Kto bru(ź)dzi w Ostródzie

W niedzielę, 19 stycznia, odpowiedziałem na apel Sylwestra Pepel, człowieka nie mieszkającego w Ostródzie, ale  tu u nas mającego zarejestrowane stowarzyszenie, który wsławił się akcjami czyszczenia między innymi jeziora Drwęckiego, a któremu jesienią 2018 roku ówczesny burmistrz Najmowicz odmówił zgody na takie akcje. Ale czy pasjonat biurokracji nie zmoże? Dziś Peppel i jego Klub Neodymowy czyści różne akweny w różnych rejonach kraju, organizuje zawody w rzucaniu magnesem neodymowym, łączy przyjemne z pożytecznym. Teraz postanowił zaprosić Ostródzian do wspólnego sprzątania.

Dzięki powiatowej władzy chyba trzeba będzie częściej organizować takie akcje. Akcje sprzątania ulic należących do powiatu. Starosta z początkiem tego roku wymówił umowę na utrzymania ok. 30 km dróg powiatowych w Ostródzie. Ba, miasto musiało nawet zabrać kosze na śmieci. Po kilku dniach okazało się, że powiat nie ma pieniędzy nie tylko na zakup i postawienie własnych koszy, ale nawet na oczyszczanie swych ulic. Czyżby o tym pan starosta nie wiedział? Czy może wiedział? I dlatego, celowo,  kazano usunąć też miejskie kosze, bo jakby stały, zbierały śmieci, to powiat by musiał je wywozić. A tak kosztem Ostródy powiat wyraźnie łata swój budżet, bo sprzątanie powiatowych ulic w Ostródzie to wydatek około 2 milionów złotych.

 

Jedynym działaniem starosty Wiczkowskiego, jest groźba  adresowana do Ostródzian. Groźba karania nas mandatami do 500 zł za zaśmiecanie „jego” ulic. Za zaśmiecanie zaś uznaje nawet wystawianie worków z posegregowanymi odpadami na chodnik przy ogrodzeniu posesji.  To już jest kpiną czystej wody.
Kto nie znał sposobu rozwiązywania problemów przez  pana starostę, ten poznał. Na tym, że nie sprząta, chce jeszcze zarobić.

Ostródzianie są zdezorientowani. Dotychczas było czysto, ulice były sprzątane bez problemów. Co się stanie, gdy spadnie śnieg? Pierwszy  „oberwał” burmistrz, bo to on przecież zdaniem niektórych radnych nie potrafi „współpracować”. I nic to, że starosta Wiczkowski podjął decyzję jednostronnie. To wina Michalaka – siali plotkę także organizatorzy referendum, nakłaniając ludzi do podpisywania list.

W niedzielę na apel Sylwka odpowiedziało kilka osób. Przeszliśmy od Urzędu Miasta ulicami Mickiewicza, Czarnieckiego aż do świateł skrzyżowania z Jagiełły. Od Kajkowa zbierała śmieci druga grupka osób.  Zebraliśmy kilkanaście plastikowych worków odpadków. Sporo śmieci zebraliśmy koło przychodni zdrowia i Urzędu Gminy Ostróda. I nie chodziło o schludnie zapakowane worki, za które chce karać nas starosta Wiczkowski. Może więc karać zacznie od swego gospodarstwa.

Ludzie przystawali i dopiero od nas dowiadywali się, że znowu ktoś sprokurował sytuację „wieszania” kowala z winy Cygana. I pytali się co w tej sytuacji robią ostródzcy radni w Radzie Powiatu, zwłaszcza ci, którzy starostę popierają. Po co oni tam siedzą?

Przypomniał mi się wtedy stary wic kabaretu Dudek z udziałem Kobuszewskiego i Gołasa:

„- Do czego, Jasiu, jest dana rura? – pyta majster.
    – Dana rura jest do.. niczego – odpowiada uczeń.”

Paradoks. Starosta Wiczkowski z gminy Ostróda „postarał  się”, by w Ostródzie walały się śmiecie.
Sylwester Pepel spod Iławy organizuje akcję sprzątania tych śmieci.

 

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments