Teoretycznie samorząd to ogół mieszkańców. To oni sami mają prawo i obowiązek wyznaczać kierunki rozwoju, ustalać priorytety zaspokajania potrzeb, kształtować środowisko zamieszkania, swego życia. Tyle teoria. Praktyka jest niestety całkowicie odmienna. W praktyce samorządem stało się ciało przedstawicielskie – rada gminy, miasta czy powiatu. Z pozoru. Bo gdyby się jeszcze dokładnej przyjrzeć, to w tychże radach decyduje grupka delegatów, powiązanych interesami partyjnymi, grupowymi, a najczęściej prywatnymi. Niekiedy stają się bezczelnymi i bezkarnymi pasożytami na naszym wspólnym majątku i rozkradającym to dobro.
Dzieje się tak z jednego powodu: pozwalamy na to. My – wyborcy. Bo zgnilizna w samorządach wynika z naszych decyzji. Podobnie jak sukcesy. Rozwój miast, gmin i powiatów zawdzięczamy w ogromnej mierze właśnie samorządności. Ona, wyzwalając ludzką aktywność, stoi za rozkwitem naszej Ojczyzny. Bez dwóch zdań. Zwłaszcza tam, gdzie radni czują się w obowiązku realizować potrzeby mieszkańców i wspierać każdy przejaw ich aktywności. Ale też tam, gdzie mieszkańcy nie zgadzają na wybór pasożytów i nie przyglądają się obojętnie jak „giną” Don Kichoci, ujawniający żerowanie na naszym majątku przez różne „kolektywy” osłaniających się wzajemnie kolesi.
Tyle ogólnej refleksji, ale jednak konkretnie związanej z aktywnością grupy Ostródzian, która – moim skromnym zdaniem – będzie testem dla władz naszego miasta. Jej zwieńczeniem musi być bowiem stosowna uchwała Rady Miejskiej. Pod jej projektem zbiera właśnie podpisy mieszkańców „Ekipa z Bagien”, która marzy „by żyć wśród zielono-błękitnych przestrzeni” . Projekt uchwały zakłada objęcie ochroną dwóch terenów poprzez utworzenie dwóch użytków ekologicznych: Ostródzkiej Doliny Drwęcy i Bagienka na Pionierskiej. Razem to ponad 20 ha bagiennych terenów, w tym część najdłuższego w naszym kraju ichtiologicznego rezerwatu przyrody Drwęcy.
Każdy mieszkaniec Ostródy zdaje sobie doskonale sprawę jak miasto traci swoje walory, zmienia estetykę i „kamienieje”, ulegając deweloperskiej presji. Niby to rozwój. Może. Tylko jakim kosztem społecznym. Nowe inwestycje i hotele, wbrew zapowiedziom, nie wzbogaciły portfeli Ostródzian, a zabudowa linii brzegowych tylko zmniejszyła atrakcyjność turystyczną. Co najgorsze agresywna zabudowa, prowadzona bez uwzględnienia bagiennego charakteru gruntów i poziomu wód gruntowych spowodowała znacznie trwalsze skutki negatywne. Od cyklicznych okresowych podtopień domów mieszkalnych poczynając. One już dokuczają, ale dalsze zasypywanie bagien i torfowisk grozi skutkami znacznie gorszymi.
Mieszkam na ulicy Mrongowiusza siedemdziesiąt lat. Wokół torfowe łąki i bagna, ale budynków woda nie zalewała. Do czasu. Powoli nadsypywano torfowe łąki pod ogródki działkowe a potem domki. Powoli niszczono misternie zbudowany system irygacyjny. Może kiedyś z głupoty i niewiedzy, ale od kilku lat z pełną świadomością tego co się czyni. Zwłaszcza w momencie wkroczenia na zirygowane łąki między Aleją Lipową, Szosą Elbląską i Mrongowiusza. Wbrew obowiązującemu prawu i w poczuciu bezkarności. Próba zatrzymania procederu znalazła się w biurokratycznej matni. Niby wszyscy byli „za”, ale degradacja postępowała, a podtopienia miały się coraz lepiej.
To samo, może z mniejszym nasileniem dzieje się w innych regionach miasta. Sygnały o tym dochodzą z ul. Mazurskiej. Pionierska staje się coraz bardziej atrakcyjnym kąskiem. Jeszcze nie dziś. Jutro. Dlatego inicjatywa Ekipy z Bagien jest tak cenna i powinien ją poprzeć każdy Ostródzianin. Decyduje bowiem o przyszłości naszego miasta. O warunkach w jakich będą żyć nasze dzieci i wnuki.
Zarówno dolina Drwęcy jak i teren przy Pionierskiej to dziś jedne z ostatnich torfowisk regulujących stan wód gruntowych, rezerwuary chroniące przed podtopieniami, łagodzące skutki upałów, pośrednio wpływające na jakość wody w naszych kranach. Nie wspominam już o takich „drobiazgach” jak ochrona fauny i flory. W części unikalnej.
Czas nagli, bo zagrabianie naszego dobra, bo działanie na naszą szkodę trwa. Na terenie chronionej prawem Natura 2000 Doliny Drwęcy od strony ul. Olsztyńskiej prywatny inwestor zasypał już pokaźny kąsek rezerwuaru naszego bezpieczeństwa i lokuje tam …. parking. W jego ocenie pewnie dobry biznes. W czyjej jeszcze? Pewnie w ocenie także tych, którzy wydali zgodę na niszczenie obszaru chronionej przyrody. Kto wydał zgodę? Próba wyjaśnienia spotyka się jak zwykle z biurokratycznym oporem.
A miało być transparentnie! Myślę, że burmistrz Dąbrowski powinien wyjaśnić kto i dlaczego uważał, że smród parkujących samochodów jest potrzebniejszy jego wyborcom od oczyszczania powietrza z dwutlenku węgla przez naddrwęckie torfy, a zniszczenie części zbiornika absorbującego nadmiar wód opadowych koniecznością rozwoju miasta?
W sprawie jakości naszego życia, powstrzymania jego dewastacji, powinniśmy być solidarni. Niezależnie od wyznawanych poglądów i sympatii. Bo większość z nas nie wyznaje przecież zasady „po nas choćby potop”. I czym więcej z nas się pod projektem uchwały podpisze, tym większą będzie ona miała siłę nacisku.
Nie bój żaby! Możesz! Możemy COŚ w naszym mieście ZMIENIĆ! My – zwykli mieszkańcy! A to COŚ to cześć naszej PRZYSZŁOŚCI!
Włodzimierz Brodiuk