Polowanie na sukces, czyli radni w dybach

Na kolejnej w tym roku nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu Ostródzkiego starosta Wiczkowski forsował przegłosowanie zmian finansów samorządu, tym razem wprowadzając zadanie budowy bloku operacyjnego. Po półtora roku przekonywania, że najlepszym rozwiązaniem byłoby inwestowanie w szpital poprzez Partnerstwo Prywatno-Publiczne, teraz obwieścił wszem i wobec, że najlepszym jest jednak budowanie bloku samodzielnie przy wsparciu miasta. No, a kto z radnych ośmieliłby się nie zagłosować za pomysłem pana starosty to jest przeciw szpitalowi i powiatowi, o staroście nie wspominając. I osoby te należy z imienia i nazwiska wskazać palcem i potępić. O dybach nie wspomniał.

Jeszcze na poprzedniej sesji na pytanie radnego Brzozowskiego o PPP i starosta Wiczkowski oburzał się, że ktoś śmie głupimi pytaniami podważać znakomite plany władzy. Kilka dni później te plany wrzucił do kosza, a 15 lipca oznajmił, że o PPP nie chce słyszeć. PPP nie ma, i koniec.

Teraz jest inny piękny plan. Zanim radni dowiedzieli się o tym bezpośrednio z ust starosty, mogli przeczytać w prasie, że na początku 2017 roku szpital będzie dysponował nowoczesnym blokiem operacyjnym z odpowiednim wyposażeniem i zapleczem. Jeszcze nawet decyzji o finansowaniu tego przedsięwzięcia nie przegłosowali, a już została ona światu i Ostródzie ogłoszona. Bo starosta Wiczkowski pewność stanowiska radnych ma i wie szybciej od nich samych, jak głosować jego wnioski będą. I to nawet wtedy, gdy głosują jedynie za hasłem, w ciemno.

A może jednak nie „w ciemno” tylko „na wiarę”? Niektórzy twierdzą, że inaczej nie mogą, bo się narażą, Może? Nie ważne. Plan starosty zakłada, że do 26 lipca powstanie harmonogram finansowy i dokumentacja przetargowa. Przetarg typu „zaprojektuj i wybuduj” pozwoli rozpocząć przebudowę kuchni na blok operacyjny i pomieszczenia towarzyszące już w październiku. W grudniu pojawi się możliwość sięgnięcia po pieniądze z samorządu województwa na wyposażenie i wystarczy sięgnąć, by inwestycję do czerwca, no może lipca 2017 r. zakończyć. Wszystko!

Piękne, prawda? Starosta Wiczkowski z radnymi miejskimi Ostródy – jak poinformował – kłopotów nie miał. Milion złotych wsparcia przegłosowali bez ceregieli. Cóż to milion dla miejskiego budżetu? Z innymi samorządami pewnie byłoby gorzej, bo pytania o to czemu nie zwrócono się do Morąga – który przecież Chojnie wspierany jest z budżetu powiatu – i innych gmin, starosta dyplomatycznie zmilczał. Nie wspomniał też jak załatwił w Olsztynie kilka milionów na sprzęt i urządzenia. Milionów, których województwo jeszcze nie ma. Można się domyśleć, że rozmawiał o tym z marszałkiem Brzezinem i on go zapewnił, że jak dostanie to da. Ostatecznie partyjni koledzy muszą się wspierać. Ale czy marszałek jest jedynowładcą? Raczej nie. Zatem pan starosta też licytuje „w ciemno”.

Pytań jest zresztą znacznie więcej. Na przykład o czas. Bez przetargu publicznego się nie obędzie, bo o pieniądze publiczne chodzi. Przetargi takie są szczegółowo ustawowo uwarunkowane i trudno je przeprowadzić w tak krótkim czasie. Trudno z góry wyeliminować protesty i zaskarżenia. Wykonanie projektu wymagającego szeregu uzgodnień specjalistycznych (blok operacyjny to nie blok mieszkalny) też potrzebuje wielu tygodni. Ciekawe też jaki oferent wyłoży kasę na wykonanie projektu budowlanego bloku bez gwarancji na zwrot kosztów? Jest tylko jedna taka możliwość, ale ona śmierdzi kodeksem karnym.

Może jednak się w tych rozważaniach mylę? Może. Nie było by jednak tych rozważań, gdyby starosta Wiczkowski nie kazał mi głosować w ciemno, gdyby wyjaśnił niejasności. Bo ja staroście na hasło nie wierzę. Ma facet gadane, ale trudno się w tym gadaniu doszukać treści. Chociaż, sorry! Pan starosta raczył wyjaśnić radnym, że on wiedzę ma i służy tą wiedzą. I na tym oświadczeniu poprzestał. Nie chciał widocznie radnych zaprzątać szczegółami. Przecież orzekł, że „kierunek jest słuszny i nie ma innej alternatywy”.

Zdaje mi się, że podobne stwierdzenia o słuszności i jedynej możliwości padły na innej nadzwyczajnej sesji, na której ogłaszano radnym przystąpienie do planów PPP, o których dziś pan starosta nie chce już słyszeć. A przecież owo PPP miało być remedium na wszystkie problemy szpitala. Ba, i powiatu też. Miało prowadzić do sukcesu. Dziś sukcesem ma być adaptacja kuchni na blok operacyjny. Ma przysłonić oddawanie w obce ręce dochodowego laboratorium, pozorne oszczędności na etatach ratowników medycznych i redukcjach personelu lekarskiego, co prowadzi prostą drogą do degradacji szpitala. Blok nie pomoże.

Do tematów z sesji, która miała być krótka, a nie była, co zdenerwowało radnego Dąbrowskiego, bo „do siedemnastej nie miał zamiaru siedzieć”, powrócę w następnym wpisie.

Comments

comments