Stand up z symbolem

Nie wiem czy taki był zamiar Prezydenta, ale te Święta mogą upłynąć pod znakiem dyskusji o „końcu postkomunizmu”, o czym lokator Pałacu  Prezydenckiego oznajmił światu na tle rozbieranego mebla, przy którym nastąpił historyczny kompromis dwóch skrajnych wizji Polski. Mebel był symbolem tego, że Polacy potrafią się dogadać, że Polska to kraj, w którym jest miejsce na różne poglądy, w którym dyskusja i polemika jest szukaniem rozwiązań dla wspólnego dobra, na przyszłość.  Na świecie polski „Okrągły Stół” stał się przykładem porozumienia.  W Polsce dla wielu jest symbolem „zgniłego kompromisu”.

Kiedyś już pisałem, że słownikowe pojęcia w języku części klasy politycznej nabrały całkiem innego znaczenia. Prawdziwe przestały być rzeczy i zjawiska, dziś „prawdziwe” są opisy rzeczy i zjawisk, dla każdej ze stron politycznego sporu – inne. „Prawd” więc mamy co najmniej dwie, a bezstronny, nie uwikłany w emocje obserwator znajduje też trzecią, tischnerowską g…o prawdę. Ale bezstronnych jakby coraz mniej.

Emocje biorą górę nad rozumem. Bo emocje dają słupki poparcia, rozum – traci. Najlepszym tego przykładem jest rosnące sondażowe poparcie skrajnie nacjonalistycznej Konfederacji Korony Polskiej Brauna, ale także całkiem dobre notowania Nawrockiego, którego działania w sferze faktycznej są zaprzeczeniem jego „przede wszystkim Polska, przede wszystkim Polacy”. Nawrocki dąży do sparaliżowania prac rządu poprzez wetowanie ustaw. I zyskuje poklask, jakby klaskający nie rozumieli, że paraliż  władzy jest destrukcyjny dla państwa, a koszty jego poniosą na końcu tej bitwy obywatele, czyli zapłaci Polska i Polacy.

Rozbiórka  mebla wcale nie kończy żadnej ery, ale kończy etap pozorów, że Polak z Polakiem chce się dogadać. Nawrocki przynajmniej w tym względzie jest otwarty: żadnego kompromisu nie będzie, albo my, albo oni. Wetuje, bo chce rozbić kruchą koalicję, przyśpieszyć wybory, póki jeszcze sondaże wskazują na większe poparcie dla prawej strony. I całkiem otwarcie  wspiera skrajny nacjonalizm. Polska tylko dla Polaków, oczywiście, katolików.

 Tak idea, upraszczając, niczym nie odbiega od polityki przedwojennej endecji, a ta z kolei, już w innych uwarunkowaniach geopolitycznych, niewiele – wyłączając, że Polak to tylko katolik – odbiegała od propagandy PRL, czyli ery komunizmu. Kto pamięta PRL ten wie, że – co prawda nie zdobyciu, ale utrzymaniu władzy – służył  antysemityzm. Po marcu 1968 roku wyrzuciliśmy z kraju tysiące obywateli. A dzisiejszy Braun to ongisiejszy Moczar. Anty-niemieckość w oficjalnej propagandzie zastępowano „zgniłym zachodem”, ale  Niemiec zawsze był tym złym Krzyżakiem i faszystą, a nasi od czasów Chrobrego dawali im popalić. W gruncie rzeczy komuniści realizowali ideę przedwojennego obozu narodowego.

Charakterystyczne, że komuniści, tak jak dzisiejsi nacjonaliści, krzewili pogląd narodowego heroizmu, pomijając fakt, że przez wieki Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym, a w niektórych okresach Polacy stanowili nawet mniej niż połowę populacji. Zawsze znaczącą jej część stanowili Żydzi, Rusini (Ukraińcy i Białorusini) i Niemcy, a przecież wspomnieć trzeba także chociażby Litwinów i Tatarów. Nacjonaliści i komuniści prześlizgiwali się nad udziałem innych narodowości w budowaniu polskiej państwowości i walkach o niepodległość, powstania bowiem były wszak „narodowe”.  Uczono nas, że  średniowieczne miasta zakładano co prawda na prawie magdeburskim, ale że elita mieszczan przybyła z Niemiec -zazwyczaj pomijano.

Kategoriami obywateli operował Anders (sam pochodzący z rodziny o niemieckich korzeniach), który do swojej armii wcielał każdego obywatela II Rzeczypospolitej i pod Monte Cassino w polskich mundurach walczyli ramię w ramię Polacy, Ukraińscy, Białorusini i Żydzi. Co ciekawe komunista Stalin, uważał, tak jak dzisiejsza endecja i nasza dzisiejsza prawica – że Polak to tylko Polak-katolik. W końcu Andersowi nie udało się wyprowadzić tylko Niemców.

Wizja Polski, w której swoje miejsce miał każdy, dla którego była ona ojczyzną wyraźnie kłóci się z wizją tylko katolickiej i jednonarodowej, choćby nawet z obcymi korzeniami. Nieważne, byle dziś wykrzykiwali swój patriotyzm przeciw Żydom, Ukraińcom, Niemcom i Unii Europejskiej. A tym, co inaczej uważają  – biada.

Joanna Szczepkowska ogłaszając, że 4 czerwca 1989 roku, wraz z wygranymi przez opozycję demokratyczną wyborami, skończył się w Polsce komunizm, przeszła do historii. Tak jak ta data. Nawrocki ogłaszając koniec postkomunizmu wraz z  rozebraniem mebla wpisał się jedynie w polityczny stand up, jeden z wielu, jaki każdy z nas doświadcza co dnia włączając telewizor czy radio. Rozebranie stołu nie zmieniło symbolu.

Życzę Wam na Święta, tego samego co sobie: odseparujmy się w świąteczny czas od wszystkiego anty, przeciw i za. I skupiając się na bliskich i świątecznym stole zapomnijmy o innych meblach i politycznych jasełkach.

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments