Deja vu…..

W starym dowcipie zakupiona w burdelu papuga trafia do zwykłego domu, rozgląda się i podsumowuje co zobaczyła: deja vu, deja vu, panienki nowe, ale goście ci sami. Przypomniało mi się to, gdy przeczytałem, że bliżej nieznana grupa osób zgłosiła inicjatywę przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania burmistrza Michalaka. Pogłoski o tym krążyły w Ostródzie i Internecie już jakiś czas. Ale, żeby nie dać włodarzowi miasta nawet rok na wykazanie się co potrafi? Przyznam, tego się nie spodziewałem. Co prawda sam byłem celem takich działań jako starosta, jednak w przypadku odwołania burmistrza, trzeba do tego przekonać nie kilku radnych, lecz kilka tysięcy osób. A ilu mieszkańców „kupi” pomysł, że można kogoś oceniać, i to negatywnie, zanim się go pozna?

Wybór na burmistrza Ostródy, człowieka spoza małomiasteczkowej „elity” politycznej, dla wielu z nas nie był zaskoczeniem. Mieszkańcy mieli dość partyjnych działaczy. Chcieli zmiany. I taką zmianę oferował Michalak. Spoza „kasty” i partyjnych układów. Nowy. Do tego sprawdzony w działaniu menadżer i organizator. Stworzył szkołę sportową, klub, społeczne stowarzyszenie. W II turze wyborów pokonał zdecydowanie dotychczasowego burmistrza z PiS.

Oczywiście, uzyskał też wsparcie od przegranych w pierwszym wyborczym starciu kandydatów, w tym zwycięskiej w ubieganiu się o fotele radnych koalicji PO – Nowoczesna. Wspierać kandydata PiS wszak nie mogli, a przy tym wsparcie takie nie dało by im żadnych korzyści. Beniaminek Michalak wydawał się łatwy do pokierowania i zapowiadał zmiany kadrowe. Chociaż głośno mówił, że chce współpracować z wszystkimi, którzy będą realizować jego koncepcje rządzenia miastem. Do tego najbliższych współpracowników ujawnił przed ostateczną rozgrywką. Ale przecież zamiary można zmienić, gdy zmieniają się warunki, a ułożyć się ze zwycięską koalicją radnych powinien. We własnym interesie. Tyle, że Michalak swych decyzji nie zmienił, a układać się – zwłaszcza stołkowo – nie zamierzał. Naiwny. No to ma, czego powinien się spodziewać.

Dwanaście lat wcześniej udało mi się zdobyć nieznaczną większość w Radzie Powiatu Ostródzkiego i zostać starostą. Jedną z pierwszych moich decyzji było wycofanie zamiaru sprzedaży byłych garaży Białych Koszar  jednemu z przedsiębiorców za…. 600 tysięcy złotych. Kolejną była uzdrowienie sytuacji w szpitalu, którego egzystencja zależała od stałego wsparcia budżetu powiatu, w którym brakowało środków na wypłaty poborów. Odradzano mi to, ale nie ustąpiłem. W efekcie obie sprawy doprowadziły do tego, że już po pół roku radni, którzy utracili władzę, złożyli wniosek o odwołanie mnie z funkcji starosty. I próbowali tego  przez dwie kadencje. Towarzyszyło temu „urabianie” opinii społecznej przez różnej maści hejterów, a także paszkwile w postaci ulotek, gazetek i zwykłych szeptanych plotek. Sami radni natomiast zwoływali sesje nadzwyczajne tylko po to, by kazać mi się tłumaczyć z urojonych win i zarzutów. Faktami nikt się nie przejmował. Liczyły się słowa i emocje. Tak jak dziś w Radzie Miejskiej.

Warto dodać, że nie ja pierwszy doświadczyłem takiego działania, u podłoża którego leżało to, że nie wszedłem w układ, że nie robiłem tego co „grupa interesu” chciała. „Sposób na starostę” przećwiczono wcześniej na poprzednikach, szczególnie na staroście Lipskim. Starosta miał się podporządkować albo był odwoływany.

Leży przede mną wniosek o odwołanie Włodzimierza Brodiuka z funkcji starosty z dnia 16 maja 2007 roku. W uzasadnieniu wnioskodawcy piszą, że nie mam „jasnej wizji rozwoju powiatu”. A dalej: „w wyniku opieszałości, nieudolności, braku wyobraźni, złej woli (….) z premedytacją niszczył i zaprzepaszczał wyrzeczenia i ciężką pracę załogi PZOZ w Ostródzie S.A. oraz wysiłki i działania Rady Powiatu I i II kadencji”.

A co piszą inicjatorzy referendum? „Podejmowane przez Pana Burmistrza decyzje, to z jednej strony skutek niedoświadczenia samorządowego, z drugiej nieumiejętność zarządzania w ogóle. Minął rok od zaprzysiężenia niestety nie widać żadnej wizji rozwoju Ostródy. Brak też planu inwestycji.”      

