Na swoim blogu staram się ostatnio podsumować półmetek kadencji obecnych władz powiatu, co władzy podobać się nie może, ale nie spodziewałem się, że sam starosta Wiczkowski dostarczy najlepszego podsumowania dwóch lat bycia na stołku gospodarza powiatu, zamiast bycia gospodarzem. Po dwóch latach nadal potrafi tylko mówić źle o poprzedniku zamiast pokazać co zrobił i zrobić zamierza. Zamiast pokazać dokonania, skarży się, że zwykły radny mu bruździ i dokonań dokonać przez to nie może. Śmieszne? W wykonaniu faceta z kabaretu – tak, w wykonaniu faceta na stołku starosty – to raczej żenujące.
Od powstania powiatów co roku starostwo ostródzkie wydaje „Panoramę powiatu ostródzkiego”, która jest formą promocji Ziemi Ostródzkiej i z tej racji zawiera informacje o tej ziemi, jej urokach i dokonaniach. W tym roku po raz pierwszy w swej osiemnastoletniej historii „Panorama” została wykorzystana do walki politycznej i użyta do promocji nie powiatu, a powiatowej władzy. Wydawnictwo stało się promocją kłamstwa za publiczne pieniądze, kłamstwa w jednej sprawie: powiatowego szpitala. Jestem gorzko zaszczycony, że za cel wybrano moją skromną osobę i zdumiony zadufaniem (głupotą) autora (autorów) ataku, bowiem rzekomy brak troski o szpital poprzednich władz powiatu zilustrowano efektami modernizacji szpitala w … poprzedniej kadencji. Więc dziękuję za pokazanie efektów pracy mojej i moich współpracowników. Osiągnięć kadencji swej koalicji starosta Wiczkowski pokazać nie mógł, bo ich po prostu nie ma. Pozostały słowa bez pokrycia. Ale od dwóch lat powtarzane z nadzieją, że kłamstwa i czas upora się z pamięcią.
Na początek głównego tekstu „Panoramy” starosta Wiczkowski przekonuje czytelnika, że materia lecznictwa publicznego jest tak skomplikowana, że nawet „najtęższe umysły” z jej zrozumieniem mają kłopoty, a cóż dopiero „statystyczni” Kowalscy. Stąd „szpitalne nieporozumienia”, ale starosta wszystko wyjaśni, w szczególności i wyłącznie wyjaśni problem z ostródzkim szpitalem. Znaczy co: „najtęższy umysł” Ostródy wyjaśni szaraczkom? I wyjaśnia: za kłopoty szpitala odpowiada koalicja byłego starosty Włodzimierza Brodiuka i on sam osobiście. A dodatkowo także obecna senator PiS Bogusława Orzechowska, która jako radna widziała to i przez cztery lata wspierała.
Czym Wiczkowski argumentuje swoje tezy? Szermuje liczbami: w 2008 r. szpital miał 1,5 mln zysku, a na koniec rządów Brodiuka 5,3 mln długu. Słowem rządy Brodiuka kosztowały szpital prawie 7 mln złotych. Strach pomyśleć. Same straty? Tymczasem te liczby to tylko mizerna cząstka całości, jednej strony bilansu, a sposób ich użycia doskonale ilustruje, że końcowy apel starosty, by nie stosować półprawd i kłamstw, odnosić powinien do siebie samego. Jego apel to takie „cóś”, co obłudą śmierdzi. Zwłaszcza, że o próbie likwidacji dwóch szpitalnych oddziałów i dwóch przychodni pan Wiczkowski na wszelki wypadek nie wspomina.
A jakie są fakty? Funkcję starosty objąłem nie w 2008, ale w 2006 roku. I był to ostatni rok, w którym starostwo udzieliło szpitalowi w Ostródzie ponad półmilionowej pożyczki na pokrycie płac pracowników. Takiej pożyczki udzielało od 2002 roku. Na początku 2007 roku żądania ówczesnej prezes spółki sięgnęły już miliona złotych. W tym to roku dokonaliśmy zmiany prezesa i rady nadzorczej spółki. Zaczął się okres odbudowy szpitala. Do 2014 roku zainwestowano w szpital ponad 20 mln złotych. W większości z unijnych funduszy, ale spółka też musiała wyłożyć wkład własny. Głównie z kredytów, które potrafiła spłacać. Jednocześnie szpital niemal podwoił swoje dochody. Odzyskał i dysponuje do dziś zdolnością kredytową. I co ciekawe, to zadłużenie, o którym dudni już ponad dwa lata starosta Wiczkowski, wcale na tej zdolności nie waży.
