To są kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa….

Tytuł jest jednocześnie cytatem z wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, który tak określił doniesienia o aferze wizowej. Dla Kaczyńskiego jest to bowiem zaledwie ”aferka”.  Zdarza się. Służby szybko wykryły i zareagowały. Większe afery były za czasów Tuska. I prezes gładko przeszedł do zagrożenia „rudym”, który ma zamiar sprowadzić tysiące nielegalnych imigrantów. I nie tylko. Sądzę, że żoliborski inteligent, zarzucając kłamstwo niezależnym mediom i opozycji, doskonale zdawał sobie sprawę, że jego opowieść pachnie właśnie kłamstwem, ale jego słuchacze mają zatkane nosy.

Tak to jest, że jedno kłamstwo pociąga za sobą kolejne, z których trudno się wywikłać. Kaczyński tworząc dla PiS strategię polityczną, wpisał  w nią taktykę kłamstw.  Strategia polega bowiem na wywoływaniu strachu i podziałów, wygrywaniu na mobilizacji zastraszonych i niezadowolonych. Główną rolę spełniać mają zagrożenia i niebezpieczeństwa, a jak ich nie ma – to trzeba je tworzyć, czyli zmyślać, kłamać. I wmawiać.

Ta strategia odniosła sukces. A jednocześnie zamotała władzę w sieć kłamstwa i półprawdy. Także w przekonanie, że władzę się utrzyma, o ile nie dopuści się, by fakt ten dotarł do ich wyborców. Najlepszym na to sposobem jest wpojenie, że opozycja to zło największe i zawsze kłamie. Czyli „odwrócić” rzeczywistość. Do tego konieczna była dominacja w sferze przekazu medialnego. Zapewniono to podporządkowaniem mediów publicznych, wykupieniem Polska Press przez partyjny Orlen i wsparciem finansowe prawicowych. Teraz, przez te media, szerzy się kolejne kłamstwo: że większość mediów popiera Tuska i nie ma mediów niezależnych, tylko „nasze” i „ich”.

Z problemu imigrantów PiS uczynił jedną z najważniejszych platform wyborczych. „Szczelna” granica z Białorusią zatrzymuje „zalew” imigrantów, opozycja chce ich masowo sprowadzać. Zwłaszcza z Azji i Afryki. Młodzi imigranci zagrożą polskim kobietom. Popatrzcie na włoskie plaże i francuskie miasta. My – znaczy Kaczyński i PiS – do tego nie dopuścimy. My jesteśmy przeciw relokacji imigrantów. I lud ma to łykać niczym tuczony indyk.

I łyka. Bo rzadko kto z wyborców tej władzy sięga po inne źródła informacji. A wystarczy spojrzeć na mapę, by zobaczyć, którędy do Europy najbliżej i najłatwiej. Albo poczytać,  że Europa jednak jakoś radzi sobie z imigrantami, że służby sprawdzają „nielegałów”. Zaś zamieszki we Francji mają całkiem inne podłoże i wywołują je obywatele Francji. Nie ma nadal żadnych planów relokacji w ramach Unii, a Polsce żadna relokacja – z powodu przyjęcia miliona uciekinierów z Ukrainy – nie grozi.

Wbrew oficjalnemu przekazowi płot na granicy wcale też nie zatrzymał imigrantów. Niemieckie landy sygnalizują, że mają na swym terenie kilkanaście tysięcy osób, które przez te ponoć szczelne nasze granice się przedostały. Media z kolei piszą o przemytniczym procederze, który nadal się ma dobrze. A do tego ujawniły, że polskie wizy, niczym ciepłe bułeczki, można kupić na straganach w Azji i Afryce. Po kilka tysięcy dolarów. Co ciekawsze na polskie wizy wjechali i wyjechali z Polski także niektórzy ze szturmujących ze strony białoruskiej graniczny płot. Słowem, że korupcja kwitnie pod osłoną MSZ, a do naszego, tak bronionego przez władzę,  kraju może wjechać każdy. O ile dysponuje większą gotówką.

