Do wyborów europejskich już tylko tydzień, a w dyskusji polityków i wyborców dominuje temat ewidentnie krajowy, temat pedofilii w Kościele. I może nic dziwnego, bowiem stosunek do tej kwestii może rozstrzygnąć o wyniku wyborów, nie tylko do parlamentu europejskiego. A dla większości partii temat jest drażliwy. Bo dotyczy Kościoła, który w naszym kraju odgrywa istotną rolę w każdych wyborach, zwłaszcza lokalnych i krajowych. Więc politycy mają dylemat: jak by likwidować przestępczość w Kościele i nie narazić się hierarchom, a zwłaszcza proboszczom. I w rezultacie zamiast zgodnie pójść śladem krajów, w których pedofilię w Kościele skutecznie się zwalcza, politycy chwalą się działaniami, które tylko oni chyba dostrzegają i krytykują się nawzajem za nic nie robienie.
Jest głośno, jest ostro, narastają – podkreślmy dzięki politykom – podziały w narodzie. Ta dyskusja stała się jednak także zasłoną dymną i pretekstem do realizacji własnych celów. Skuteczniejsi są w tym rządzący. Oto, pod pozorem zaostrzania prawa wobec czynów pedofilskich wprowadzili z dnia na dzień do kodeksu karnego ponad 200 zmian. Zmiany te wprowadzono przy tym łamiąc regulamin sejmu, nie dochowując terminów, bez uzasadnień wprowadzanych zmian, ograniczając dyskusję i pomijając całkowicie konsultacje. A podkreślmy zmiany dotyczą nie zwykłej ustawy, ale kodeksu karnego. Opozycja natychmiast podniosła larum, że dla PiS afera w Kościele posłużyła do zrobienia kolejnego kroku na drodze budowania reżimu i ograniczania praw obywateli. Prawnicy natomiast wskazują na to, że zmiany rozregulowują spójność przepisów, a także wprowadzają absurdy. Na przykład nowe uregulowania KK powodują, że za kradzież luksusowego samochodu sprawca otrzyma mniejszy wyrok niż za kilka kradzieży rowerów.
Kodeks wejdzie w życie, o ile prezydent nie zawetuje ustawy. Tym bardziej, że w kwestii pedofilii, ustawa dokonuje tylko kilku zmian paragrafów, a zasadniczą jest zaostrzenie kary dla sprawców tych czynów do 30 lat. Zgodnie z wytyczną prezesa Kaczyńskiego. Czy jednak zaostrzenie kary jest skutecznym narzędziem zwalczania pedofilii? Znawcy problemu wskazują raczej na to, że o skuteczności prawa decyduje nieuchronność kary, a nie jej wysokość. Jazdę bez biletów i kradzieże w autobusach Nowego Jorku praktycznie zlikwidowano właśnie przez to, że zwiększono kontrole i działania policji, i każdy czyn był natychmiast osądzony. A dotyczyło to tylko wykroczeń i drobnych przestępstw, a nie zbrodni, bo tym jest molestowanie nieletnich i skazywanie ich na życiową traumę.
Dziś PiS się chwali, że w odróżnieniu od PO, zmusił biskupów do zgłaszania do prokuratur czynów pedofilskich. To prawda. W 2017 wprowadzono taki przepis. Tylko czy był on stosowany? Okazuje się, że niekoniecznie. Po filmie Sekielskich prokuratura zapowiedziała, że zajmie się przypadkami opowiedzianymi w filmie. Tyle, żeby rozeznać problem, wystarczyło by prokuratorzy zapoznali się chociażby z wyrokami sądów biskupich w takich sprawach. Albo przesłuchali w tej sprawie biskupów. Nie odważyli się.
