Jestem na TAK, a nawet na NIE

Okres Święta Zmarłych to, jak przy okazji zresztą każdych świąt, powinien być czasem wyciszenia emocji. Zwłaszcza „niezdrowych” emocji. Wybory spowodowały, że tam gdzie dochodzi do drugiej tury emocje raczej nabrzmiały. W Ostródzie z pewnością.                    Dwaj kandydaci na burmistrza miasta zapowiadali chęć debaty o swoich planach wobec miasta. Obaj debaty chcieli, ale zamiast starcia kandydatów, były dwa spotkania. Jedno na zamku, drugie w Kajkowie. Jedno z mieszkańcami, przy udziale mediów i kamer. Drugie zamknięte, a nawet tajne, ze współpracownikami kandydata, głównie z Dobra Wspólnego.

O potrzebie debaty kandydatów najpierw wspomniał Nasz Głos, a z oficjalną propozycją wystąpiły TV Mazury i Melo Radio. Proponowali, by obaj panowie odpowiadali na z góry uzgodnione pytania, zadawane przez prowadzących i kandydatów. Bez udziału publiczności. Na taką ofertę nie przystał Zbigniew Michalak. Uważał, że bez wyborców nie ma ona sensu. Ostródzianie powinni mieć możliwość zadawania pytań. I zaproponował zorganizowanie jej na zamku. W formie otwartej dla każdego.

Organizacji debaty podjął się Nasz Głos zapraszając do ustalenia jej warunków oraz przebiegu przedstawicieli lokalnych mediów i sztabów obu kandydatów. Spotkanie odbyło się, chociaż – co interesujące – nie zainteresowało ani Melo Radia, ani TV Mazury. Ustalono szczegóły. Debatę poprowadzić miał moderator spoza Ostródy (zgodę wyraził Przemysław Kubiak, dziennikarz  portalu e-Morąg ), dziennikarze mieli zadać po dwa pytania. Ponad dwie godziny przeznaczono na pytania mieszkańców. Uczestniczyłem w uzgadnianiu warunków debaty. Przedstawiciel obecnego burmistrza Gesek nie zgłosił do uzgodnień żadnych zastrzeżeń. Także do terminu, godziny i miejsca. Oba sztaby miały te uzgodnienia potwierdzić.

Tymczasem na sześć godzin przed debatą Najmowicz odmówił w niej udziału. Czemu? Bo nie ten termin i nie to miejsce. I dlatego, że debatę organizować powinny media. Jakby autor komunikatu nie kojarzył, że Nasz Głos to medialny portal. I wreszcie dlatego, że podobno kontrkandydat nie stawił się na uzgodnioną wcześniej rozmowę do Melo Radia. A przecież w rzeczywistości do żadnych uzgodnień nie doszło! On sam – oczywiście – jest za debatą. „Na rozmowy o kierunkach rozwoju miasta jestem zawsze otwarty” – stwierdza w komunikacie. Ale czy tu też nie minął się z prawdą?

OstrodaOnline.pl postawiło Najmowiczowi 12 pytań dotyczących jego programu wyborczego. Odpowiedział , że…. nie odpowie. Dlaczego? Bo uważa, że grono czytelników portalu „ma już wyrobioną opinię o mojej pracy”, a ponadto mogą sobie poczytać w broszurze „Burmistrzowskie Podsumowanie 2014 – 2018”, gdzie są zawarte „wszelkie inicjatywy, podejmowane działania oraz kierunki rozwoju Ostródy”.

„Nasz Głos”, analizując kampanię wyborczą, zauważył, że o ile Michalak i Graczyk organizowali spotkania z mieszkańcami, to dwoje innych kandydatów – nie.           Wiśniewska promowała się głównie przez Internet, a Najmowicz ograniczył się do banerów, plakatów i ulotek oraz wspomnianej (wydanej zresztą przez Urząd Miejski) broszury.

Dlaczego Najmowicz unika otwartych dyskusji z mieszkańcami? Mogę tylko przypuszczać, że boi się zderzenia z krytyką swoich poczynań jako burmistrza. Może też boi się trudnych pytań. Woli pytania „uzgodnione” i zadawane przez „przyjazne” mu media?

W odróżnieniu od poprzednich kampanii w obecnej jest mniej brudów, paszkwili i pomówień. Osobiście tego jadu i obelg doświadczyłem swego czasu w nadmiarze. I nikomu nie życzę. Ale czarnego pijaru mimo to nie zabrakło. Chociaż nie w formie gazetek i ulotek. Tym razem przybrały formę ustnego przekazu. Rzekłbym „bogobojnego”, „zatroskanego”, szeptanego telefonu do znajomego. Z prośbą, by znajomy swoim znajomym przekazał. Celem był (jest) Michalak. Co pośrednio może wskazywać na autorów rozpuszczanych bredni. I na strach miejskiej władzy przed przegraną.

Debaty ostatecznie nie było. Nie było zderzenia koncepcji rozwoju miasta. Była natomiast blisko trzygodzinna otwarta dyskusja nad Ostródą. Żadne z pytań nie zostało bez odpowiedzi. Wypowiadano się z troską o miasto. Przebijało oczekiwanie zmian w stylu i sposobie zarządzania Ostródą. Oczekiwanie traktowania mieszkańców jako współdecydujących o kształcie miasta, a nie petentów. I równego traktowania wszystkich podmiotów gospodarczych.

A tak na marginesie. Przed wejściem na zamek kilku niezidentyfikowanych osobników próbowało zniechęcać do wejścia: bo spotkania nie będzie.

Moim zdaniem sztab Najmowicza przestraszył się starcia z kontrkandydatem. Wymówka rezygnacji z debaty jest bowiem co najmniej naciągana. Zabrakło więc ostródzianom porównania obu postaci, ich poglądów i sposobu myślenia o mieście i o jego mieszkańcach. Zderzenia starego z nowym. Obecny burmistrz zamiast stanąć z otwartą przyłbicą wolał czekać na potknięcie rywala i je wykorzystać poza debatą. Wydaje mu się, że znalazł. Oskarżył Michalaka w trybie wyborczym o podanie nieprawdy o kosztach swojej decyzji w tzw. „aferze informatycznej” . Żąda przeprosin i sądzi, że w ten sposób „urwie” trochę głosów.

Podczas spotkania w zamku wysłannicy sztabu Najmowicza pilnie słuchali wypowiedzi Michalaka. Zwłaszcza krytycznych. Szukali „haka”. Znaleźli jeden i to wątpliwy, jako że straty z tytułu wspomnianej „afery” trudno jednoznacznie ocenić. Jakie były rzeczywiście, okaże się dopiero po zmianie na fotelu burmistrza i prześwietleniu wydatków miasta. Także przychodów. Na przykład z tytułu różnych wysokości opłat planistycznych.

Czwartego listopada Ostródzianie rozstrzygną o tym, kto zostanie burmistrzem. Rozstrzygną o przyszłości miasta. I swojej. Sądzę, że postawią na przewietrzenie Ratusza i wybiorą człowieka, który nie obawia się stanąć oko w oko z wyborcami i przekonywać do własnych racji i do siebie. I któremu daleko do szablonu: Jestem na TAK, ale mówię NIE.

Włodzimierz Brodiuk

Comments

comments