Interesa wiecznie żywe

Czas szybko leci. Od tygodnia prawie jestem w domu.  Ale powoli to siedzenie zaczyna doskwierać. Tym bardziej, że domowy anioł stróż pilnuje. Na dwór – na chwilę, odśnieżę – nie wolno. Spaceruj i oddychaj. Głęboko! I tylko telefony od znajomych, codziennie dziesiątki, wszystkie z wyrazami sympatii, wprowadzają ożywienie. Wielu z nas doświadczyło, na sobie lub w rodzinie czy bliskim sąsiedztwie, dotyku pandemii. Jeszcze więcej się po prostu skrycie lub otwarcie boi.

Są jednak tacy, a rzesza to nie mała, którzy uważają, że nie ma żadnego zagrożenia. A szczepienia to czipowanie narodu, zmiana naszego DNA, doprowadzanie do bezpłodności i …. Dalibóg, obrazy naszej zguby są nieogarnięte. A ziemia nadal jest płaska.

Podważanie osiągnięć cywilizacji jest stare jak sama cywilizacja. Zawsze istniały obawy i strach przed „nowym”. I niedowierzanie władzy. I wiara w spiski. To normalne przecież ktoś może chcieć tylko  dopiec, skrzywdzić, wykorzystać. Ale pomóc? Tak bezinteresownie? Ciekawe jaki ma w tym interes? Bo mieć, to na pewno ma. I tu uruchamia się wyobraźnia. Niewiarygodne jak łatwo przyswajamy sobie nieprawdopodobne teorie i jak szybko je bezkrytycznie rozgłaszamy.

Dziś, dzięki postępowi technicznemu, informacje rozprzestrzeniają się lotem…  Chciałem napisać błyskawicy, ale ona jest wolniejsza. Internet stał się światem samym w sobie. Zbliża ludzi, łączy, ale i dzieli. Przekazuje wiedzę i ujawnia najgorsze cechy. Zwłaszcza tych, którzy sądzą, że są anonimowi. Po ukazaniu się na portalu „Gazety Olsztyńskiej” przedruku z mego blogu, ukazały się wpisy życzące mi powrotu do zdrowia i natychmiast „życzliwi” opatrzyli je kciukiem w dół. Komentarz aż nazbyt jasny. Intencje „życzliwych” także. Dziękuję im za szczerość.

Podobne „życzliwości” można było znaleźć pod informacjami o zakażeniu covidem burmistrza Ostródy. Niektórzy wprost kwestionowali fakt choroby. Ba, takie sugestie padły nawet na sesji Rady Miejskiej. Po wyjściu ze szpitala jestem „głodny” informacji, a że domowy anioł pilnuje, więc siedzę przy komputerze i przeglądam wieści. Przede wszystkim z Ostródy i o Ostródzie. I ciągle zdumiewa mnie, że tak mało w nas empatii, tak wiele złości i przewrotności.

Leżąc pod tlenem, na pięcioosobowej sali z współtowarzyszami niedoli spoza Ostródy, oglądałem Sylwestra z Dwójką w ostródzkim amfiteatrze. I z zadowoleniem słuchałem uwag typu: „no, proszę, znowu Ostróda, zawsze coś się tam dzieje.” Już w domu ze zdumieniem czytałem jak sami Ostródzianie krytykuję to zdarzenie, a najbardziej interesuje ich pytanie ile miasto dołożyło do tej imprezy. I kto po niej sprzątnął śmieci. Nic to, że obojętnie jak się TV Kurskiego ocenia, promocja miasta była niezła. I, mimo wyjaśnienia, że miasto zarobiło 20 tysięcy za wynajem amfiteatru, a wszystkie koszty poniósł organizator, w internecie nadal „bekano”.

W samorządzie czynnie działałem 6 kadencji. Prawie ćwierć wieku, połowę mego dorosłego życia. Dzisiaj również jestem z nim związany, więc ciągnie mnie jak „wilka do lasu”.  Mogę przy tym działania, wypowiedzi, funkcjonowanie rady miejskiej czy powiatowej od 1994 roku porównywać. I radnych.  Większość obecnych  znam osobiście i czasami zastanawiam się , co się z nimi stało.  Kilku z nich było moimi podwładnymi w starostwie. Skąd te zmiany postawy? Skąd ta agresja? Mogę się domyślać. Związków, zależności, interesów i ambicji. Bo to one decydują o sytuacji w Ostródzie.

Obejrzałem, chociaż robię to już coraz rzadziej tzw. wybrane fragmenty ostatniej Sesji Rady Miasta Ostródy na życzenie ludzi”. I uśmiałem się.  Zobaczyłem bowiem, że rada miejska jest ciągle na etapie odwoływania burmistrza. Nic to, że Ostródzianie już się wypowiedzieli, że referendum olali, olewając tym samym puste oskarżenia. Jeden z radnych, po którym nigdy bym się takich słów nie spodziewał, zasugerował, że gdyby nie Covid, to Michalaka by już nie było. Dla niektórych ziemia ciągle jest płaska. A moje ważniejsze od nasze.