Co dalej z pedofilią w Kościele? Papież jest zdeterminowany i jednoznaczny. Jednak czym niżej tym sprawa się rozmydla. Wytyczne Watykanu są jasne i konkretne. Ale nawet sami księżą nie wydają się przekonani, by Kościół sam sobie z tym problemem poradził. Niektórzy mówią wprost, że wszyscy biskupi powinni, wzorem Chile, podać się do dyspozycji papieża. Tyle, że w Chile komisja arcybiskupa Malty sporządziła raport, który nie pozostawił miejsca na inne rozwiązanie. Papież nie zdymisjonował wszystkich biskupów. Tylko, bodajże, ośmiu. Do Polski arcybiskup Scicluna przyjedzie nie kontrolować, ale doradzać.
Jak więc uporać się z pedofilią. Niektórzy biskupi i część kleru oraz prawica polityczna z PiS na czele uważa, że pedofilii w Kościele nie ma. Są, oczywiście, księża popełniający takie czyny, ale to głównie tajni współpracownicy SB. Znacznie więcej pedofili jest w innych środowiskach, wśród celebrytów na przykład, a najwięcej wśród murarzy. Poseł europarlamentu Legutko, profesor zresztą, uważa, że w Kościele nie ma w ogóle pedofili, są tylko pederaści. Można rzec, że to wina wszechobecnego LGBT.
Nawet biskupi przyznają, że film Sekielskich nie jest atakiem na Kościół. Marszałek Terlecki i część polityków prawicy uważa, że jednak jest. Na wszelki wypadek więc filmu nie obejrzała. A powołanie komisji do zbadania zgłaszanego w filmie problemu to absurd. Prezes Kaczyński tonuje: komisję możemy powołać, ale w sprawie pedofilii w różnych środowiskach. Nie tylko w Kościele. Co można zrozumieć, że prezes jest za powołaniem komisji, a nawet przeciw. No bo w jaki sposób sprawdzić problem we wszystkich środowiskach, organizacjach. Tak problemu pedofilii – ripostuje opozycja – nie da się rozliczyć. Technicznie chociażby. Więc takie gadanie to tylko rozmywanie problemu.
Faktem jest, że znaczenia w naszym życiu księdza i murarza nie da się porównać. I murarze nie mają takiego kontaktu z nieletnimi jak księża, a o ochronę dzieci przecież chodzi. Po za tym może się okazać, ze taka ogólnopolska komisja mogłaby na przykład ujawnić, że molestowanie nieletnich w środowiskach LGBT praktycznie nie występuje. Gorzej okazuje się – i to dowodzą badania z 2014 r. przestępców skazanych za czyn seksualny z osobą małoletnią – że pedofile stanowią tylko od 5 do 25 proc. sprawców takich przestępstw. Dodatkowo większość czynów pedofilskich (to termin prawny) wśród pedofili (to termin medyczny) dotyczy czynów heteroseksualnych. Aż 73 proc. sprawców to osoby heteroseksualne, w powszechnym pojęciu „normalne”.
Gdyby porównać przekaz, który serwują nam politycy, z rzeczywistością wynikającą z badań socjologicznych czy medycznych, a także twardymi faktami, to okazałoby, że jesteśmy wprowadzani w błąd, żeby nie powiedzieć oszukiwani. Mydli się nam oczy emocją. Ale cóż, przyczyną jest to, że tak łatwo tym emocjom ulegamy. Trafia do nas znacznie łatwiej język pomówień i nienawiści, żerujący na naszych lękach, obawach i uprzedzeniach. I dlatego politycy się nim posługują. Bo przynosi efekt. A gdyby tak odsunąć emocje. Wniknąć w znaczenie słów, odsunąć zasłonę propagandy, przyjrzeć się faktom. Ocenić bez emocji, co przyniesie korzyść nam. Nie politykom, tylko nam. To, że politycy wmawiają nam, że działają w naszym interesie, nie oznacza, że tak czynią. Pewnikiem jest , że sobie nie szkodzą. A nam?
I to samo dotyczy problemu pedofilii w Kościele. Jak powiedział nasz Papież: PRAWDA NAS WYZWOLI. Otóż to.
A za tydzień wybory. Warto zdobyć się na refleksję. A zagłosować trzeba. To jedyny nasz wpływ na politykę i naszą przyszłość.
Włodzimierz Brodiuk