Jak nazwać postępowanie wprowadzające w błąd, ukrywanie celów i zamierzeń, lekceważenie radnych i opinii publicznej, wsparte butą urzędu i fotela? Jak nazwać działanie sprowadzające się do tego, by prawdy nie ujawniać. Wraz z „aferą Rywina” do współczesnego języka wróciło pojęcie mataczenie. I z tym właśnie mamy do czynienia w przypadku spraw szpitala.
Sięgnijmy do słownika. Mataczenie to sposób na ukrycie faktów. Polega na takim wyrażeniu myśli lub zdarzeń, by słuchacz nie dowiedział się tego, o czym mówca nie chce mu powiedzieć. Podczas mataczenia mówca może skorzystać z takich technik jak: podawanie nieprawdziwych informacji; udawanie, że informacja została przez niego zapomniana; mówienie nie na temat. Pasuje? Pasuje.
Z „mówieniem nie na temat” spotykam się od początku tej kadencji, gdy próbuję zwrócić uwagę na jakiś problem, uzyskać odpowiedź czy wyjaśnienie, gdy coś krytykuję lub mam inne zdanie. Zamiast odpowiedzi w wywołanym temacie o kwestiach czasu obecnego i przyszłości otrzymuję krytykę czasu minionego, czyli okresu, gdy byłem starostą. Też zresztą na faktach nie opartą. Zagaduje się temat i przy aplauzie wiernych radnych nie ma już problemu z porządku obrad sesji, jest były starosta, który ma tylko pretensje. Wystarczy przesłuchać nagrania sesji, by ocenić jak „mówienie nie na temat” ustawia dyskusję niby na temat.
Przykładem „podawania nieprawdziwych informacji” jest laboratorium. Wmawia się nam, że decyzja o oddaniu diagnostyki laboratoryjnej obcej firmie jeszcze nie zapadła. To na zewnątrz. Dla prasy, radnych i pozostałych maluczkich. Maluczkim szpitalnym, czyli laborantkom, mówi się wprost, że odwrotu nie ma. Lepiej niech nie protestują. Bo tylko na tym stracą. Powiatowi „wielcy” już zadecydowali.
(Na marginesie: z doświadczeń dyrektorów innych szpitali wynika, że stawianie warunku pięcioletniej gwarancji zatrudnienia dla laborantek skutecznie odstrasza oferentów z próby przejęcia laboratorium. Bowiem zysk korporacji polega m.in. na ograniczeniu badań na miejscu i oszczędnościach płacowych.)
Jedną z technik manipulacji jest szermowanie zagrożeniami. Oto laboratorium to koszt aż 2,2 miliona złotych. Potworne obciążenie!! Co prawda wpływy za usługi na zewnątrz zmniejszają je o osiemset tysięcy, ale koszt nadal jest duży. Lecz pozorny. Ten koszt to także wartość usług dla szpitalnych oddziałów, czyli koszt szpitala wynikający z kontraktu z NFZ. Ten koszt nie zniknie wraz z oddaniem laboratorium. Zostanie. Ale jednocześnie owe miliony złotówek określają wartość rynku obsługiwanego przez szpitalne laboratorium, które na siłę próbuje się oddać obcemu podmiotowi. Oddając laboratorium przekazuje się też wpływy wartości 800 tysięcy złotych. A ile obca usługa będzie kosztować szpital? Na takie pytania odpowiedź nie pada. Brak odpowiedzi to też mataczenie.
W czyim interesie działa ktoś kto odwraca relacje, epatuje negatywną informacją, mając wiedzę ukrywa informacje, nie prezentuje pełnego obrazu zależności? Na pewno nie działa w interesie szpitala i pacjentów. Ani w interesie powiatu.
Dziwnym wydaje się być, że akurat w dziedzinach, które się rozwijają, gdzie prywatny biznes dostrzega zysk, tam ostródzki szpital chce się zwijać. Po laboratorium, w cichości gabinetu prezesa spółki, przygotowuje się podobno outsourcing radiologii. Drugiej po laboratorium usługi wewnątrzszpitalnej, bez których żaden szpital istnieć nie może. W związku z tym są to najbardziej pożądane działy, gwarantujące dla obcego podmiotu pewny zysk. Bo nie dość, że szpital będzie zmuszony z usług tych korzystać, to jednocześnie gwarantują zysk usługi na zewnątrz. Drugie „złote jajko” ostródzkiego szpitala.
Tylko jak prezes Boniecki przy wsparciu starosty Wiczkowskiego wytłumaczą pozbywanie się kolejnego dochodowego działu. Potrzebą zakupu nowego sprzętu? O ile na oddanie laboratorium niektóre szpitale dały się nabrać, o tyle rentgenów czy tomografów się nie pozbywają (raczej inwestują w nie), bo to ograniczyłoby zdecydowanie ich operatywność. Co wiec panowie wymyślą. Może wzbogacą słownik Doroszewskiego nowym znaczeniem pojęcia z tytułu tej publikacji. Obym się mylił.
Pytanie do Was
[yop_poll id=”1″]
*********
P.S. Na sierpień laboratorium szpitalne ma zatwierdzony grafik dyżurów. Tymczasem wróbelki donoszą o rodzącej się niepewności u usługobiorców laboratorium związanych długoterminowymi kontraktami. Podobno ktoś im sugeruje przeniesienie usług do nowej firmy. Mam nadzieję, ze prezes szpitala podjął stosowne kroki uspokajające kontrahentów. Bo przecież decyzji o wydzierżawieniu laboratorium – jak zapewniał – nie ma.