Trochę żyję na tym świecie, nic więc dziwnego, że mam wielu znajomych, że z wieloma pracowałem, a że generalnie lubię ludzi, więc wydaje mi się, że przez sporą część znajomych też jestem lubiany. Chociaż prawdziwe relacje międzyludzkie ujawniają się dopiero w sytuacjach kryzysowych. O czym może innym razem. Dziś o osobie, która – moim zdaniem – starała się przynajmniej zawsze być sobą. I twierdzę tak na podstawie wieloletniej znajomości, bardziej służbowej niż towarzyskiej, a przede wszystkim współpracy.
Gdy wieloletni pracownik odchodzi na emeryturę, żegna się go zazwyczaj mniej lub bardziej uroczyście. Bywa jednak i inaczej, zdawkowo i byle jak, pokazując twarz bez maski uprzejmości, ba, nawet odmawiając spełnienia ostatniego, pracowniczego jeszcze, życzenia żegnającego się z zakładem pracy. Doświadczyła tego właśnie osoba, której się, za jej pracę, należą szczególne podziękowania. Zwłaszcza od wszystkich szefów, którym pomogła przejść przez mielizny i rafy samorządowych finansów.
Panią Bożenę Szewczyk, bo o niej mowa, miałem szczęście spotkać w 2006 roku, gdy zostałem wybrany starostą powiatu ostródzkiego. Była już od kilku lat skarbnikiem powiatu. Miała za sobą ciężkie lata samorządowych konfliktów, zmian na stanowiskach starostów i stabilizowania powiatowego budżetu. I to dzięki niej – tu ukłon należy się także innym skarbnikom innych samorządów – udawało się łatać finansowe dziury. Rolą skarbnika jest dbać o kasę, pilnować racjonalności wydatków i dyscypliny finansowej, zgodnie z zasadami rachunkowości i prawa. A zadanie to nie łatwe, przy olbrzymich potrzebach i niewielkich możliwościach, zwłaszcza samorządów powiatowych.
Już na samym początku współpracy pani Bożena okazała się trudnym partnerem. Wydatki przekraczały wpływy, samodzielny z nazwy szpital domagał się pieniędzy na wypłaty pensji, a nowa powiatowa władza miała inną od już przygotowanej koncepcji gospodarowania powiatowym mieniem. Konkretnie nasi poprzednicy zamierzali sprzedać pokoszarowy budynek za 600 tys. złotych i podłatać budżet. Ja uważałem, że to niekorzystna decyzja. Zamiast kilkuset tysięcy wpływu, można mieć wielokrotnie wyższe korzyści w przyszłości, adaptując stare pruskie stajnie na potrzeby instytucji powiatowych. Dziś w budynku znajduje się tętniące życiem Centrum Użyteczności Publicznej.
Skarbnik niechętnie ustąpiła, ale potem z jeszcze większą energią przystąpiła do budowania koncepcji finansowych i to w dużej mierze właśnie dzięki Bożenie Szewczyk powiat i miasto wzbogaciło się o piękny obiekt, a i budżet ma dziś mniejsze wydatki na utrzymanie powiatowych instytucji. Sięgnęliśmy po pieniądze unijne i rozliczone zostały co do złotówki, bez najmniejszych zastrzeżeń. Ba, z uznaniem ze strony kontrolujących wydatki.
Podobnie było z siedzibą starostwa. Stary budynek przy Grunwaldzkiej zgodę na użytkowanie otrzymywał tylko z przymrużeniem oka. Pamiętam sesję Rady Powiatu w sali Straży Pożarnej przy Stapińskiego, gdy na propozycję, by podjąć się modernizacji na potrzeby Starostwa koszarowca przy Sobieskiego, opozycyjni radni zaproponowali, by koszarowiec sprzedać i przenieść siedzibę starostwa do… Morąga. Modernizacji rzędu 10 milionów złotych ich zdaniem nie podołamy. Podołaliśmy. I to także przy dużym wysiłku skarbnik Bożeny i kierowanego przez nią Wydziału Finansowego. Najpierw lekko wycofana i sceptyczna, w boju o dotacje była niezrównana.
To może banał, ale o sukcesie w każdym działaniu decyduje współgranie całego zespołu ludzi. Każdy ma zadanie i chociaż każde jest ważne, to jednak niektóre są decydujące. Pomysł, koncepcja, zapewnienie środków, realizacja. A jak się coś nieoczekiwanie sypie? Okazuje się, że wówczas decydują znajomości i umiejętności. W czasie budowy Oddziału Zakaźnego nagle zbankrutował wykonawca. Inwestycja wartości 8,5 mln złotych, w 80 proc. dofinansowywana ze środków Unii. Terminy gonią, grożą kary. I tu właśnie wiedza i rozległe kontakty pani Bożeny okazały się decydujące. Dziś istnienie Oddziału Zakaźnego spowodowało, że ostródzki szpital zakwalifikowany został do II poziomu systemu zabezpieczenia finansowego.
Podobną rolę, w podobnej sytuacji, odegrała Skarbnik Powiatu Ostródzkiego przy innej inwestycji. W historii powiatu ostródzkiego największej inwestycji drogowej: budowie za 16 mln drogi Drulity – Marzewo – Sambród – Małdyty. Upadła firma wykonująca inwestycję, zostawiając do tego rozebrany zabytkowy most w Małdytach, na w obszarze chronionym „Natura 2000”. Klops? Nie! Pamiętam ile wówczas czasu i zdrowia, poświęciła Bożena Szewczyk, by uratować 75-procentowe dofinansowanie. Inwestycję rozliczono co do grosza, a po jej zakończeniu i rozliczeniu zwrócono powiatowi ostródzkiemu 3.5 miliona złotych.
Bożena Szewczyk przez 18 lat była Skarbnikiem Powiatu Ostródzkiego. Pracowała ze wszystkimi starostami, Zarządami i Radami Powiatu w historii naszego powiatu. Z wieloma wójtami i burmistrzami.
Bez fachowych urzędników, z głęboką wiedzą merytoryczną, ale także z rozległymi kontaktami, żaden samorząd nie realizowałby dobrze swoich zadań. Gdy przyjdzie do pochwał pierś wypina polityk, a gdy potknięcie – obrywa urzędnik. Też tak bywa.
Bywa też, że gdy urzędnik odchodząc na emeryturę, chce się pożegnać ze wszystkimi współpracownikami, z wczoraj i dziś, to mu się to uniemożliwia. Bo na pożegnanie przyszłyby osoby dla dzisiejszego starosty non grata?
Dlatego za lata współpracy dziękuję w ten sposób. Myślę, że przyłączą się do podziękowań, wszyscy byli starości i radni. Dziękuję…..
Włodzimierz Brodiuk