PiS najpierw pozbył się wiceministra, a potem uruchomił „winę Tuska”, ba, nawet  zaczęło bronić Wawrzyka, chociaż do mediów przeciekły już dokumenty świadczące o jego udziale w korupcyjnym procederze. Na Nowogrodzkiej odbyła się nadzwyczajna narada, a do polityków PiS popłynął przekaz dnia. Afera to zaledwie aferka, służby działają, zatrzymano podejrzanych spoza PiS, Wawrzyk tylko nie dopilnował, a prawdziwe afery były za Tuska. Ziobro nawet zapowiedział, że ujawni jak to duże były wtedy afery. Ciekawe, że dotychczas żadnej nie udokumentował, chociaż o wielu mówił i mówi.

Nowogrodzka zaplątała się we własne kłamstwa. Tymczasem nasza gospodarka potrzebuje imigrantów i to setek tysięcy rocznie. Polska nie ma jednak żadnej polityki imigracyjnej, co grozi nam podążanie śladami Francji.  Rząd PO-PSL stracił władzę, zanim strategię imigracyjną przyjął, a rząd PiS – jak wiadomo – wszystkie plany poprzedników wyrzucił do kosza, a wnioski opozycji i organizacji gospodarczych, zwyczajnie nie przyjmuje do wiadomości. Tymczasem imigranci do naszego kraju napływają i napływać będą. Tylko, że dziś dzieje się to chaotycznie i bez kontroli państwa. Także – jak wykazała ostatnia afera – bez kontroli służb.

Rok temu Amerykanie zgłosili do naszego MSZ problem z niekontrolowanym szlakiem przepływu imigrantów przez Polskę do USA. MSZ potwierdziło ten fakt w odpowiedzi na skargę Konfederacji Lewiatan o utrudnieniach w otrzymaniu wiz dla sprowadzanych pracowników. Otrzymać je można bowiem tylko przez pośrednika, który za przyśpieszenie żąda dodatkowych wysokich opłat. W piśmie MSZ mowa jest o Gruzinach, ale nie tylko ich to dotyczy.

Polskie służby zajęły się problemem dopiero po sygnałach od służb krajów zachodnich, że w Polsce stworzono kanał przerzutu imigrantów na Zachód.  W Internecie krążyły „oferty” po  2-3 tys. dolarów za „3-letnie pozwolenie na pracę w Polsce i Europie” . Specjalne firmy pośredniczące, miały „obchodzić system” i oferować miejsca w kolejce do polskiego konsulatu w cenie nawet do kilku tysięcy dolarów za wizę wartą kilkanaście euro.

PiS nadal nie mówi o tym, że od 2016 roku staliśmy się europejskim liderem w wydawaniu pozwoleń na pobyt. I nie dotyczy to uchodźców z Ukrainy. Konsulaty nie dawały sobie rady, więc MSZ wprowadził pośredników, których zadaniem było techniczne przygotowanie dokumentów wizowych. Głównym pośrednikiem stał się VFS Global, wobec którego od kilku lat trwa międzynarodowe śledztwo, właśnie w związku z korupcją. Pośrednik dość szybko dostrzegł brak nadzoru MSZ i służb. I szanse na zysk nadzwyczajny.

Nieprawidłowości korupcjogenne sygnalizowali także polscy konsulowie. I to już od 2021 roku. Bez żadnego odzewu. Co ciekawsze rząd postanowił całkowicie oprzeć proces przyznawania wiz na pośrednikach, odebrać konsulom legalizację wiz i przekazać ją specjalnie powołanemu Wydziałowi Wizowemu MSZ z siedzibą w Łodzi. Budynek, w którym zatrudnienie miało znaleźć 400 pracowników, stoi pusty. MSZ – po wybuchu afery – wypowiedziało umowę VFS Global.

W referendum mamy odpowiedzieć na pytanie czy wyrażamy zgodę na relokację do naszego kraju 2 000 „nielegalnych” imigrantów. A tymczasem PiS zafundował nam setki tysięcy imigrantów. Niby legalnych, bo dostali  wizy. Tyle, że istnieje uzasadnione domniemanie, że tych „legalnych”, w odróżnieniu od tych „nielegalnych” nikt nie sprawdzał. Ale za to ktoś na nich dobrze zarobił. Przecież „interes” wart był setki milionów dolarów.

Odwołanie wiceministra Wawrzyka  premier Morawiecki uzasadnił „brakiem satysfakcjonującej współpracy”. Ciekawe jakiej?  Wszak to tylko „aferka” i żadnej korupcji w PiS nie było?

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments