Nakazy i zakazy to – upraszczając – filary organizacji społeczeństw od czasów wspólnoty pierwotnej. Ongiś mające zazwyczaj formy zwyczajowe przekształciły się wraz z postępem cywilizacyjnym w stanowione prawo. Dziś bez nakazów i zakazów każde państwo skazane byłoby na rozkład i anarchię. Paradoks, ale w gloryfikującym wolność systemie demokratycznym ograniczają one wolność. Ograniczają wszędzie tam, gdzie dochodzi do konfliktu praw i interesów osobistych. Bo wolność ma ograniczenia i różni się tym od anarchii, że ona akurat barier nie ma. Przynajmniej teoretycznie, bo w rzeczywistości ma. Jedną. Gdy anarchista nadepnie na odcisk silniejszemu to dostać może po gębie. Też w ramach wolności bez granic.
W codziennej praktyce te ograniczenia sprowadzają się do wykonywania przyjętych na siebie obowiązków zgodnie z celami, którym służą i prawem. Jeżeli więc szyjesz czapki to nie ważne, kto je będzie nosił i kto zleca tę robotę. Nie wolno z tego tytułu nikogo dyskryminować. Zadbała o to międzynarodowa konwencja przeciwko dyskryminacji i unijne dyrektywy, które nasz kraj przyjął i przeniósł na grunt krajowych przepisów stosowną ustawą. Ale jak to u nas bywa, zapisy ustawy nie ujmują wszystkich grup narażonych na nierówne traktowanie. Bo znowu posłowie mądrzejsi od fachowców byli.
O równości i dyskryminacji mówi nasza Konstytucja. Art. 32 stwierdza, że „wszyscy są wobec prawa równi, wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne” oraz „nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.” Wywodząc zapewnienie Konstytucji państwo wzięło na siebie obowiązek obrony obywateli przed nierównym traktowaniem i dyskryminacją. Narzędziem stał się art. 138 Kodeksu Wykroczeń, który za takie przewinienia przewidywał karę grzywny. Był on na tyle skuteczny, że w annałach odnotowano tylko pięć przypadków jego zastosowania związanego z nierównym traktowaniem. Do czasu.
Oto, niedawno Trybunał Konstytucyjny uznał wymieniony przepis Kodeksu Wykroczeń za niekonstytucyjny. Orzeczenie było finałem sprawy drukarza, który odmówił wydrukowania plakatów LGBT i został uznany przez sądy trzech instancji za winnego, chociaż bez orzeczenia grzywny. Uczynił to świadomie z powodu swoich przekonań. W jego obronie stanął …. prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. I wygrał. Trybunał głosami trzech „nowych” sędziów ogłosił, że art. 138 KW jest niekonstytucyjny, bo nie zachowuje zasady proporcjonalności kary, a także ogranicza wolność sumienia, religii i gospodarczą. Dwóch sędziów wyraziło odrębne zdanie wskazując na to, że art. 138 KW to jedyny instrument obrony dyskryminowanego przez państwo, a ponadto przepis dotyczy nie tylko dyskryminacji, ale także nieracjonalnej odmowy wykonania usługi. No i także – dodajmy – pobierania za usługi „zapłaty wyższej od obowiązującej”. To tak jakby Trybunał nie zapoznał się z przepisem.
Tym sposobem klauzula sumienia weszła do usług. I teraz powołując się na nią można będzie bezkarnie odmawiać kawy lesbijce, nie wpuszczać do restauracji muzułmanina i niepełnosprawnego, odmawiać usługi starcowi. Minister Ziobro i łaskawy mu Trybunał są zdania, że każdy kto uważa się za dyskryminowanego może sam skarżyć sprawcę wykorzystując przepisy Kodeksu Cywilnego i ustawy o równym traktowaniu. Pomijając fakt, że dyskryminowanego państwo pośrednio dyskryminuje, skazując na dodatkowe koszty, to wspomniana ustawa wprost nie zabrania dyskryminacji w sferze usług (art. 6) osób fizycznych ze względu na „religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną”. Można wnosić, że na dyskryminację tych „odmieńców” państwo się zgadza. Ustawodawca bowiem ustawowo zabrania dyskryminacji w sferze usług jedynie ze względu na „płeć, rasę, pochodzenie etniczne lub narodowość”.
Po orzeczeniu Trybunału, które to orzeczenie – nie tylko moim zdaniem – faktycznie eliminuje ochronę dyskryminowanych i dbanie o równe traktowanie swych obywateli przez Państwo, jesteśmy znowu ciut dalej od Europy, w której przejawy dyskryminacji i równego traktowania są zwalczane z urzędu. Można sądzić, że decyzję Trybunał podjął wpisując się w zwalczanie jakichś szemranych idei LGBT, w rzeczywistości to jest problem znacznie szerszy i dotknie głównie osób heteroseksualnych. Ale o tym oficjalna propaganda milczy.
Czy w Rzeczpospolitej dyskryminacja i równe traktowanie stają się sprawą prywatną. Gdy spojrzy się na już funkcjonującą dysproporcję w traktowaniu obywateli przez organy Państwa to taka obawa wydaje się uzasadniona. Oto polityk opozycyjny za potrącenie kobiety na przejściu -mimo udzielenia jej natychmiastowej pomocy – jest ciągany przez prokuratorów, a TVP trąbi o groźbie skazania. Tymczasem burmistrz z PiS po potrąceniu kobiety i ucieczce z miejsca zdarzenia, ukarany zostaje mandatem. Śledztwo w sprawie pobicia kobiet protestujących przeciwko faszyzującym uczestnikom Marszu Niepodległości i wieszania na szubienicach portretów eurodeputowanych PO ciągnie się bez widoków na zakończenie. A protestującym Obywatelom RP wykręca się ręce i przetrzymuje na komisariatach w kajdankach. Tu też mamy do czynienia z nierównym traktowaniem wobec prawa. I to przez tych, którzy stać powinni na straży równego traktowania.
Czy nie jest to efekt tego, że w rękach jednej grupy rządzącej znajdują się dziś nie tylko Sejm i Senat, rząd, prokuratura, policja, państwowe media? Z rzeczników obrony interesów obywateli spośród rządzących nie wywodzi się tylko, atakowany co rusz przez rządową propagandę, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Przejęto Trybunał Konstytucyjny i sądy. Do „porządku” przywoływani są „oporni” sędziowie i prokuratorzy. Czołowy polityk prawicy zapowiada przeprowadzenie po wygranych wyborach „repolonizacji mediów”, co oznacza przejęcie przez Państwo resztki niezależnych od partii znaczących czasopism i znienawidzonej TVN.
Były minister w rządzie PO Bartłomiej Sienkiewicz określił orzeczenie Trybunału mianem wirusa, który doprowadzi do anarchizacji życia codziennego. Pewnie tak, ale wirusy dzielące i skłócające nas krążą już od dłuższego czasu. Ten może tylko istniejący mętlik pogłębiać.
Włodzimierz Brodiuk