Oblicza korupcji

Zwykle korupcja kojarzy się z dawaniem komuś łapówki. Pod stołem, w kopercie, z rączki do rączki. Ale łapownictwo to tylko margines zjawiska korupcji. W praktyce charakteryzuje się ona znacznie bardziej skomplikowanymi mechanizmami, a zwłaszcza korupcja w świecie polityki. Gdy kryminaliści korumpują ludzi władzy mamy do czynienia z mafią, a jak nazwać twór stworzony w wyniku korumpowania przez samą władzę. Klika? Bo mafia jakby „nie uchodzi”, a ponadto nazwa już zarezerwowana dla związku gangstera i polityka. Samo zjawisko korumpowania przez władzę socjolodzy i politolodzy nazwali KORUPCJĄ POLITYCZNĄ.

Najkrócej korupcję polityczną zdefiniował Bank Światowy: KORUPCJA POLITYCZNA TO NADUŻYCIE URZĘDU PUBLICZNEGO DLA UZYSKANIA PRYWATNYCH KORZYŚCI. Transparency International określa prywatne korzyści jako „zwiększanie swej władzy i bogactwa”. W tych definicjach mieści się szeroka gama działań, z których tylko część udało się skodyfikować w prawie karnym oraz ustawach ograniczających korupcyjne możliwości. Organizacje międzynarodowe wskazują na szeroki margines działań poza karnych, które niszczą morale skuteczniej niż samo łamanie prawa. Te ostatnie bowiem podlega karze. Korzystając ze swych uprawnień władza ma bowiem instrumenty umożliwiające jej umacnianie swej władzy, wpływów i korzyści. Uprawiania prywaty. Narusza co prawda przy tym ducha prawa, ale nie narusza formalnie litery prawa. Działania takie moralnie naganne, nie są karalne. „Ukarać” taki sposób sprawowania władzy mogą tylko wyborcy podczas wyborów.

Transparency International za podstawowe przejawy korupcji politycznej uważa łapownictwo, podarunki i prezenty, nepotyzm i kumoterstwo, nadużywanie budżetu do własnych celów i wsparcia kampanii wyborczej. Łapownictwo jest jednoznaczne. Podarki i prezenty też. Prawo albo zakazuje je brać (radnym) albo nakazuje je ujawniać w oświadczeniach podatkowych polityków. Gorzej z pozostałymi przejawami korupcji.

Zatrudnienie syna w urzędzie gminy przez wójta nie podlega dyskusji. Czysta forma nepotyzmu. Podobnie jak udzielenie mu wyłącznej koncesji na limitowaną działalność. Ale czy jest nepotyzmem zatrudnienie tegoż syna w firmie podległej wójtowi? Formalnie nie, a faktycznie? Teoretycznie szef podległej wójtowi gminnej firmy jest niezależny, a faktycznie jego zatrudnienie zależy od wójta.

Ustawy nakładają na radnych szereg ograniczeń. Bezrobotny radny nie może na przykład zostać zatrudniony w urzędzie gminy, miasta czy powiatu, nie może być szefem samorządowej firmy w swojej gminie (mieście, powiecie). To byłoby kumoterstwo. Ale może podjąć pracę w samorządowej firmie czy instytucji na mniej eksponowanym stanowisku. To już nie będzie kumoterstwo. Formalnie. Dla pozoru często w takich przypadkach organizuje się konkursy. Ale niesmak i podejrzenia pozostają. Zwłaszcza, gdy zatrudniony radny przeciw szefowi samorządu nie głosuje nigdy, za to broni go jak może przed wszelką krytyką.

Prawo nie może ująć w karby przepisu wszelkich przejawów życia. Nadmiar zakazów i nakazów czyniłby z ludzi niewolników. Radni nie mogą prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek korzystając z mienia komunalnego. Ale syn czy córka radnego może. Radni nie mogą być członkami władz zarządzających, kontrolnych lub rewizyjnych spółek prawa handlowego należących do samorządu. Ale ich krewni mogą.

Mogą też radni z innego samorządu i innego komitetu wyborczego, z którym zawiązano koalicję. Na przykład w powiecie starosta uzyskał poparcie radnych z Partii XY, a w zamian członkowie Partii XY dostali miejsca w Radzie Nadzorczej powiatowej spółki podporządkowanej staroście. Nawet spisanie takiego porozumienia nie oznaczałoby złamania prawa. To nie kumoterstwo tylko warunki utworzenia koalicji. Chociaż aż nadto wyraźnie mamy tu do czynienia z zależnością: stanowisko za poparcie. Mimo, że jest to przejaw korupcji politycznej określanej przez międzynarodowe instytucje mianem „handlu wpływami”.

Korupcja jest wypadkową możliwych do osiągnięcia korzyści, zakresu uznaniowości oraz mechanizmów rozliczania z odpowiedzialności. Także transparentności działania władzy. Sytuacja wójta i burmistrza jest tu nieco odmienna niż starosty. Wybory bezpośrednie powodują, że starają się oni tworzyć koalicję poparcia swych działań tylko dla realizacji tych działań. Sytuacja starosty jest odmienna. On musi zbudować koalicję, by zostać starostą i by się na tym stanowisku utrzymać.

W odróżnieniu od wójta czy burmistrza ma też mniejszą decyzyjność, jako że nie jest w podejmowaniu znacznej części decyzji samodzielny. Decyzje podejmuje organ kolegialny, czyli Zarząd Powiatu. Starosta musi więc zbudować koalicję wsparcia. Można ja zbudować w oparciu o kompromis programowy albo kompromis celów prywatnych grupy radnych. Wbrew pozorom, to całkiem odmienny sposób budowania koalicji. Pierwszy opiera się na transparentności działań, drugi na ukryciu ich kulis i zależności.

I tu dochodzimy do wykorzystania instrumentów budżetowych dla umocnienia koalicji. Zazwyczaj pieniędzy na wszystko nie starcza. Dzieli się je więc miedzy „swoich”. „Swoi”, oczywiście, stanowią większość radnych, więc podział zyskuje status prawomocnego dokumentu. Prawo nie zostaje złamane, dbałość o realizację zrównoważonego rozwoju powiatu idzie do kąta. To przecież tylko idea, duch czegoś co nazywa się samorządnością i demokracją.

Władza tak budowana opiera się na złudnym przeświadczeniu, że jeżeli się jej nie obnaży, jeżeli będzie się odpowiednio promować (za budżetowe pieniądze zresztą), jeżeli „pogoni” wszystkich niechętnych i „buntowniczych” (ma wszak możliwości decydowania lub wpływania na zatrudnienie) to wygra wybory i utrzyma się przy władzy. Nic bardziej mylnego. Każdy wcześniej czy później dostrzeże, że król jest nagi.

W.B.

Comments

comments