Światełko w Ciemnogrodzie

Nie wiem jak inni, ale ja z coraz większym niesmakiem odbieram wyczyny naszej władzy i jej otoczki w postaci części kleru i mediów. Zwłaszcza w dwóch sprawach: zakazu aborcji i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Obie są ze sobą powiązane nie tyle hejtem publicznej telewizji i wypowiedziami polityków, ile dysonansem moralnym. Niczym noc i dzień. Władza swymi zakazami i nakazami wraca w dziewiętnasty wiek, a Owsiak i Orkiestra to swego rodzaju światełko nadziei w  tej pomroczności. Budzi bowiem to czego każda autorytarna władza się boi: solidarność ludzi i wspólnotę serc. Budzi dobroć i poczucie wolności.

Telewizja (z nazwy) publiczna już nas przyzwyczaiła do zamazywania czerwonych serduszek Orkiestry. Dziś za serduszko przyklejone do bluzki prezenterki pogody na wizji wyrzuca ludzi z pracy. W przekazie tego medium poryw serca milionów ludzi nie istnieje. Na budzące podziw na całym świecie wydarzenie główne wydanie wiadomości poświęca kilkanaście sekund. Mniej niż w telewizjach Japonii czy Peru. Za to głównym materiałem staje się hejt obsmarowujący Owsiaka i Orkiestrę za wsparcie – cytuję – „zabijania nienarodzonych dzieci”, czyli Strajku Kobiet i krytykę zakazu aborcji.

Przypomnijmy, to Telewizja Polska, jeszcze wówczas publiczna, była współorganizatorem tego przedsięwzięcia. Dzisiejsze „gwiazdy” TV Kurskiego –  Holecka i Klarenbach chwalili Owsiaka przy każdej okazji. Cele Orkiestry przez te 29 lat się nie zmieniły. Zbieramy na pomoc. Orkiestra pomaga tam, gdzie zawodzi państwo. Co się więc zmieniło? Zmieniło się Państwo, zmieniła telewizja. I  telewizyjne „gwiazdy”.

Jeden przeciwnik Orkiestry się nie zmienił. Część kleru i episkopatu. Gdy pomysł Owsiaka zdobywał coraz większą popularność,  w niektórych diecezjach podjęto próbę konkurencyjnych działań. Nie zyskały one jednak społecznego poparcia. Zwłaszcza młodych, którzy masowo garnęli się do Orkiestry. To była i jest ich Orkiestra. Po latach ciągle jest młoda. Nie tylko młodością wolontariuszy, bo są wśród nich i dziadkowie. Młodością ducha i serca. I – co chyba najbardziej władzę denerwuje – duchem wolności.

I może dlatego dziś szczuje się na Owsiaka, jakiś ksiądz przegania wolontariusza z serduszkiem, jezuita chce wykluczać z Kościoła katolików wspierających WOŚP, a europoseł Jaki grozi kolejnymi kontrolami. W państwie autorytarnym na wolontariuszy bez nadzoru państwa nie ma miejsca. Zwłaszcza na takich, którzy krytykują władzę.

Owsiak i bez negatywnych wypowiedzi o zakazie aborcji i krytyce wyroku maltretującego kobiety, był na cenzurowanym. Ale nie wyobrażam sobie, by w tak ważnej dla wolności sprawie nie zabrał głosu. Nie mógł sprzeniewierzyć się duchowi Orkiestry. Nie mógł przejść do porządku dziennego nad piekłem zgotowanym kobietom. Zwłaszcza, że doskonale wie jaki jest los dzieci ciężko upośledzonych, niezdolnych do samodzielnego życia, rodzin pozostawionych samych bez pomocy państwa.

Internet pełen jest apeli o pomoc w rehabilitacji, operacjach, terapii. Czy ktoś wyliczył ile istnień ratuje ludzka solidarność. Bo państwo ich nie zauważa. Bo państwo ma pilniejsze potrzeby, niż pomoc jakimś kalekom i ich rodzinom. To państwo, które woli zasilić dwoma miliardami złotych propagandową tubę. Dwa miliardy – ile istnień ludzkich, by uratowały takie pieniądze? Ile zmniejszyłoby cierpienia? WOŚP w cały swoim istnieniu, przez 29 lat zebrał nieco ponad miliard. I praktycznie w każdym szpitalu znalazł się jakiś sprzęt z serduszkiem. Telewizja Kurskiego będzie dostawała przez pięć lat po dwa miliardy. Dzięki temu na koniec roku będą nagrody. Także za hejtowanie WOŚP i Owsiaka?

Mimo oficjalnej nagonki, także w kościołach, a może właśnie dzięki temu, Orkiestra pobije w tym roku kolejny rekord. Bo dziś, kiedy każde działanie rządu określa się pojęciem, „narodowe”, mamy nawet „narodowe szczepienia” i „narodowe szpitale”, to faktycznie tylko Orkiestra jest jedynym rzeczywiście narodowym działaniem. Działaniem narodu. Bez odgórnej aprobaty, a nawet wbrew władzy.

To budzi dumę. Tak jak zgrozę budzą rozważania zwolenników tej władzy, by kobietom zmuszonym do noszenia płodów bez szans na życie, fundować hospicja z pokojami „do wypłakania się”. Niech tam, nie pokazując swej tragedii, przeżywały traumę. Tak jak pomysł działaczki ultrakatolickiej Ordo Iuris, by za dokonanie aborcji karać kobiety więzieniem, bo dziś jeszcze tego bata nad sobą nie mają. I można się spodziewać, że dążenia ideologów ciemnogrodu na tym się nie skończą.

Póki co, mam nadzieję, że za rok Orkiestra znowu rozbłyśnie światełkiem do nieba. Chociaż trochę rozjaśni szerzącą się pomroczność.

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments