Przyszłość szpitala to dziś najważniejszy problem mieszkańców Ostródy i powiatu. Chociaż znaczna ich część jeszcze się sytuacją szpitala nie niepokoi, ugłaskana informacjami o kolejnym sukcesie w postaci bloku operacyjnego. Powstać ma już za kilka miesięcy, mimo że dziś pieniądze ledwo wystarczą na przebudowę pomieszczeń po szpitalnej kuchni. Projektu budowlanego bloku nikt jeszcze nikomu nie zlecił. Ale „nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz”. Chyba że, wzorem telewizyjnego Kiepskiego, znowu ktoś „pomysła” rzuci.
Spotkanie z prezesem szpitala J. Bonieckim zostało zorganizowane żeby- cytując przewodniczącego Rady Powiatu Palińskiego – „odkłamać” i podyskutować „merytorycznie na argumenty, nie na emocje” oraz aby radni „pozyskali informacje”. Jakby tenże przewodniczący Rady nie miał zakichanego obowiązku dopilnować, by radni informacje, na podstawie których podejmują decyzje „pozyskiwali” na zwoływanych przez przewodniczącego Palińskiego sesjach, a nie spotkaniach. Tyle, że o sesjach decyduje starosta Wiczkowski. O tym kiedy się odbędą i na jaki temat. Bo sesje są zwykle nadzwyczajne. Ale o tym przy innej okazji.
Odkłamywać i udzielać informacji zaczął prezes Boniecki. Po pierwsze: celem szpitala jest zabezpieczenie mieszkańców pod względem zdrowotnym. Po drugie: trzeba poprawić jakość usług. Po trzecie: żeby tak się stało trzeba ustabilizować sytuację finansową. Po czwarte: w połowie przyszłego roku będą nowe zasady kontraktowania i nowy blok operacyjny jest koniecznością, bo stary jest dopuszczony warunkowo. Po piąte: będzie zmiana i trzeba się do niej przygotować. Po szóste: sytuacja wymaga podjęcia szeregu decyzji. I tyle….
Jak ktoś nie wiedział, no to się dowiedział. Po trzech miesiącach na stanowisku prezes głosząc prawdy oczywiste ujawnił, że póki co nie ma pomysłu na szpital. Wizja rozwoju szpitala sprowadza się do budowy bloku operacyjnego, pozbycia się laboratorium i oszczędnościach na zespołach ratowników medycznych. Chociaż likwidacja laboratorium to raczej zwijanie niż rozwój.
Oszczędności na ratownikach wyliczono na 50 000 złotych (słownie: pięćdziesiąt tysięcy)!!! Rocznie!!! To prawdopodobnie mniej niż koszt stanowiska Głównego Specjalisty Palińskiego. Zysk więc z tego „pomysła” dla szpitala żaden, a wzrost zagrożenia pacjentów trudny do oszacowania. Bo jak oszacować ludzkie życie?
Prezes Boniecki odkłamuje: nie zwalnia ratowników tylko kierowców. Ograniczenie osobowe zespołów – zamiast kierowcy i dwóch ratowników medycznych tylko dwóch ratowników – jest natomiast zgodne z ustawą. A ponadto zawsze można wezwać kolejny zespół ratowników. No i tu się pan prezes przekonał się, że nie. A ponadto, że wśród laików za fachowca może uchodzić, ale wśród ratowników ujawnia niewiedzę. Mam nadzieję, ze przynajmniej on na tym spotkaniu „pozyskał informację” o koordynowaniu akcjami ratownictwa medycznego.
Prezes odkłamał też plotki o laboratorium. Co prawda między odczynnikami, kolbami i dyfuzorami szwendają się przedstawiciele laboratoryjnego giganta, ale decyzja jeszcze nie zapadła. Więc o czym mówić? Ale prezes jednak określa zasady oszczędności: ma być 360 tysięcy oszczędności. Inaczej nie ma o czym mówić. A ponadto i tak wszystko jest pod kontrolą NIK i w razie jak nie osiągnie celu to sam poprosi o zwolnienie. A kto poniesie konsekwencje? Na pewno nie pan prezes. O czym już niedługo.