No cóż, można powiedzieć, że każdy może mieć swój pogląd i podpierać się własną opinią. Zgoda. Tylko, na ile są one zgodne z prawdą? W latach 2008 – 2014 „brak wizji” spowodował, że powiat odnotował największe w swej historii inwestycje. Praktycznie w każdej dziedzinie. W miejscu koszarowych garaży stoi Centrum Użyteczności Publicznej. Szpital wydobył się na finansową samodzielność i odzyskał zdolność inwestycyjną.

Jak brzmi zarzut o braku wizji Michalaka, gdy trzeba najpierw uporać się z rozgrzebanymi w minionej kadencji inwestycjami (wiadukt i basen), które radykalnie ograniczyły możliwości inwestycyjne miasta. Nie tylko na najbliższy rok. Ludzie, którzy dbaliby o miasto, a nie o własne interesy daliby burmistrzowi trochę czasu. Chyba, że boją się, że Michalak ma ową „wizję”. A biorąc pod uwagę doświadczenie i sukcesy gospodarcze faceta, który ponoć nie ma „umiejętności zarządzania”,  takie „niebezpieczeństwo” istnieje.

Dosyć interesująco brzmi inny zarzut: „Burmistrz Michalak zrezygnował ze współpracy z Radą Miejską, jak również z najbliższymi miastu samorządami, Gminą Ostróda oraz Powiatem Ostródzkim. Rodzi to niepotrzebne konflikty ze szkodą dla mieszkańców naszego miasta.” Każdy wie, że „największy w tym ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Pytanie  czy to radni „nie zrezygnowali ze współpracy” pozostaje całkowicie otwarte. Natomiast w przypadku braku współpracy z wójtem i starostą to już odmienna sprawa. Bo w tym przypadku mamy do czynienia z próbą przerzucenia na miasto kosztów realizacji zadań gminy i powiatu. Burmistrz się temu sprzeciwia, a radni wspierają wójta i starostę. Kto więc działa na szkodę miasta? Burmistrz czy radni? Czy radni w szukaniu rozwiązania problemu z dojazdem   pracowników Morlin i kilku innych zakładów, płacących podatki do kasy gminy, powinni wspomóc burmistrza czy wójta? 

Pytań jest więcej. I skojarzeń. Pod wnioskiem o odwołanie starosty Lipskiego widnieje podpis radnego Fijasa. Po odwołaniu Lipskiego został wicestarostą. Radny Fijas wnioskował też o odwołanie z funkcji starosty niżej podpisanego i wielokrotnie o sesje nadzwyczajne. Dziś wójt Fijas przy aprobacie znacznej części radnych miejskich zarzuca burmistrzowi, że nie chce finansować komunikacji …w jego gminie. W farsie, którą było spotkanie w Urzędzie Gminy Ostróda, na podobną krytykę pozwalał sobie starosta Wiczkowski, którego ten problem całkowicie nie dotyczył, a burmistrz nie jest jego podwładnym. To dosyć dziwne, że inicjatorzy odwołania Michalaka przywołują (pośrednio) obu panów. Czy ma to związek z faktem, że większość najbardziej „aktywnych” w krytykowaniu burmistrza radnych to pracownicy instytucji starostwa?

A skoro znowu przywołałem odwołanie starosty Lipskiego. Argumentem było to, że Lipski odwołał ówczesnych „kompetentnych” członków Rady Nadzorczej szpitalnej spółki i powołał „niekompetentnych”, którzy zwolnili prezes szpitala. Znowu deja vu. Wystarczy szpital zastąpić spółka wodociągową i mamy podobne działanie. Tam radni powiatu bronili szefowej szpitala, dziś radni miejscy zwołują sesje nadzwyczajne w obronie prezesa spółki. Tamta historia skończyła się odwołaniem starosty i ponownym zatrudnieniem prezes. Dziś do takiego „myku” trzeba przekonać tysiące osób.

Na koniec jeszcze jeden czynnik łączący historię z dziś i wczoraj. Pełnomocnikiem organizatorów referendum w sprawie odwołania burmistrza Michalaka jest Mariusz Kłokocki. Pan Kłokocki w tym momencie stał się osobą publiczną. Twarzą grupy referendalnej. Pan ten ma swój udział także w historii sprzed dwunastu lat.  Był wówczas dziennikarzem „Gazety Ostródzkiej” i szczególnie krytycznie pisał o działaniach moich i Zarządu Powiatu Ostródzkiego wobec kierownictwa szpitala. A dyrekcję szpitala chwalił.  Dziennikarz, ma prawo, a nawet obowiązek krytyki. Jest niezależny. Tymczasem okazało się, że p. Kłokocki pisał jako dziennikarz i wykonywał jednocześnie polecenia dyrekcji szpitala jako zatrudniony (w latach 2005 – 2007) na umowę zlecenie pijarowiec.
Rzetelność? Obiektywizm? Raczej kpina z tych pojęć.

Więc co tu jest grane? O czyje interesy chodzi? Jak sądzicie? Ja jestem, przekonany, że interes Ostródy i Ostródzian liczy się w tej referendalnej szopce najmniej.

Włodzimierz Brodiuk

 

Comments

comments