Bzdury z paszkwilu Pana Starosty (cz.II

Budowa bloku operacyjnego to sztandarowa inicjatywa władz powiatu ostródzkiego. Na razie w sferze nierozstrzygniętych przetargów i bezowocnych zapewnień o sukcesie. W 2015 r. zapewniano, że nowy blok będzie w 2016 roku. Aktualnie starosta Wiczkowski zapewnia o otwarciu w roku 2017. I czyni to w różnych mediach i na różnych forach. O przetargowych niepowodzeniach milczy, ale na BIP starostwa porażek ukryć się nie da. Póki co wali na oślep, że blok powinien pobudować Brodiuk i kpi z Partnerstwa Publiczno-Prywatnego, które temu celowi miało służyć.

Bzdura nr 3, czyli o znaczeniu słów i mataczeniu

W 2014 roku po zrealizowaniu w ramach PPP stacji dializ i uzyskaniu 450 m2 powierzchni zaczęliśmy przygotowywać kolejne zadanie: nadbudowę nad tymi pomieszczeniami dwóch kondygnacji dla bloku operacyjnego i oddziału łóżkowego. Ale przyszły wybory i nowa władza. I oto co w wywiadzie dla „Naszego Głosu” mówił Andrzej Wiczkowski, nowy starosta (cytuję): „Konstrukcja inwestycji w szpitalu jest trudna do zrealizowania, bo jest to w ramach PPP (Partnerstwo Publiczno Prywatne) i rozwiązania szczegółowe oraz dopracowanie wszystkich rzeczy zajmie nam czas na pewno do października br. Dobudujemy nad Stacją Dializ dwa piętra, na pierwszym powstaną dwa nowe oddziały; oddział dziecięcy na 25 łóżek oraz centralna szatnia, natomiast na piętrze drugim zbudujemy blok operacyjny.”

Nic dodać nic ująć. Pan Wiczkowski ogłosił „wszem i wobec” kontynuację działań Brodiuka. I dodawał: „Łączna kwota na cały ten program, to ponad 30 mln zł. Żeby je uzyskać z funduszy europejskich, musimy zapewnić wkład własny w wysokości ok. 7 mln. zł.” Tyle, że na tej deklaracji się skończyło. A swych zapewnień starosta Wiczkowski już nie pamięta. Są bez znaczenia. Dziś ogłasza inny sukces. Ma 3 mln zł i próbuje skłonić do haraczu samorządy gminne, by uzbierać na przebudowę kuchni na sale operacyjne.

Wykorzystanie zasady PPP wymagało pomysłu i pracy. Trochę dla obecnych władz za dużo. Cytowany wywiad z deklaracją kontynuacji PPP opublikowano 1 kwietnia 2015 roku. Pół roku po wyborach. W 2016 r. PPP poszło już w odstawkę, bo nowa władza myślała, że ktoś za nią problem rozwiąże i nie doczekała się. Zamiast skupić się na bloku poszli na „całość”. Tematykę, którą my chcieliśmy przeanalizować, skierowano do przetargu pod hasłem Powiatowego Programu Rozwoju Infrastruktury i „poprawy efektywności’ funkcjonowania obiektów powiatu. Oferenci mieli przedstawić rozwiązania licznych kwestii zarządzania mieniem powiatu. Mieli poświęcić swój czas i pieniądze bez żadnych gwarancji na rozstrzygnięcie? I skończyło się tym, czym musiało. Klapą! Przy okazji do kosza trafiła deklaracja pana Wiczkowskiego! Nie pierwsza.

A jak się nie udało to winny, oczywiście, Brodiuk, którego to – donosi paszkwil – „program PPP zakładał, m.in. outsourcing (zlecenie usług firmom zewnętrznym) wszystkiego co jest możliwe w szpitalu (…), a także (…) we wszystkich budynkach starostwa.” A że on sam chciał sprywatyzować szpitalne działy? No cóż, przecież „pretekst do tego dała ekipa Brodiuka, proponując skomplikowany, pogmatwany, mało zrozumiały dla ludzi program PPP.”