W okresie tym szpital uległ całkowitemu przeobrażeniu. 30 lipca 2007 roku ówczesny prezes PZOZ Marek Woźniak po dokonaniu oględzin szpitala alarmował o braku podstawowego sprzętu medycznego i rozwalających się łóżkach. Sygnalizował brak podstawowych warunków i możliwości leczenia! Dziś starosta Wiczkowski ilustruje swój tekst zdjęciami nowoczesnej aparatury, karetek pogotowia na tle stacji dializ i odremontowanymi szpitalnymi oddziałami – wszystko to wzbogaciło szpital za kadencji akurat starosty Brodiuka. Po szczegóły odsyłam do mojej strony, w zakładkach „Zdrowie„ oraz „Inwestycje„.
Za próby prywatyzacji – nieudolnie przeprowadzone i nieudane – szpitalnych działów też odpowiedzialność ponosi Brodiuk. Przynajmniej pośrednio. Bo – zdaniem Wiczkowskiego – Brodiuk zapowiadał to na konferencji prasowej w 2014 r. Polecam relację z tej konferencji autorstwa TV Mazury . Dziwnie różni się od wywodów pana starosty. Bo też przygotowania do zastosowania Partnerstwa Publiczno-Prywatnego – poza rozbudową szpitala o blok operacyjny, która wchodziła w fazę koncepcji – były wówczas na etapie wstępnych rozważań. Nawet nie określono zakresu wspólnych przedsięwzięć. A doświadczeniem było udane przedsięwzięcie PPP w postaci stacji dializ i pomieszczeń biurowych szpitala. To co z tym pomysłem uczyniła ekipa obecnej władzy powiatowej opisywałem już na moim blogu. Panowie starostowie Wiczkowski i Winnicki próbowali niedopracowane pomysły na PPP wykorzystać do rozwiązania od razu wszystkich kłopotów z zarządzaniem powiatową infrastrukturą, co nie mogło się udać. Trudno bowiem znaleźć frajera, który podjąłby się zadania zarządzania powiatem za ,mniejsze pieniądze, skoro starostowie temu podołać nie umieją za większą kasę.
Samej prywatyzacji przeszkodzili pracownicy i medialne nagłośnienie. Zablokowali próbę oddania laboratorium i rentgenologii. W tym celu założyli związek zawodowy. Zjednoczyli się i – mimo prób prezesa szpitala – nie dali się podzielić. Ale pan Wiczkowski swoje wie i uważa że to nie była obrona stanowisk pracy, ale akcja politycznych przeciwników. Pewnie przeszkadzali mu tak bardzo, że dopiero po dwóch latach urzędowania konkretyzuje adaptację starej kuchni na blok operacyjny i zapowiada działania, które należało rozpocząć zaraz po objęciu fotela. Ale jak już pisałem w poprzednim tekście miał na głowie widocznie inne sprawy. Znacznie ważniejsze, bo władzy dotyczące. Dla maluczkich sypał słowami o planach, zamiarach. Słowami bez pokrycia.
Na koniec, by trzymać się faktów, jedno uzupełnienie: nie wszystkie ilustrujące tekst „Szpitalne nieporozumienia” fotografie przedstawiają dokonania sprzed 2015 roku. Dwa, przedstawiające odbieranie nagrody „Lidera Polskiego Lecznictwa 2016” ostródzkiemu PZOZ, to już efekt działania aktualnej władzy. Efekt propagandowy i opłacony z pieniędzy podatnika otrzymanych na leczenie podatnika. To też swego rodzaju podsumowanie połowy kadencji. Smutne.
Włodzimierz Brodiuk