Szpital: A jednak pomyślna tendencja…

Dyskusja z panem Dąbrowskim przypomina rozmowę z patefonem, który odtwarza jedną płytę. Na okrągło. A przy tym płyta nieco już jest zużyta i trzaski górują nad melodią. Czytelnikowi, którego ten jałowy dyskurs nie nudzi się proponuję porównać obie zamieszczone w „Naszym Głosie” wypowiedzi p. Olgierda. Mają inne tytuły, ale głoszą tę samą treść, gładko i bez konkretów.

Pan Dąbrowski, jako doświadczony polemista, wie dobrze że fakty nie są ważne, ważne są przymiotniki i łatki, które za fakty podaje. Swoją tonacją przypominają paszkwile na mój temat, które powstawały przy okazji każdej kampanii wyborczej, a także między wyborami. Ostatecznie po pewnym czasie nikt już nie pamięta jak było w rzeczywistości, można więc tę rzeczywistość spokojnie zakłamywać. Z czasem nieważne czy ktoś ukradł rower, czy mu go ukradziono. Zamieszany w kradzież przecież był.

Nie będę więc odpowiadał na powtórzone wywody p. Olgierda. Kto chce zapoznać się z odpowiedzią może przeczytać moją poprzednią wypowiedź w „Naszym Głosie” (nr 4 z 28 stycznia br.) lub na moim blogu brodiuk.pl. Tym bardziej, że dość nieoczekiwanie odpowiedzi udzielił na zwołanej w ubiegły czwartek nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu sam szef pana radnego Dąbrowskiego.

Sesja poświęcona była sytuacji w szpitalu i perspektywom jego rozwoju. Jak za dotknięciem różdżki obraz się zmienił, a powiatowa władza z „DZIŚ” podjęła kontynuację działań powiatowej władzy z „WCZORAJ”. Jako przedstawiciela tej ostatniej władzy cieszy mnie to podwójnie. Po pierwsze, że moja koncepcja partnerstwa prywatno – publicznego, nad którą rozpoczęliśmy prace u schyłku poprzedniej kadencji samorządu, ma szansę doczekać się realizacji. Po drugie, że na szpital spojrzano jako na szansę dla Ostródy, a nie zagrożenie dla powiatowego budżetu. Na marginesie, zagrożenie to minęło wraz ze zwolnieniem w 2007 roku ówczesnego kierownictwa szpitala – wypominanym przez mego antagonistę oraz późniejszymi przekształceniami w tej spółce.

Starosta Wiczkowski wreszcie raczył przyznać, że w odróżnieniu od większości szpitali powiatowych, ostródzki ma potencjał rozwojowy, że oddział zakaźny jest dobrze wyposażony i ma dobry personel. Fakt, że oddział ten spełnia strategiczną rolę w regionalnym (a nawet krajowym) systemie ochrony zdrowia, powinien pozwolić na wsparcie finansowe. Niekoniecznie wyłącznie z NFZ. Starosta przyznał też, że strata szpitala za rok ubiegły będzie znacznie mniejsza niż zapowiadano. I w ogóle – cytuję – „tendencja jest bardzo dobra”.

Daruję sobie dociekanie skąd taka gwałtowna zmiana. Na przedostatniej sesji zwołanej na życzenie radnych dominowały wszak oceny pesymistycznie, wręcz katastroficzne. Zwrócę natomiast uwagę na jeden czynnik, który umyka z pola widzenia. Otóż na wynik ekonomiczny szpitali w znacznym stopniu wpływa koszt amortyzacji, tym większej im większe były nakłady inwestycyjne. To też – obok narzucanych przez NFZ limitów – jedna z przyczyn ujemnego wyniku finansowego. Nowoczesność bowiem kosztuje, ale by standardy unijne osiągnąć jest konieczna.

Podkreślał to prezentujący program inwestycyjny Jarosław Wołosiński z warszawskiej firmy Gov-Invest, który pracuje nad nim od czasu mojego starostowania. Program ten podlega modyfikacjom, jako że zmieniają się uwarunkowania, ale wytyczne pozostają bez zmian. W tym budowa bloku operacyjnego na wcześniej zrealizowanej w partnerstwie prywatno-publicznym stacji dializ (narzuciliśmy wówczas partnerowi potrzebną do tego wzmocnioną konstrukcję budynku) czy ograniczenie kosztów energetycznych poprzez własną produkcję energii, zapoczątkowaną funkcjonującymi już panelami słonecznymi do ogrzewania wody.

Dostosowanie obiektów szpitalnych do dyrektywy unijnej z 2012 r. i wyposażenie go w świadczenia wysokospecjalistyczne możliwe będzie dziś wyłącznie w partnerstwie prywatno-publicznym. Szansa na to jest tym większa, że powiat ostródzki to rynek dość atrakcyjny: stutysięczna populacja plus turyści i położenie na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych. Partnerów nie powinno więc zabraknąć. Trzeba się przy tym spieszyć nie tracąc czasu na bzdurne spory (typu usytuowanie lądowiska), bo obok w Iławie wyrósł groźny konkurent.

Na koniec słówko do p. Dąbrowskiego. Władza, dla której priorytetem jest rozwój, nie wymazuje przeszłości, nie fabrykuje krytyki poprzedników szukając w tym usprawiedliwienia własnej niemocy, ale w oparciu o dokonania przeszłości buduje przyszłość. Dobrze więc, że nareszcie spojrzano do przodu, przyznając niechcący, że fundamenty już zbudowano. A gdy buduje się statki za szerokie, a podgrzewanie murawy nie działa – to sam pan wiesz. I ludzie też.

Comments

comments