Idea jest piękna. W wyborach samorządowych wybieramy na radnych ludzi których znamy, którym ufamy, że będą pilnować naszych wspólnych interesów. Podobnie jest z wyborami na burmistrzów, wójtów czy prezydentów. Praktyka natomiast okazuje się różna. I chociaż każdy z wybranych głośno się chwali, że dba o nas, to jednak bywa, że słowa niektórych są półpełne albo puste, a własna koszula okazuje się być jednak bliższa ciału od cudzej.
Spójrzmy na ostródzką radę powiatu. Idea samorządności opiera się na współpracy wszystkich dla dobra wspólnego. Jeżeli współpracy nie ma to z samorządnością kiepsko. A w ostródzkim samorządzie „klepie się” wyłącznie to co ustali rządząca koalicja pod dowództwem starosty Wiczkowskiego. Radni z opozycji mogą sobie pogawędzić. Ich wniosków nie tylko się nie analizuje, ale i nie słucha. Bo słuszne są tylko nasze.
Koalicja jest zwarta, wspólnotą interesów osobistych. Radny Waszczyszyn na przykład może więc o drogi w swej gminie walczyć, na dziury wskazywać, a i tak nie wywalczy. Paktu koalicyjnego nie zawarł, starosty w ciemno nie popiera, o zatrudnienie krewnego się też nie starał, do tego krytykuje sposób zarządzania szpitalem i pozbywanie się sprawdzonego personelu. O realizację polityki Grupy Trzymającej Władzę dba na sesjach przewodniczący Wojciech Paliński. I tu dochodzimy do koszuli pana przewodniczącego.
Po stworzeniu przewodniczącemu Palińskiemu specjalnego stanowiska w szpitalu, po tym jak stracił posadę dyrektora szkoły, stał się on bardzo stabilną figurą w układance powiatowej władzy. By ową stabilność zagwarantować, przewodniczący Paliński został nawet radnym niezrzeszonym, czyli wystąpił z klubu radnych PiS, partii, dzięki której poparciu został wybrany.
W powszechnym przekonaniu przewodniczący rad są szefami radnych i reprezentują samorządy gminne, miejskie czy powiatowe. Nic bardziej mylnego. Ustawy rolę przewodniczącego określają krótko: Zadaniem przewodniczącego jest wyłącznie organizowanie pracy rady oraz prowadzenie obrad rady. To treść art. 14 ust. 3 ustawy o samorządzie powiatowym. Ale podobnie zadania przewodniczącego określają ustawy o samorządzie gminnym i wojewódzkim. A także statuty tych samorządów. Przewodniczący zwołuje i kieruje obradami rady, ale także wówczas musi się stosować do ograniczeń narzuconych przez statut.
A jeżeli znajdzie się w sytuacji w statucie nie przewidzianej? W tym przypadku powinien zapytać się o zdanie rady. Jak wówczas, gdy przewodniczący Paliński nie dopuścił do głosu w dyskusji o szpitalu pielęgniarki Justyny Maciak. Tym bardziej, że doszło tu dodatkowo do kolizji interesów dwóch pracowników szpitala: głównego specjalisty i pielęgniarki, z których ten pierwszy jest współodpowiedzialnym za to co w szpitalu się dzieje. Chcąc nie dopuścić do krytycznej wypowiedzi – o własnych po części działaniach – przewodniczący zakończył obrady. Mimo protestów radnych. Czy działał w interesie ogółu czy swoim?
To, że przewodniczący kieruje obradami i otrzymuje z reguły dietę znacznie (czasami dwu i trzykrotnie) wyższą od radnego nie oznacza, że jest jakimś „nadradnym”. Nie reprezentuje też Rady Powiatu. Po to, żeby wystąpić na zewnątrz w imieniu Rady musi od tejże Rady uzyskać upoważnienie. Ba, powinien wówczas, jeżeli zabiera głos, wyrażać zdanie czy opinię określoną przez Radę. W innym przypadku wypowiada się wyłącznie we własnym imieniu. Tymczasem radny pełniący funkcję przewodniczącego wypowiada się niczym cała powiatowa władza. Gwoli prawdzie, nie dzieje się tak tylko w Ostródzie.