Pan Wiczkowski albo nie umie czytać albo mataczy. Jedyne realizowane działanie w ramach PPP to budowa stacji dializ. Za moich czasów powstały tylko założenia do realizacji „studium wykonalności” różnych aspektów funkcjonowania powiatu poprzez PPP. Podkreślam: studium wykonalności, a nie program! Może pan Wiczkowski wreszcie zrozumie i przestanie mi przypisywać własne chęci i działania. Trzeba było zapłacić za studium, a nie za przygotowanie wspomnianego przetargu na załatwienie spraw wszelakich. Uzyskano by wówczas wiedzę o tym co się opłaca i jak postępować. No, ale pan starosta zamiast analiz woli rady „skuteczniejszych doradców”. Ich skuteczność tymczasem równa się skuteczności przetargów. Zero!

Bzdura nr 4 i 5 czyli „zachęcanie” do rozmowy i obmawianie

Paszkwil: „Gdyby Panu Brodiukowi rzeczywiście zależało na dobru naszego szpitala, to dyskutowałby ze mną, z zarządem i prezesem spółki na ten temat na forum rady, w starostwie, a nie w mediach.”

 Starosta apeluje i zachęca do dyskusji w zaciszu i na sesjach. Próbowałem. Z tym, który mówi jedno, a drugie czyni – jest to jednak niemożliwe. Tym bardziej, że decyzje powiatowej władzy powinny być transparentne. A takowe, niestety, nie są. Nie miało być już outsourcingu szpitalnych działów. I co? Prezes szpitala ogłosił przetarg na outsourcing tomografu i rentgena. Z jedną zmianą: nie na 10 tylko na 5 lat. Pracownikom dano gwarancję zatrudnienia… na rok. Co tam? Zaledwie ich kilku, więc pokrzyczeć sobie mogą. Laboratorium pozostawiono (póki co?), bo laborantki podniosły głowy i zorganizowały się w związek zawodowy. A próba założenia związku „przychylnego” póki co się nie powiodła. Przetarg też znowu się nie udał.

To przykład „poważnej dyskusji” w wersji starosty Wiczkowskiego. Innym jest fakt zatrzymania przez podległy mu urząd korespondencji wysyłanej do radnych przez pracowników szpitala o sytuacji w szpitalu. Starosta tłumaczy, że ktoś był na urlopie, co rodzi pytanie o jakość organizacji pracy w urzędzie, w którym od ponad roku nie ma sekretarza. Starosta wbrew prawu nie organizuje konkursu, co potwierdza przypuszczenie stawiane przez dziennikarza w przytaczanym wywiadzie. Zapytał on czy na stanowisko sekretarza szykowana jest osoba „ściągnięta” z Urzędu Marszałkowskiego. Starosta zaprzeczył, ale konkursu nie organizuje. Urzędniczka zdobywa „kwalifikacje” i czeka na „konkurs”. Czy konkurs zostanie ogłoszony, gdy protegowana uzyska kwalifikacje? Zobaczymy.

Z każdego, kto wytyka obecnej władzy konkretne błędy, krytykuje konkretne decyzje i w oparciu o fakty zarzuca inercję, władza próbuje zrobić durnia, co to szuka sensacji i ma jakieś osobiste interesy. Że radny wypełnia tylko swoje zadanie? To władzy się w głowie nie mieści. Bo władza osądza ludzi według siebie. Więc każdy jest interesowny, każdego można kupić albo zastraszyć, albo ośmieszyć. A jak się nie da?

A jak nie, to nazwać trzeba gościa (czytaj: Brodiuka) chociaż celebrytą, co to za euro rozjeżdżał się po Europie. Obmawiający już nie dodaje, że te euro nie pochodziły z powiatowej kasy, że w części były to wyjazdy wymagane przez finansujące, warte ponad milion euro, programy edukacyjne Leonardo da Vinci i Erasmus. Jako jedyni z powiatów w województwie uzyskaliśmy takie finansowanie, które pozwoliło na wyjazdy do różnych krajów Europy ponad 400 uczniów naszych szkół.

Co zaś do zdjęć – bo one też mają ponoć mnie ośmieszać. Każdy je robi. Mnie zostały z otwarcia Centrum Organizacji Pozarządowych i budynku Starostwa, remontu Bażyniaka i ekonomika, rozbudowy ośrodka w Szymanowie, inwestycjach w szpital i kilkudziesięciu innych. Ukazywały nasze (także moje) działania. Pan Wiczkowski ma z otwarcia sklepu przez GS w Pietrzwałdzie. Cieszę się. Każdy jakieś zdjęcia ze swojej pracy ma.

W.B.

Comments

comments