Niżej podpisanego radni miejscy tak kochają, że nie ma sesji by się po mnie nie przejechali. Brylują zwłaszcza panowie Legucki i Kowalski. Od czasu do czasu wspomagają ich także inni pracownicy instytucji starostwa ostródzkiego. Nie powinienem się dziwić, bo jest ich w Radzie Miejskiej spora grupa, a powszechnie wiadomo, że ich główny pracodawca „lubi” mnie szczególnie. Służę głównie jako bat na burmistrza, który nie wpisał się do układu starosta-wójt-burmistrz, co radni nazywają „współpracą”.
Gdy ktoś ogląda sesje Rady Miejskiej to ma szansę wychwycić odpryski tej „współpracy” w przegłosowywaniu zmiany planów (np. działki przy szpitalu) albo wypowiedziach o nieformalnym dogadywaniu się. Bryluje w tym zwłaszcza były burmistrz Najmowicz. Przy okazji zarzutów o kupieniu działek autodromu pod cmentarz, bez nawet wstępnej zgody Rady Gminy Ostróda na zmianę planu zagospodarowania, czyli w ciemno, z rozbrajającą szczerością tłumaczył, że przecież by się z wójtem dogadał. Później. Po zakupie? No to co? A Michalak tego nie potrafi.
Rzeczywiście nowy burmistrz nie potrafi funkcjonować w takich układach. Działa jak przedsiębiorca. Zbyteczne, niecelowe wydatki są dla niego działaniem na szkodę firmy, jaką jest miasto. Dlatego nie chce dokładać do komunikacji w gminie i utrzymania dróg powiatowych. Można się spodziewać, że w przypadku dużych opadów śniegu drogi powiatowe w Ostródzie nie będą oczyszczane przez powiat w pierwszej kolejności. I pewnie znowu odezwą się wtedy głosy krytyki i hejtu na burmistrza. Cygan się będzie radował, a kowala będą wieszać.
Przeciwnicy Michalaka podnoszą ciągle, że nie planuje żadnych poważnych inwestycji i nie może skończyć remontu basenu. Wygodna dla tych ataków jest amnezja. Nie istotne kiedy i kto rozgrzebał ten remont. Nie istotne są też wydatki miasta na budowę wiaduktu, które na szczęście Michalakowi udało się zmniejszyć. Co oznacza, że potrafi negocjować, o ile mu się nie przeszkadza. Miasto inwestowało w podjęte wcześniej zadania. Dopiero teraz przyjdzie kolej na realizację programu nowego burmistrza. I będą podstawy do krytyki.
Inicjatorzy referendum chcą odwołania burmistrza, bo nie ma „wizji rozwoju miasta”. A niby skąd pan Kłokocki and company o tym wie? W każdym samorządzie pierwszy rok nowej kadencji jest realizacją budżetu i planu przygotowanego przez poprzednią ekipę. Taki zarzut można stawiać tylko burmistrzowi ponownie wybranemu. Nowego burmistrza „wizję” można będzie dopiero poznać przy uchwalaniu dokumentów przez niego przygotowanych, czyli na rok 2020 i następne. O ile mu radni na to pozwolą, bo już na ostatniej sesji zgłosili chęć przejęcia jego uprawnień i rozdysponowania wypracowanej w tym roku nadwyżki. A to akurat do burmistrza, a nie do nich, należy zgłoszenie projektu planu i budżetu, w tym inwestycji. I tak właśnie wygląda owa współpraca ze strony radnych.
Zarzut o „braku wizji” przed jej przedstawieniem jest tak samo absurdalny jak zarzut przeciągającego się remontu basenu. Brzmi jakby Michalak sam remontował basen, a do tego po każdym dniu naprawy, robił kolejną dziurę do załatania. Z opublikowanych danych o finansowaniu klubów nie wynika by ostał się kolejny zarzut o wsparciu klubu SMS kosztem innych.
Szczególną złość radnych wzbudziło pojawienie się na lokalnym rynku mediów bezpłatnego dwutygodnika „Nasz Głos”. A denerwować musi, bo zamiast cytować „mądre” wypowiedzi radnych, pismo zderza je z faktami. A te nie są dla radnych korzystne. Jak zwykle prawda w oczy kole. Pismo w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy ma szanse stać się ciekawą ofertą. I dla czytelników i dla ogłoszeniodawców, dla których to najlepsza oferta na miejskim rynku.
Kole w oczy to środowisko także mój blog. I to od dawna. Dziś radnego Leguckiego oburza, że „pracownik miejski”, któremu miasto płaci, śmie w ogóle krytykować radnych. Jak często, tak i teraz radny myli pojęcia, bowiem ani urzędnikiem nie jestem, ani budżet miasta mi nie płaci. A jako obywatel Ostródy mam prawo do krytyki poczynań radnych. Także w formie blogu. Bo jeżeli pan Legucki myśli, że radny zawsze rację ma, nawet gdy jej nie ma – to się myli. Pan radny, jak i jego koledzy, powinni zdawać sobie sprawę, że podlegają ocenie mieszkańców. Wszystkich.
Tu nieco o prawdach objawionych głoszonych na każdej prawie sesji. Na ostatniej radny Legucki zażyczył sobie bym zamiast pisać wziął się do roboty . I poradził co mam robić. Otóż powinienem zająć się budową biogazowni. Tak jak to robią w Szwajcarii i Danii, a nawet w Nidzicy, chociaż – stwierdził – tam jest „trochę inna technologia”. Coś radny słyszał, ale nie dosłyszał. Ta „inna technologia” to spalanie zrębków drewna w dwóch kotłach o łącznej mocy 7,5 MW, sześć razy mniejszej od mocy ciepłowni ostródzkiej. O biogazie nie ma mowy. Ale radny wie swoje. I przekazał wiedzę o ekonomicznych efektach ciepłowni w Nidzicy. „- Rentowność firmy – perorował – wzrosła z 50 do 83 procent”. Czyli zysk ciepłowni w Nidzicy wzrósł dzięki zainstalowaniu biogazu (którego nie zainstalowano) z 50 do 83 procent. Lichwiarze nastawili uszu, ale radni łyknęli to bez zwrócenia uwagi. Mieszkańcy Nidzicy pewnie pospadali z krzeseł.
Swoje trzy grosze dołożył radny Kowalski. Zamiast „hajtować” powinienem w MPEC ruszyć z inwestycjami. Biogazu na przykład. Pieniądze z funduszy środowiska czekają. Tylko sięgnąć, ale trzeba umieć. Na sesji 18 września wyjaśniałem radnym o sytuacji spółki, o zainstalowaniu kogeneracji, ograniczeniu emisji dwutlenku węgla, produkcji energii elektrycznej, pożyczkach i dotacjach, o braku możliwości kolejnych inwestycji. Zwłaszcza, że na rzecz ostatniej inwestycji na Osiedlu Grunwaldzkim– zresztą nietrafionej – miasto zastawiło stadion. I teraz zastanawiam się czy radny Kowalski nie słuchał, czy to w ogóle go nie interesowało, czy też … No właśnie. Może to działanie celowe, w myśl zasady, że jak się coś powtarza, to w końcu może ludzie uwierzą.
Bo radny rację ma, nawet gdy….
Włodzimierz Brodiuk