Zadzwoniła do mnie znajoma z pytaniem: czemu nie piszesz? No właśnie? Fakt, miałem trochę więcej zajęcia, oczyściłem całą posesję ze starego żywopłotu, ale przecież trochę czasu wygospodarować mogłem, a i tematów nie brak. Może więc zmęczyłem się już rolą wołającego w próżnię? Nie pozwól się zniechęcić – mówi mi kolega. To byłby sukces ludzi, którzy dysponując publiczną kasą „uspokoili” miejscowe media, czego ewidentnym przykładem było sprokurowanie dyskusji między radnym i starostą, a potem uniemożliwienie radnemu odpowiedzi na paszkwil starosty. No to, zapraszam, Panie i Panowie…
Zacznijmy od sukcesu, bo przecież za taki starosta, a w ślad za nim miejscowe media, uznały rozstrzygnięcie przetargu na „Zaprojektowanie i wykonanie robót budowlanych polegających na modernizacji i rozbudowie budynku Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostródzie S.A. na potrzeby bloku operacyjnego”. Tak brzmi nazwa przetargu, który ogłaszano kilkukrotnie i wreszcie rozstrzygnięto. Ale tytuły publikacji brzmiały niczym fanfary. A portal starostwa ogłosił nawet: „Blok operacyjny w ostródzkim szpitalu faktem dokonanym”.
Blok operacyjny jest szpitalowi niezbędny i nikt przy zdrowych zmysłach potrzeby tej nie neguje. Problem w tym, że – o czym już wspominałem – umieszczanie go w przebudowanej szpitalnej kuchni nie jest pomysłem najlepszym. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę fakt (wzorując się na stylistyce portalu starostwa: fakt dokonany), że nad istniejącą od 2012 roku stacją dializ jest przygotowane miejsce pod blok operacyjny, który nie byłby kolejną prowizorką, dostosowaną do spełnienia dzisiejszych wymogów Ministra Zdrowia, lecz wymogów perspektywicznych. Wypaczając ideę Partnerstwa Publiczno-Prywatnego idiotycznym przetargiem na pełną modernizację infrastruktury powiatu obecne władze powiatu wyrzuciły do kąta zamiar budowy bloku operacyjnego z prawdziwego zdarzenia i wymyśliły przeróbkę kuchni i spiżarni na sale operacyjne. Koszty będą podobne, ale efekt już nie.
A skoro jesteśmy przy kosztach. Upierałem się i będę się upierać przy twierdzeniu, że blok operacyjny można było budować taniej, korzystając z pieniędzy unijnych. Ma powstać za środki własne. Pokracznie i śmiesznie brzmią w tej sytuacji gderania pana starosty o zadłużeniu powiatu przez poprzedników. W poprzednich kadencjach każda złotówka owego (mówiąc językiem starosty) „długu” dawała trzy złote dodatkowych inwestycji „bez długu”. Dziś jest to zadłużanie w czystej postaci, bez jakichkolwiek dodatkowych profitów, chociaż… Właśnie. Koszt przebudowy kuchni na potrzeby bloku ma wynieść pięć milionów, Pięć milionów obecne władze otrzymały w postaci swoistej renty – zwrotu wkładu własnego powiatu w inwestycje drogową i odszkodowania za okablowanie internetowe w pasach dróg powiatowych wywalczone przez poprzedniego starostę. Nie potrzeba było więc zwiększać zadłużenia powiatu.
Na marginesie: konsorcjum dwóch mało znanych białostockich spółek z ograniczoną odpowiedzialnością uczestniczyło w trzech ostatnich próbach przetargowych i dawało najkorzystniejsze oferty. W październiku oferowało np. 4.756.470 złotych, ale przetarg został unieważniony, bo starosta miał w kasie tylko trzy miliony. To samo konsorcjum ostatecznie w listopadzie wygrało ofertą za 4.999.600 złotych. Ponad 230 tysięcy złotych więcej. Starostwo nadal zabezpieczenia nie miało, ale postanowiło tym razem zwiększyć zadłużenie. Ów o 230 tysięcy złotych większy wydatek z publicznej kasy to koszt nieudolności starosty Wiczkowskiego i jego współpracowników.
A można też było inaczej, o czym mówiła na jednej z sesji Rady Powiatu Senator RP Bogusława Orzechowska . Cytuję: ”Oprócz miasta Ostródy, zwrócić się do innych miast. Zwrócić się do Morąga, który do was wyciągnął ręce po pieniądze – bo są mu potrzebne, to ciekawa jestem, czy do budowy tego bloku się dołoży!!. Inne miasta, inne gminy , które również mogłyby się przyłączyć i wtedy mając całościowy program można głosować (..). Ja was będę wspierać w możliwościach zdobycia pieniędzy, ale przedstawcie cały program budowy.” Programu nie było, polityka „braterstwa” z gminami w tej kwestii nie wypaliła.
Zachłystując się „faktami dokonanymi” warto zwrócić uwagę na to, że adaptacja starych pomieszczeń to dopiero połowa drogi. Sale operacyjne trzeba wyposażyć w sprzęt. Co prawda zwycięzca przetargu na adaptację (Anchor sp. z o.o. z Białegostoku) zajmował się głównie zaopatrywaniem placówek zdrowia w sprzęt medyczny, ale bez pieniędzy nie da rady. Skąd je wziąć? Śmiem sądzić, że jeszcze nikt nie wie i przyszłość powiatowa władza rysuje na zasadzie „jakoś tam będzie”, a marszałek województwa okaże się dobrym partyjnym kolegą i pomoże.
Do tej inwestycji, sposobu przygotowania, przeprowadzenia przetargów i samej koncepcji lokowania jej w byłej kuchni, podchodzę krytycznie, ale jeżeli już rozpoczęto jej realizację to mam nadzieję, że zakończy się pomyślnie. I radzę obecnej władzy, by wreszcie wystąpiła o unijne pieniądze.
W.B.