Gra pozorów, a kowala powiesili…

Moje wezwanie o zwołanie sesji nadzwyczajnej w sprawie szpitala dało rezultat. Sesja została na wniosek radnych PiS zwołana. Panowie władza powiatowa będą się musieli wreszcie wytłumaczyć, (co ich pewnie boli), bo czynić to będą na żądanie swego koalicjanta. Boleć może bardziej, bo koalicjant powoli zaczyna rozumieć, że władzę wspiera, za władzę obrywa, ale wpływu na władzę nie ma. Co decyzja o zawieszeniu funkcjonowania szpitalnych oddziałów jasno wykazała. Tymczasem zgodnie z moim przewidywaniem kozioł ofiarny dał szyję.

Szpital to dla władzy był zawsze albo oczkiem w głowie, albo solą w oku. W zależności od sytuacji i od potrzeb władzy oraz jej otoczenia. Warto przypomnieć, że szpital był jednym z głównych powodów odwoływania i powoływania starostów w pierwszych dwóch kadencjach samorządu. Bo szpital to znakomity kąsek. Zarówno w rozgrywkach politycznych jak i finansowych. To była posada dla „swoich”. A gdy „swoi” mogli się pożegnać z „fuchą” to – bywało, a jakże – zmieniano kontrakt prezesa tak by był on nieusuwalny, a jego ewentualne usunięcie „zabezpieczone” roczną, liczoną w setki tysięcy złotych – odprawą.

Przez dwie kadencje próbowaliśmy szpital odseparować od polityki. Bufor miała stanowić m.in. apolityczna, złożona z doświadczonych fachowców, Rada Nadzorcza. I ona, i inwestycje zmieniły szpital, ale – co muszę przyznać – od politykierów nie udało się uwolnić. W tej kadencji powrócili do „przećwiczonej” metody sterowania szpitalem. Zaczęli tradycyjnie od Rady Nadzorczej. Teraz przyszedł czas na prezesa.

Podczas ostatniej sesji zarzuciłem panom starostom ustawianie etatowe swoich popleczników z rady w celu zapewnienia sobie trwałego poparcia. Na koniec wspomniałem o szpitalu i zdziwiłem się, że dopiero ten wtręt wywołał gwałtowną reakcję. Nie wiedziałem wówczas, że właśnie panowie władza finalizowali grę mającą stworzyć pretekst do odwołania prezesa szpitalnej spółki.

Te właśnie działania powiatowej władzy są przykładem wspólnoty cynizmu, wyrachowania i kumoterstwa. Cynizmem nazwać trzeba fakt całkowitego nieliczenia się ze społeczeństwem, czyli mieszkańcami Ostródy i powiatu. Zamknąć oddziały szpitala, odesłać potrzebujących pomocy do Olsztyna czy Iławy? Furda! Drobnostka! Czy nie wiedzieli, ze taka decyzja wzbudzi wzburzenie i wściekłość ludzi? Aż o taką głupotę ICH nie podejrzewam. ONI musieli zdawać sobie sprawę z niedopuszczalności takiej decyzji. Można podejrzewać, że z pełną świadomością zdecydowali o pograniu ludźmi potrzebującymi pomocy, ich chorobami i uczuciami.

Dziś pewnie będą się tłumaczyć, że nic o tym nie wiedzieli, ale fakty świadczą o czymś innym. Decyzję o zamknięciu szpitalnych oddziałów można podjąć tylko i wyłącznie za zgodą organu założycielskiego. W przypadku spółki (czyli szpitala w Ostródzie) wniosek musi zaopiniować Rada Nadzorcza. Wniosek od prezesa spółki powinien rozpatrzyć Zarząd Powiatu jako Zgromadzenie Wspólników. Jeżeli tego nie zrobił to znaczy, że – jak to określił jeden z portali – „mamy skrajnie niekompetentnych i nieodpowiedzialnych ludzi na bardzo odpowiedzialnych stanowiskach”. Zgadzając się z tą oceną, śmiem jednak twierdzić, że panowie władza wiedzieli co czynią.

Głównym pretekstem dla decyzji o zamknięciu oddziałów (musieli o niej wiedzieć także członkowie Rady Nadzorczej) był brak zgody ordynatorów na obniżenie wysokości kontraktów, które – dodajmy – nie były podwyższane od kilku lat. Ale obniżenie poborów, jak się dziś okazuje, wcale nie warunkowało funkcjonowania oddziałów. Więc co? Jeszcze jeden pozór? O tyle dobry, że odwracało się uwagę od istoty działań.

Tuż przed świętami panowie starosta Wiczkowski i wicestarosta Winnicki spotkali się z prezesem Sawickim i ordynatorami kilku szpitalnych oddziałów. Po tym spotkaniu zapadła feralna decyzja, pod którą podpisał się prezes szpitala. Trudno podejrzewać, że uczynił to z własnej woli. Kierował szpitalem już kilka lat i wiedział, że obniżenie płac nie jest wystarczającym rozwiązaniem szpitalnych trudności. I nie jest – podkreślam – konieczne. Po za tym znał procedury. Dlaczego więc wkładał głowę pod gilotynę? Dobrowolnie?

Wróbelki ćwierkają, że stanowisko prezesa spółki upatrzone zostało zaraz po skleceniu powiatowej koalicji przez jednego z partyjnych kolegów starosty.   Zobaczymy czy mają rację. Póki co „cygan zawinił, a kowala powiesili”. Sprawcy liczą, że ta ofiara zamydli oczy i nikt nie dostrzeże jaką rolę w tym skandalu odegrali oni sami. A jak burza przycichnie …… Cytowany portal twierdzi: Strach pomyśleć, co jeszcze mogą zrobić.” Dodałbym: gdy się IM pozwoli.

31.12.2015 r. W.B.

Comments

comments