Właściwie  to wszystko w tej Ostródzie jest źle! Do Prokuratury z tym!!!! Ale kto mieczem wojuje… Trudno się dziwić  permanentnie atakowanemu, że sięga po metody atakującego. Angażując się w poparcie (niektórzy mówią, że także współorganizując) referendum  radni zagalopowali się. Podejmując na sesji apel o udział w referendum  za odwołaniem Michalakowi złamali art.28 ustawy o referendum lokalnym. Złamali prawo!

A jakże byli zdziwieni, że muszą się z tego przed organami tłumaczyć? Że się ich przesłuchuje. Ich? Władzę!

Tymczasem radni nie są władzą. Są tylko jej elementem. Mają określone uprawnienia, które notorycznie przekraczają, próbując zarządzać miastem. Każdy może, na przykład w Internecie, znaleźć ciągłe podważanie kompetencji i decyzji kadrowych burmistrza. I nic dziwnego, zmiany kadrowe to temat bolesny. Bo to ograniczanie wpływów i koneksji. Internet zachował co interesowało radnych w trakcie rozpatrywania sytuacji w MPEC. Dyskusja skupiła się na osobie nowo wybranego przez Radę Nadzorczą prezesa. Faktycznie radni wcielali się w rolę członków Rady Nadzorczej, przesłuchującej kandydata i kwestionującej wybór. Problemy przedsiębiorstwa raczej nie budziły zainteresowania.

Kilka dni temu FB obiegła informacja o wyborze radnego Macieja Gawina z PiS na dyrektora szpitala w Kielcach. Bez konkursu. Krytyka wylała się szerokim strumieniem, bo przecież do kierowania szpitalami wybiera się spośród fachowców i w konkursie. Tymczasem radny PiS nie ma żadnego fachowego przygotowania. Był wicedyrektorem Oddziału KRUS i instruktorem na pływalni, a ponadto „długo chorował”. W krytyce i kpinie brylowała jedna strona sceny politycznej, a określeń „kolesiostwo” i „fucha dla kolesia” czy „układzik partyjno-koleżeński” nie brakowało.

Po raz pierwszy o kieleckiej nominacji wyczytałem na portalu oburzonej senator PO Jadwigi Rotnickiej i początkowo nawet pomyślałem, że chyba opisuje nominacje ostródzką. Bo podobna i dotyczy szpitala. Jednak barwy były inne. Senator PO pewnie by nie krytykowała nominacji swego człowieka. Jacek Dudzin, radny z listy Koalicji Obywatelskiej, przewodniczący Rady Miejskiej został także bez konkursu i bez doświadczenia w zarządzaniu placówkami służby zdrowia, nominowany na prezesa powiatowego szpitala. Że bez konkursu? Dla ostródzkich mediów nie stanowiło to tematu.

Takie życie, swego chwalicie, obcego gnoicie. Dziwnym trafem w zderzeniach interesów miasta i powiatu (np. utrzymanie dróg czy zmiana planu zagospodarowania terenu przy szpitalu umożliwiająca sprzedaż działki deweloperom) czy miasta i gminy (dopłaty do transportu na terenie gminy) radni Koalicji Obywatelskiej – i nie tylko – stali po stronie adwersarzy Michalaka. W Radzie Powiatu Koalicja też wspiera starostę z PSL. Niby polityka, ale gdy połączy się poczynania w samorządzie i awanse to wychodzi na to, że nie tylko polityka. Że na rzeczy jest coś z  określeń krytykujących nominację w Kielcach. Bo obie sytuacje zdają się różnić jedynie szczegółami.

Koalicja Obywatelska wygrała wybory do Rady Miejskiej i decyduje o sytuacji w tej radzie, ale niestety przegrała wybory na burmistrza. I co gorsza nie dogadała się z burmistrzem. W jakich sprawach? Nie wiem, przy rozmowach nie byłem. Jednak gwałtowność poczynań radnych wskazuje, że na coś liczyli i nie dostali. Odmiennie niż w powiecie. Czego nie dostali w mieście, a otrzymali w powiecie? Warto poszperać w Internecie. Niekoniecznie w ostródzkich portalach.

Sytuację w ostródzkim samorządzie najlepiej określił radny Dariusz Sągol na wrześniowej sesji Rady Miejskiej, kierując tę uwagę do przewodniczącego Dudzina: „Co myśmy jako Radni przez okres tych dwóch lat zrobili. Tyle czasu spędzam tu bezproduktywnie! Nic, oprócz negowania, poniżania, szkalowania z tych sesji nic nie wynika”.

Włodzimierz Brodiuk

 

Comments

comments