„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.” Nie tylko wierzący rozpoznają pierwsze wersy Ewangeli wg św. Jana. Przyszły mi one na myśl, gdy przerzucałem telewizyjne kanały między TVN24, Polsatem News a TVP Info. Polska jawiła się niczym dwa kraje, dwa światy, chociaż opowiadano o tych samych zdarzeniach, o tych samych sprawach. Słowa padały też niby w tym samym języku, a nawet te same, ale ich znaczenie było całkowicie odmienne. Odmienności sens miał nadawać obraz. I nadawał. Chociaż przynajmniej część z widzów TVP Info pewnie zauważyła, że w jednej z relacji słowo wzmacniał obraz zniszczeń i bałaganu po zamieszkach…. w Stanach Zjednoczonych.
TVP Info sposobem informacji i jej selektywnością, a może dokładniej – cenzurowaniem, przypomina osławiony kłamstwami komunistycznej propagandy Dziennik Telewizyjny. Gdy na ekranach innych stacji i w Internecie widać tłumy protestujących Polek i Polaków, tu zaledwie garstki się jakieś „hołoty” przewalają po ulicach, a najczęściej awanturują w kościołach i niszczą mury świątyń. Do takich incydentów doszło jednego tylko dnia, ale wystarczy, by propagandowe paliwo dawało ognia przez cały tydzień. Przez ten czas nawoływano też ustami polityków i nie tylko do obrony kościołów, wiary, życia poczętego i … Polski. Jakby jakaś nawała Hunów nam groziła rodem z wczesnego średniowiecza. A owi Hunowie posługiwali się wyłącznie wulgaryzmami. Co dziwne – po polsku.
Nie na wulgaryzmy, spowodowane emocjami, ale też zdecydowanie mocniej podkreślające żądania niż staropolskie „precz”, chciałbym jednak zwrócić uwagę, lecz na kłamstwa. Tak trzeba wreszcie nazywać półprawdy, przeinaczenia i mijanie się z faktami. A także zmiany znaczenia słów.
Zacznijmy od tzw. kompromisu aborcyjnego. To mit. Nie było żadnego kompromisu społecznego. Zawarły go ówczesne elity polityczne, dodajmy prawicowe, z episkopatem, czyli de facto jedna strona sceny politycznej. Kobiety protestowały przeciwko zaostrzeniu aborcji, zbierano podpisy pod referendum, sondaże wskazywały, że większość społeczeństwa nie chce zaostrzania przepisów aborcyjnych. Władza i Kościół jednak bały się referendum, a opór kobiet był zbyt słaby. By się dowiedzieć jak było, warto sięgnąć do portalu OKO.press.pl. Dodam tylko, że bracia Kaczyńscy nie byli jednomyślni: Jarosław był za całkowitym zakazem aborcji, a Lech nie wypowiadał się i nie głosował.
Niejako konsekwencją tego kompromisu prawicowych elit (dziś to PO, PSL i PiS) i oporu społeczeństwa oraz SLD było wpisanie do Konstytucji w art. 38, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.” Nic o „od chwili poczęcia”, co głoszą dziś środowiska prolife. Konstytucja nie rozstrzyga od ilu komórek zarodek jest człowiekiem, to kwestia osobistego światopoglądu. Ale jeżeli nawet wspomniany zapis obejmowałby zarodek człowieka, to przecież obejmuje też ochronę życia kobiety. Otóż, nie. Usuwając możliwość aborcji z powodów embriopatologicznych – określenie „eugenicznych” jest propagandowym oszustwem – Trybunał (ponoć?) Konstytucyjny nakazał nad życie i zdrowie kobiety cenić wartość uszkodzonego genetycznie i nie mającego szans na samodzielne życie płodu.
Co gorsza ów trybunał wspomógł się art. 30 Konstytucji: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności praw człowieka i obywatela i jest ona nienaruszalna i jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.” Z wyroku wynika, że godność „płodu” jest ważniejsza niż godność „kobiety”. To „kim”, a może już – według tego trybunału – „czym” jest kobieta, matka, żona, siostra? I jeszcze jedno. art. 30 mówi o „człowieku i obywatelu”. Czy pojęcie „obywatel” może się odnosić do płodu? Sędziowie z politycznego nadania uważają pewnie, że tak. Inaczej nie powoływaliby się na ten konstytucyjny zapis, bo byłby sprzeczny z ich osądem.
Całkiem dziwacznie brzmi dziś podpieranie się Konstytucją przez ludzi, którzy ścigali dotąd za noszenie koszulek z napisem Konstytucja, a wywieszanie napisów z tym słowem uważali za przestępstwo. Dziś głoszą, że przestępstwem jest protestowanie przeciw wyrokowi skazującego kobiety na tortury. A tymczasem w internecie kursuje filmik z Mariuszem Kamińskim nawołującym do oporu wobec każdej decyzji władzy, jeżeli jesteśmy jej przeciwni i do protestów ulicznych. Bo takie protesty to skuteczna i legalna forma. Teraz minister Kamiński za stosowanie się do jego rad nasyła policję, a premier nawet wojsko. Wicepremier nazywa protestujących przestępcami i grozi karami, a minister Ziobro konkretyzuje karę za to”przestępstwo” do ośmiu lat więzienia. No to, warto władzy przypomnieć art. 57 szanowanej ponoć już Konstytucji: „Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich.” Zabronić może ustawa o stanie wyjątkowym. Niektórzy mówią, że już szykowana.
Skala protestów totalnie zaskoczyła wszelkie organy państwowe. Dla restrykcyjnej władzy, której metodą na społeczne protesty jest schwytanie i karanie, dodatkową trudność sprawia określenie kto te protesty organizuje. Strajk kobiet? Też, ale nie tylko. Oficjalnie oskarżają opozycję, ale każdy widzi, że to lipa, a opozycyjni liderzy mają kłopot z podłączeniem się do protestu. Hitem Internetu stało się oskarżanie o organizację manifestacji kilkunastoletniej dziewczynki, która szła na czele pochodu z babcią. A organizatorów jest coraz więcej, więc straszy się ludzi karami za wspieranie i propagowanie protestów. Każdy kto to czyni może być uznany za przestępcę. Do akcji włączyła się nawet Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która nie widzi zniekształcania rzeczywistości przez TVP, ale TVN nakazała zaprzestanie posługiwania się terminem „Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej”. Bo to niby wprowadzanie w błąd. Internet zareagował określeniem tego ciała mianem Trybunał Koteryjny.
Nie sądzę, by protesty szybko ustały, a jakiekolwiek działanie restrykcyjne władzy, może tylko doprowadzić do ich eskalacji. Podobnie jak wypuszczanie na demonstrantów nacjonalistycznych bojówek i tzw. rycerzy Chrystusa. Nawet policja ma już dość i bojówkarzy zaczęła przeganiać. Każdy ma matkę, żonę lub siostrę. Policjanci i żołnierze też. A protestujący dobrze zdają sobie sprawę, że jeżeli odpuszczą, to za chwilę może pójść kolejne pytanie do spolegliwego trybunału o konstytucyjność „zabijania życia poczętego” w wyniku gwałtu. I wyrok będzie jasny i w tej ideologicznej logice zasadny. Skoro zabrania się usuwania płodów biologicznie nierozwiniętych i zniekształconych, to dlaczego pozwala się usuwać płody w pełni zdrowe? A w konsekwencji można też zabronić i badań prenatalnych. I to w „trosce” o kobietę, po co ją dodatkowo dręczyć tym, że nosi i musi urodzić martwe dziecko.
Jak rozstrzygnie się ten konflikt? Wcześniej czy później władza przegra. Bo przeciw niej staje młode pokolenie. Bo przeciw niej staje przyszłość narodu, w większości wychowana przez tę władzę. Bo uznali, że ich wolność została zagrożona. Bo to pokolenie potrafi wyrażać się dobitnie. Dla niego „spieprzaj dziadu” brzmi zbyt łagodnie…
Włodzimierz Brodiuk