Wydawałoby się, że człowiek zarządzający powiatem, któremu wytykam konkretne zaniechania, błędy, brak inicjatywy i indolencję wyjaśni, że się mylę, nie mam racji, że jest akurat inaczej. I uczyni to przytaczając dane, wymieni inicjatywy i pokaże rozwiązania. Nic z tego. Zamiast wyjaśnień 13 października ukazał się w „Naszym Głosie” paszkwil na mój temat. Publikacja mojej odpowiedzi została zablokowana, mimo nakazu prawa prasowego. Dlaczego? Mogę się domyślać, że była zbyt niekorzystna dla starosty. Na ogólniki odpowiadam bowiem szczegółami i faktami, które ujawniają kłamstwa i półprawdy włodarza powiatu.
Na wszystkie zarzuty pod jego adresem obecny starosta ma jedną odpowiedź: „to wina mego poprzednika!”. I ten kelnerski (przepraszam kelnerów) refren powtarza już dwa lata. Zastanawiam się, czy rozbudzony w nocy i pytany o sprawy bardziej intymne, też nie zakrzyknąłby: „to wina Brodiuka”?!.
Bzdura nr 1, czyli od czego trzeba było zacząć….
Odpowiadając na krytykę jego działań w sprawie budowy bloku operacyjnego Pan Wiczkowski pisze: „Starosta Włodzimierz Brodiuk miał dwie kadencje (…), żeby ostródzki szpital doprowadzić do dobrej kondycji. Nie zrobił tego, a mnie, po niespełna dwóch latach pracy w starostwie pogania, poucza i oskarża za swoje zaniedbania i zaniechania. Jak to nazwać? Arogancją, bezczelnością? Od kilkunastu lat wiadomo, że pierwszą najważniejszą potrzebą szpitala jest solidny nowoczesny blok operacyjny (…) Od tego Pan Brodiuk powinien zacząć. (…) Bardziej słusznego celu od budowy bloku nie było i nie ma.”
A co mówią fakty? Gdyby nowa władza powiatowa nie wyczyściła historii inwestycji to obecny starosta wyczytałby na portalu starostwa, jak inwestycje w szpital zmieniły go, i że najpierw trzeba było stworzyć odpowiednie otoczenie, bez którego budowa bloku byłaby jak kładzenie dachu bez fundamentów. Blok nie mógłby funkcjonować na przykład bez sterylizacji narzędzi, a ówczesna centralna sterylizatornia siała, a nie likwidowała bakterie. Dziś spełnia swoją rolę.
Ale co tam sterylizatornia. W 2007 roku ówczesny prezes szpitalnej spółki Marek Woźniak na kilku kartkach sygnalizował braki podstawowego sprzętu. Oto tylko kilka przykładów. Oddział Laryngologiczny nie ma ani audiometru, ani mikroskopu operacyjnego! Oddział Wewnętrzny i Oddział Kardiologiczny – nie ma ani jednego sprawnego defibrylatora! Oddział Ginekologiczno-Położniczy – sala porodowa nie spełnia wymagań, brak sali cięć cesarskich, brak łóżka porodowego(!) i kardiotokogramu! Oddział Chirurgii Ogólnej – na cztery łóżka pooperacyjne tylko jeden sprawny monitor, tylko jeden ssak na 35 łóżek! Remontu albo zamknięcia wymaga Oddział Zakaźny, Pracownia RTG, blok operacyjny. Warto porównać szpital z lat 2007 i 2014 zanim się bąknie o „karygodnym zaniechaniu” i popisze mądrością w stylu „od budowy bloku pan Brodiuk powinien zacząć”.
W odremontowanym i doposażonym bloku operacyjnym cały czas wykonuje się operacje. Pismem z15 maja 2015 r. ówczesny prezes PZOZ Krzysztof Sawicki uświadamiał pana Wiczkowskiego, że (cytuję) „konieczność nowego bloku operacyjnego wynika z obecnych wymagań Ministra Zdrowia, a nie z jakichś szczególnych wskazań…” Ale widocznie nie uświadomił, bowiem z wypowiedzi starosty i jego popleczników jawi się obraz jakiejś „karygodnej” ruiny, której Brodiuk nie zapobiegł. Fakty temu przeczą.
Bzdura nr 2, czyli pan starosta pojąć nie może, chociaż to akurat pewnie prawda…
Pan Wiczkowski pisze: „Do dziś nie mogę zrozumieć dlaczego starosta Brodiuk uznał, a raczej „wykombinował”, że blok operacyjny musi powstać za pieniądze unijne. Uparł się i już. Wygląda na to, że jeśli starostą przez następne lata miałby nadal być W. Brodiuk, a Unia Europejska nie przyznałaby nam pieniędzy, to Ostróda nie zbudowałaby bloku operacyjnego”
Fakty. Rozporządzeniem z 12 czerwca 2012 r. Minister Zdrowia określił wymagania jakie powinny spełniać obiekty służby zdrowia, nie tylko bloki operacyjne. Minister określił też termin dostosowania obiektów na koniec 2016 r. Krótki czas i olbrzymi zakres robót. W 2013 r. Związek Powiatów Polskich określił koszt dostosowań szpitali do wymogów rozporządzenia na 13 mld zł(!). Wskazywał, że jedyną szansę daje skorzystanie z funduszy unijnych. (Pan Wiczkowski raczy się dziś z tego śmiać!) Modernizując szpital, czyli dostosowując go do ministerialnych wymogów korzystaliśmy ze środków unijnych. Nie dysponując gotówką i unikając kosztownych kredytów, wypuściliśmy obligacje (dziś służą za usprawiedliwianie nic nie robienia). Blok operacyjny miał być zwieńczeniem modernizacji szpitala. Przy pomocy unijnych środków.
Pan Wiczkowski kpi, a przy okazji kłamie, wmawiając czytelnikom, że to Bruksela nie dała pieniędzy na blok, podczas gdy nasz wniosek o dofinansowanie budowy odrzucił Marszałek Województwa, bo wolał dać podległym mu szpitalom. Skarga na tę nieuzasadnioną decyzję została przyjęta do rozpatrzenia przez Trybunał Arbitrażowy w Brukseli, co oznacza jej zasadność. Ja nie zdążyłem podjąć dalszych kroków. Mój następca dostał szansę, ale woli tę możliwość wyśmiewać. Tymczasem powinien już rok temu wystąpić do swego kolegi z PSL marszałka Marka Brzezina z propozycją porozumienia: wycofa skargę o ile samorząd wojewódzki dofinansuje budowę bloku operacyjnego. Ale to widać za wysokie progi i można się potknąć. Pan starosta woli nie ryzykować utratą partyjnego poparcia. A przecież chwalił się mediom, że (cytuję) „dobrze się układa współpraca z marszałkiem województwa, co daje realną szansę naszemu regionowi na rozwój”. Gdzie ta szansa i rozwój? Grosze na dywaniki powiatowych dróg?
A blok operacyjny? Już jest? Na razie pan starosta ogłosił kolejny trzeci przetarg na jego wykonanie. Trzeci w okresie trzech miesięcy!
Do bzdur z paszkwilu pana Wiczkowskiego w lokalnym tygodniku jeszcze wrócę.
cdn.
W.B.