Gdyby opierać się na doniesieniach medialnych to tematem numer 1 w kraju jest nadal ideologia LGBTQ, która jak głosi rząd i episkopat atakuje nas ze wszech stron, próbując zdemoralizować nasz bogoojczyźniany naród. W związku z tym policja musi ciągać za nogi i przyduszać dzieciaków, sorry, ideologicznych mącicieli. I jest to postępowanie całkowicie usprawiedliwione, chociaż pewnie zbyt łagodne, bo jak by tak zastosować metody białoruskiego OMON, to żadnej ideologii rodem ze zgniłego Zachodu, by u nas nie było.
Odkryciem tygodnia było znalezienie przez Rzecznika Praw Dziecka pigułek, które zmieniają płeć biologiczną rozchwianej emocjonalnie dziatwy z naturalnej na nienaturalną, a które podobno 20 tysięcy edukatorów seksualnych LGBT ma rozdawać w szkołach. Dowiedział się o tym z jednego tygodnika. Trawił pan rzecznik tę informację w sobie, trawił, aż nie wytrzymał i złożył do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Pan rzecznik Pawlak ma z racji swej konstytucyjnej funkcji bronić praw dziecka, ale częściej jawi się jako obrońca „tradycyjnego modelu polskiej rodziny”, w którym razy nie są niczym zdrożnym. On sam -cytuję – „z estymą wspomina jak dostał od ojca w tyłek”. Złośliwi mówią, że za mało.
O ile stwierdzenia rzecznika Pawlaka nominować można do tytułu – cytuję jeden z portali medycznych -„największej medycznej bzdury roku”, to konkurować ono w tym może z zaleceniem Konferencji Episkopatu Polski tworzenia poradni, które mają pomóc w powrocie do heteroseksualizmu. Co ciekawe pomysł spodobał się już niektórym działaczom wiodącej partii, a nawet członkom rządu. Czy tym samym nieheteroseksualizm może zostać w Polsce wprowadzony do wykazu chorób i leczony ze środków NFZ? Tego nie ma nawet w krajach, w których homoseksualizm jest przestępstwem. Bo takiej jednostki chorobowej nie ma w wykazie chorób WHO, a w niektórych krajach praktyki „leczenia” z homoseksualizmu czy transseksualizmu są wręcz zakazane jako tortury. Ale czy my nie opieramy się na tradycji? A ta jest nasza swojska, ludowa. Bije w mordę za tęczową flagę i różowe włosy. Z różańcem w ręku i z krzyżem na koszulkach. Od tych ekstremalnych grup i grupek dokument biskupów się nie odcina. Takiego działania wprost nie potępia. Chociaż o szacunku mówi.
Biskupi jasno też wskazali politykom, że nie godzą się na małżeństwa homoseksualne i „ uznanie związków partnerskich tworzonych przez pary tej samej płci wraz regulacją sytuacji majątkowej, alimentów i dziedziczenia”. Wkraczają tym samym na teren czysto świecki. Odmawiają też przyznania osobom od 16 roku życia prawa do określenia swojej płci. Urodził się z siusiakiem i tak ma pozostać. W dokumencie nie widać żadnej refleksji nad dramatami osób LGBTQ, wśród których – jak pokazują dane – dochodzi do największej liczby prób samobójczych. Z powodu konfliktu psychiki i ciała, traktowania przez rodzinę i otoczenie, odrzucania na margines, braku pomocy. Biskupi są życzliwi dla „ludzi dobrej woli”, czyli tych, którzy zgodzą się z ich pojmowaniem wiary, Biblii i człowieczeństwa.
Tymczasem w Polsce zarejestrowano kolejny chrześcijański związek wyznaniowy – Reformowany Kościół Katolicki. Kościół opiera swoją naukę na Kościele pierwszego tysiąclecia, ale nie uznaje prymatu papieża. Uznaje natomiast małżeństwa jednopłciowe. Sakramentu udziela tylko członkom swego Kościoła. W polskich warunkach nie powodują żadnych skutków cywilno-prawnych.