Zatrzymajmy się przy diecie. Nie jest ona poborami, ale ekwiwalentem za czas poświęcony obradom rady i kontaktom z wyborcami w sprawach powiatu, miasta czy gminy. Na kontakty z wyborcami radny nie bierze żadnych delegacji. Bo też by ich nie uzyskał. Chyba, że byłby delegowany przez Radę. Taka delegacja musiała by być odnotowana w protokole posiedzenia Rady. Przewodniczący Rady otrzymuje znacznie wyższą dietę ze względu na to, że sprawom samorządu musi poświęcić więcej czasu. Ale w przypadku delegacji podlega tym samym zasadom co każdy radny. Może być wystawiona tylko wówczas, kiedy pana przewodniczącego deleguje Rada.
Dlatego też delegacje przewodniczących samorządowych rad to rzadkość. Przewodnicząca Rady Powiatu Ostródzkiego ubiegłej kadencji Wanda Łaszkowska, na przykład, nie przypomina sobie by kiedykolwiek występowała o indywidualną delegację na koszt starostwa. Tymczasem przewodniczący Paliński nie krępuje się. O ile w latach 2015 i 2016 wyjeżdżał tylko po pięć razy, przy czym także na delegacje oficjalne starostwa, to w 2017 dominacja indywidualnej inicjatywy delegacyjnej wydawała się niczym nie skrępowana. Rejestry kosztów delegacji odnotowały aż 23 wyjazdy Wojciecha Palińskiego, za które wypłacono blisko 4 800 zł zwrotu kosztów.
Nie przypominam sobie delegowania przewodniczącego Palińskiego przez Radę na spotkania na terenie powiatu czy do Olsztyna. Nie jest on też pracownikiem starostwa, który wypełnia zadania służbowe. Kto więc i dlaczego podpisywał i rozliczał te delegacje? Bo istotne jest także DOKĄD i jako KTO pan Paliński jeździł. Druków delegacji nie widziałem, ale z rejestru wiadomo przynajmniej za ile i dokąd.
Spójrzmy więc na cel niektórych delegacji opłacanych przez starostwo:
-konferencja „Interdyscyplinarna praca z dzieckiem z niepełnosprawnością sprzężoną” – kwiecień 2015;
-Rada Pedagogiczna SOSW Miłakowo, spotkanie wigilijne SOSW Miłakowo, otwarcie firmy w Gietrzwałdzie – grudzień 2016; -konferencja o ograniczaniu społecznych nierówności w zdrowiu – kwiecień 2017;
-spotkanie z dyrektorem gimnazjum i liceum w Olsztynie – kwiecień 2017;
-spotkanie w Banku Żywności w Olsztynie – lipiec 2017;
-Ogólnopolskie Warsztaty Poetyckie w Grudziądzu – wrzesień 2017. Do tego spotkania z wójtami, burmistrzami.
Na koszt podatnika.
Zainteresowanie wzbudzają trzy nie rozliczone delegacje (bezkosztowe?) z końca 2017 roku. Dwie z nich dotyczyły spraw szpitala, w którym przewodniczący Paliński pracuje i skąd powinien być delegowany:
-28.09.2017 r. – spotkanie u wicewojewody w sprawie karetek,
-11.10.2017 r. – spotkanie z prezesem Warmińsko-Mazurskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
Dlaczego zostały wystawione w starostwie, a nie przez szpital? To skłoniło mnie do poproszenia o wykaz delegacji głównego specjalisty szpitala Wojciecha Palińskiego. Ale odmówiono mi. Tajemnica służbowa.
Po moich dociekaniach dotyczących delegacji głównych postaci ostródzkiego samorządu powiatowego ich aktywność delegacyjna osłabła. A ostatnie nierozliczone delegacje mogą też dowodzić, że ktoś w starostwie wreszcie powiedział: DOŚĆ TEGO. Mam taką nadzieję.
A wracając do idei. Bardzo rzadko nasz wybraniec okazuje się cwaniakiem, któremu tylko zależy na dopchaniu się do koryta, z którego czerpie ile się da, nie dbając nawet o wypełnianie swych podstawowych obowiązków. To margines. Częściej ów wybraniec stara się wypełniać swą rolę, a własne interesy załatwia niejako przy okazji, wykorzystując mandat i pozycję. Ktoś powie, że to normalne. Taka to nasza natura. Może. Tyle, że tak owo postępowanie usprawiedliwiając, powinniśmy pamiętać, że odbywa się ono zawsze czyimś kosztem. Mniejszym, większym, ale naszym. I absolutnie bez znaczenia jest nawet to, że koszt niektórych tych działań jest dla naszej kieszeni nieistotny.
Zawsze pozostaje nadużyciem. Nie tylko zaufania….
W.B.