Wielki Piątek, 30 kwietnia, miał być dla mnie dniem wyciszenia od pozadomowych spraw i przygotowania się do świąt, czyli pomocy przy wypiekach i sprzątaniu. Życie napisało jednak inny scenariusz.
Rano zamiast chwycić za odkurzacz musiałem pojechać do Iławy do Komendy Powiatowej Policji. Po co? Otrzymałem bowiem wezwania na przesłuchanie w toczącej się w ślimaczym tempie, ale jednak, sprawie nieprawidłowości w ostródzkim szpitalu. Śledztwo prowadzi pod nadzorem elbląskiej prokuratury policja w Iławie. Wezwany zostałem w roli świadka. O samym przesłuchaniu pisać raczej nie mogę.
Reszta dnia potoczyła się więc z parogodzinnym opóźnieniem. Ale domowy plan na ten dzień zrealizowaliśmy. Daliśmy radę, głównie dzięki – nie ukrywajmy tego – żonie. Jednak uciec od życia „na zewnątrz” się nie udało. Konkretnie od szpitalnych problemów, a raczej problemów ludzi ze szpitalem.
Późnym wieczorem otrzymałem na Messengera parę sygnałów o tym, że w szpitalu nie dyżuruje żaden lekarz. Szpital po raz kolejny nie zabezpieczył nocnej opieki, a pacjentów wysyła się do innych szpitali.
Sygnalizowałem ten problem staroście Wiczkowskiemu, ale według niego w szpitalu jest wszystko w porządku. On osobiście – twierdził i to nie raz – jest zadowolony z działań podejmowanych przez prezesa Bonieckiego. Brak lekarzy to przejściowe kłopoty. A alarmowanie o coraz większych kłopotach pacjentów to bzdury.
Około wpół do 23-ej zadzwoniła do mnie znajoma, pani Aneta. Znajoma z Warszawy, zadzwoniła z Ostródy. Przyjechała na święta, cieszyć się wizytą u rodziny, a tymczasem przeżywa horror.
„Mama poczuła się źle, wiec pojechaliśmy na pogotowie – opowiada. I tu skandal, jakiego się nie spodziewałam. Okazało się, że w powiatowym szpitalu nie dyżuruje żaden lekarz. Kazano mi jechać z mamą po pomoc do Iławy lub Morąga. Innych pacjentów spotkał ten sam los. Młodą kobietę z małym dzieckiem na ręku odsyłano do Olsztyna. Gdy tłumaczyła, że nie ma jak i czym dojechać rozkładano ręce. Pacjentom wyjaśniano, że w sobotę lekarza też nie będzie. To jakiś horror!”
Pani Aneta uzyskała pomoc dla matki w Iławie. Pomocy udzielił lekarz, który wcześniej pracował w ostródzkim szpitalu. Pielęgniarka pomagająca lekarzowi się śmiała, że „w dni nieparzyste w ostródzkim szpitalu lekarz nie przyjmuje”.
Dlaczego wy nic nie robicie – pytała znajoma – by tę chorą sytuację zmienić. Próbowałem tłumaczyć, że wraz z kilkoma radnymi bijemy głową w mur zadowolenia powiatowej władzy. Że ta władza patrzy innymi oczami niż zwykły mieszkaniec Ostródy i zapatrzona we własne „widzi-mi-się” nie dostrzega kłopotów ludzi. I tworzy sukces budując blok operacyjny w starej kuchni. Nie dowierzała. – To przynajmniej opisz to co się mojej mamie przytrafiło. Więc opisałem.
Jak sobie poradziła matka z chorym dzieckiem? Nie wiem. Mam nadzieję, że uzyskała pomoc w innym szpitalu.
Życzę wszystkim, i sobie, byśmy nie potrzebowali szukać pomocy w te Święta.
I nie tylko.
W.B.