Wspólnota błogosławi związki jednopłciowe, ponieważ są one zgodne z nauką o Trójcy Świętej. Bóg istnieje w trzech osobach – tłumaczą księża tego Kościoła. Każda jest inna, ale stanowią jedność. Jeżeli stworzeni zostaliśmy na obraz i podobieństwo Boga, to istniejemy jako jedna ludzkość, składająca się z wielu osób, które są sobie równe, jak osoby w Trójcy Świętej. Nie można więc nikogo dyskryminować, bo ma inną tożsamość.
Ten punkt widzenia na naturę ludzką wydaje się być w totalnej sprzeczności z doktrynerskim podejściem biskupów rzymskokatolickich, którzy dodatkowo nie mogą uporać się z grzechem swojej wspólnoty kapłańskiej jaką jest pedofilia. Bagatelizując problem i ukrywając przestępców podważają swój autorytet moralny.
A tymczasem w Ostródzie tematem ulicy jest nadal zemsta radnych na burmistrzu. Jeden ze znajomych na FB natrudził się i z Internetu ściągnął dane o zarobkach samorządowców z kilku gmin i powiatu ostródzkiego. Oparł się na oświadczeniach majątkowych za 2019 rok. Co z tych tabelek wynika? Zobaczcie i sami wyciągnijcie wnioski. Dane mogą nawet zaskakiwać. Na przykład: stanowisko sekretarza starostwa jest lepiej wynagradzane od stanowiska starosty, a zastępcy burmistrza od burmistrza. Najlepiej uposażonym wcale nie jest osoba odpowiadająca za największy budżet i zarządzająca największym samorządem.
Na tle tej tabeli decyzja ostródzkich radnych o zmniejszeniu uposażenia burmistrza do poziomu poniżej zarobków urzędników średniego szczebla małej gminy jest moim zdaniem naganna i uwłaczająca nie tyle samemu burmistrzowi co miastu. Ale zgodna z ludową tradycją: chłop żywemu nie przepuści…
Włodzimierz Brodiuk
Zarobki miesięczne (brutto) w 2019 roku na podstawie oświadczeń majątkowych:
– 11.800 zł – wójt gminy Ostróda
– 11.500 zł – burmistrz Morąga
– 11.300 zł – sekretarz starostwa ostródzkiego
– 10.990 zł – burmistrz Miłomłyna (w 2018 r. – za 2019 r. brak oświadczenia w BiP)
– 10.870 zł – starosta powiatu ostródzkiego
– 10.650 zł – zastępca burmistrza Morąga
– 10.500 zł – zastępca burmistrza Ostródy
– 10.400 zł – wicestarosta powiatu ostródzkiego
– 10.280 zł – burmistrz Ostródy
– 9.750 zł – zastępca wójta gminy Ostróda
– 9.700 zł – skarbnik gminy Ostróda
– 9.220 zł – skarbnik miasta i gminy Morąg
– 8.860 zł – sekretarz UMiG Morąg
– 8.520 zł – sekretarz UMiG Miłomłyn
– 8.460 zł – naczelnik wydziału UMiG Morąg
– 8.400 zł – naczelnik wydziału komunikacji w starostwie ostródzkim
– 8.370 zł – etatowy członek zarządu powiatu ostródzkiego
– 7.800 zł – kierownik referatu w Urzędzie Gminy Ostróda
– 7.600 zł – naczelnik wydziału w Urzędzie Miejskim w Ostródzie
– 5.050 zł – inspektor w UMiG Morąg
– 5.000 zł – inspektor ds. podatków lokalnych w UMiG w Miłomłynie
– 4.836 zł – burmistrz Ostródy po obniżce wynagrodzenia ( od 1 września 2020 roku)
Diety radnych miasta Ostróda (netto):
– 2.013 zł – przewodniczący Rady
– 1.711 zł – wiceprzewodniczący Rady
– 1.509 zł – przewodniczący komisji Rady
– 1.308 zł – radny
Budżety samorządów w przybliżeniu:
– 160 000 000 zł – miasto Ostróda
– 147 000 000 zł – powiat ostródzki
– 120 000 000 zł – miasto i gmina Morąg
– 95 000 000 zł – gmina Ostróda
– 24 000 000 zł – gmina Miłomłyn