O robaku, który zjada dobre owoce

Po obejrzeniu ostatniej sesji Rady Miejskiej wreszcie znam kierunek rozwoju Ostródy wyznaczony przez radnych, którzy – jak to określił radny Kowalski – nie są politykami. Przy okazji dowiedziałem się, że w samorządzie mamy tylko jednego polityka i jest nim burmistrz. No, może jeszcze zastępczyni burmistrza, chociaż akurat ona jest urzędnikiem, którego mieszkańcy nie wybierają. Co zaś do burmistrza to radny Kowalski poradził mu, by  przebranżowił się na kierownika muzycznego. Nie określił czy festiwalu disco-polo, czy reagge.

Pod adresem burmistrza padało zresztą jak zwykle wiele opinii i osądów. Niesympatycznych, bo – jak zwykle – zapomina on, że władzą są radni, najlepiej wiedzą radni, radni są kompetentni i rację mają. Zawsze! Nawet, gdy jej nie mają! I trzeba mu to przypominać na każdej sesji. Zwłaszcza, gdy pojawiają się kamery wspierającej radnych lokalnej kablówki. Słuchając owych wypowiedzi przypomniała mi się zasłyszana gdzieś sentencja, że „język obmawiającego jest jak robak, który zjada dobre owoce”. Pasuje jak ulał, chociaż św. proboszcz z Ars nie oglądał popisów naszych radnych.

O co tym razem poszło? Najpierw przypomnienie. W skrócie. Pod koniec ubiegłego roku burmistrz złożył do rady projekt budżetu na 2021 rok. Zwiększał w nim zakres inwestycji, a w nich za priorytetowe uznał odrestaurowanie nabrzeża Jeziora Drwęckiego, dziś straszącego zniszczonymi pomostami i wodnymi urządzeniami. Perła Mazur z zablokowaną atrakcją turystyczną. Projekt – tradycyjnie od początku tej kadencji – jak każdy projekt burmistrza większości radnych się nie podobał. Pod koniec kwietnia zmienili go po swojemu, likwidując inwestycje w turystykę i dzieląc pieniądze między drobne (chociaż też konieczne) zadania w swoich okręgach wyborczych.

Z przekazu, który poszedł w lud, dzięki zaprzyjaźnionym mediom, wynikało że burmistrz nie ma wizji rozwoju miasta, więc radni musieli wziąć sprawy w swoje ręce. Dla zewnętrznego obserwatora wizja rozwoju prezentowana przez radnych jawiła się jako łatanie dziur. Ale nie do końca. Główny kierunek rozwoju został ujawniony dopiero na ostatniej majowej sesji, podczas której radni nie tylko nie zgodzili się na zgłoszone przez burmistrza zmiany w budżecie, ale także z uchwalonym przez siebie budżetem. Dlaczego?

Tu dochodzimy do określenia najistotniejszej inwestycji w turystycznej Perle Mazur. A inwestycje jak wiadomo wyznaczają między innymi kierunek rozwoju miasta. Przewodniczący rady Dudzin uznał, że dla miasta nie ma ważniejszej inwestycji. Główny rzecznik POPiS-owej koalicji w mieście radny Adrian Godlewski podkreślił, że jest ona ważniejsza od ulic, a z przedstawionego wniosku wynikało także, że ważniejsza od turystyki. I nie byli w tym osamotnieni: najważniejszą inwestycją w mieście jest budowa cmentarza na terenie byłego autodromu. I tylko tam. 

Trochę liczb. W budżecie Ostródy na budowę cmentarza na autodromie przeznaczono kwotę miliona złotych. Dzieląc między sobą inwestycje, radni nie pozostawili wystarczającej ilości środków na projektowaną już wówczas budowę dwóch ulic: 1 Dywizji i Marii Zientary-Malewskiej. Zadania te miały być dofinansowane z budżetu wojewódzkiego, ale wymagały wkładu własnego. Zabrakło 900 tysięcy złotych. Burmistrz Michalak zaproponował, aby kwotę tę zdjąć z zadania budowy cmentarza. Dlaczego? W tym roku wydatki na ten cel nie przekroczą 100 tysięcy złotych i ograniczą się do kosztów przygotowania koncepcji cmentarza i administracyjnych decyzji formalnych. Tylko na to starczy czasu.

Dla burmistrzowskiej opozycji to nie był żaden argument, bo pieniądze przecież i tak można wydać. Na przykład – jak podpowiadał radny Adrian Godlewski – na ogrodzenie i oczyszczenie terenu. Dla radnych A. Godlewskiego, Leguckiego, Najmowicza, Kowalskiego i Punpura  propozycja burmistrza to próba oszukania radnych i nie zrealizowania tej „najważniejszej” inwestycji. To, że analiza pochówków w Ostródzie wskazuje, że sytuacja nie jest dramatyczna, nie wzbudziła żadnego zainteresowania radnych. To, że przygotowanie do inwestycji zaczęto, a napięty budżet miasta nie pozwala na odłożenie 900 tysięcy też radnych nie wzruszyło.

Radni mieli swoje „pomysła” i je zrealizowali. Nie będzie więc ani remontu pomostu przy wyciągu, ani remontu mola przy ul. Turystycznej i separatora ścieków przy ul Składowej. Istnieje zagrożenie, że także w przyszłym roku nie będzie plaży miejskiej na Drwęckim, a do jeziora nadal  spływać będą nie oczyszczone ścieki. Ale to wina burmistrza. Bo radni są, oczywiście, „za” rozwalonymi przez siebie inwestycjami. O ile burmistrz znajdzie środki.

Jestem ciekaw jak – o ile burmistrz zaskarży uchwałę – zachowa się RIO. Co prawda, zarówno Godlewski jak i Najmowicz, mówili jakby już z RIO werdykt ustalili, bo przecież nie unieważniła ona uchwały budżetowej, ale tu mamy do czynienia z naruszeniem realizowanego już budżetu. Także z unieważnieniem ogłoszonych przetargów i stratą zewnętrznych pieniędzy po likwidacji wkładu własnego na remont pomostu. I wreszcie faktycznym zamrożeniem sporej kwoty oraz zamrożeniem możliwych do zrealizowania i potrzebnych miastu inwestycji.

Póki co w imię pokazania „KTO TU RZĄDZI” robak zjada w Ostródzie dobre owoce! Robak niezaspokojonych ambicji.

Co można powiedzieć o mieście, w którym radni uważają, że najważniejszą inwestycją jest cmentarz?

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments