czy została podjęta, a Paliński brnie (cytuję) „oczywiście, oczywiście są podjęte decyzje kierunkowe.” Wygląda na to, że decyzje są, chociaż ich nie ma.

Ta sytuacja nie dotyczy oczywiście zwolnień lekarzy ortopedów. W tym przypadku akurat wszyscy święci powiatowi bronili się przed przypisywaniem im jakichkolwiek decyzji. I chociaż decyzje były, to rzekomo ich nie było. Ale nie ważne. Za wszystko i tak odpowiada Brodiuk.

W.B.

 

Comments

comments