Sobiepaństwo na limuzynach

Wykorzystanie samochodów służbowych do celów prywatnych przez starostów? Żaden z aktualnie sprawujących swą funkcję starostów, do których zadzwoniłem nie słyszał o takiej praktyce. Komentarzy nie będę publikował. Tymczasem starosta ostródzki sam sobie przydzielił służbową limuzynę do prywatnego użytku bez żadnych ceregieli.

We wrześniu 2016 starosta Wiczkowski i wicestarosta Winnicki zawarli ze sobą stosowne umowy zamieniając się rolami, ale starosta już ponad rok wcześniej rozpoczął prywatne użytkowanie służbowego samochodu na postawie …..własnej decyzji.

W pół roku po wyborze na fotel, 15 kwietnia 2015 roku, wydał Zarządzenie nr 20 w sprawie ustalania zasad korzystania z samochodów służbowych. Par.3 pkt. 1 tegoż zarządzenia stwierdza: Z samochodu służbowego pracownicy Starostwa, Z WYŁĄCZENIEM STAROSTY, korzystają wyłącznie w celu realizacji obowiązków służbowych.
To znaczy, że starosta nie ma ograniczeń przy korzystaniu z publicznego mienia. Może służbowo, może prywatnie, czyli na przykład do sklepu po zlecone przez żonę zakupy.

 

Zarządzenie było zmieniane. 14 września 2016 roku pan starosta Zarządzeniem nr 42/2016 wprowadził do Zarządzenia nr 20/2015 istotną zmianę. W dokumencie znalazł się par.5 w brzmieniu „wykorzystywanie samochodów służbowych do celów prywatnych wymaga zawarcia odrębnej umowy w sprawie używania przez pracownika samochodu służbowego do celów prywatnych”.

Pewnie tylko zbiegiem okoliczności tegoż samego dnia, 14 września 2016, starosta Wiczkowski przekazał wicestaroście Winnickiemu limuzynę Super B do prywatnego użytku. Oczywiście na podstawie odpowiedniej umowy wynikającej z wprowadzonego akurat zapisu wydanego przez siebie zarządzenia. Wszystko gra? Mam duże wątpliwości. Ale pan starosta na pewno dysponuje odpowiednią parafką opłacanego przez starostwo prawnika.

Podobnie jak przy okazji kolejnej umowy, na podstawie której pięć dni później wicestarosta Winnicki przekazał staroście Wiczkowskiego do prywatnego użytku nowszy model Skody SuperB. I w tym momencie, ostatecznie, fakt użyczenia samemu sobie cudzego mienia formalnie stał się przeszłością.

Według publicystów, użyczanie służbowych samochodów do celów prywatnych stało się istotnym składnikiem wynagradzania pracowników i – szacuje się – jest stosowane w 96 % polskich firm. Na dobrą sprawę starostwo też można by uznać za firmę.
Ale w tych 96 % się nie mieści, bowiem szefowie powiatu nie pracowników, lecz siebie samych dodatkowymi korzyściami obdarowali.

Ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych użyczenie samochodu służbowego powyżej 1600 ccm do celów prywatnych wycenia na 400 złotych miesięcznie. Tyle powinien płacić do kasy firmy korzystający z samochodu pracownik. Ale pracodawca może tę odpłatność zmniejszyć. „Pracodawcy” w „firmie” pod nazwą Starostwo Powiatowe w Ostródzie są hojni, więc zmniejszyli swoje odpłatności z 400 do 100 zł miesięcznie dla wicestarosty i 200 zł dla starosty. Takie zmniejszenie oznacza zgodnie z ustawą zwiększenie kwoty przychodów, czyli zarobków, jednego pana o 300 zł miesięcznie, drugiego – o 200 zł.

 

Aktualnie toczy się dyskusja prawników i fiskusa, czy do dochodu wykorzystującego prywatnie samochód służbowy nie powinno się wliczać nie tylko kosztów użyczenia samochodu, ale także kosztów paliwa i napraw. Ostatnie wyroki sądowe wskazują, że górę bierze pogląd iż nieprecyzyjny przepis ustawy należy traktować jako ostateczny: w owe 400 zł wchodzi więc także paliwo i naprawy. Taka interpretacja oznacza w rzeczywistości, że fiskus nie opodatkuje rzeczywistych korzyści z prywatnego jeżdżenia służbową limuzyną.

A jakie one są, zależy już głównie od intensywności wykorzystywanego prywatnie samochodu. Bowiem obok „ulg” w ustawowym ryczałcie dochodzą do tego koszty paliwa i amortyzacji . A gdyby liczyć co „obdarzona” tym przywilejem osoba uzyskuję, to należałoby dodać także „uzysk” na oszczędzaniu własnego samochodu. Wszystkie więc apanaże z tytułu jazdy służbowym pojazdem do prywatnych celów są od ustawowych kwot znacznie wyższe. I na pewno dla domowych budżetów zarabiających po 2 – 3 tysiące złotych pracowników różnych firm bardzo istotne. Także dla firm, które dzięki temu mogą dać pracownikowi „więcej” bez ponoszenia kosztów narzutów na płace.

W przypadku panów Wiczkowskiego i Winnickiego jest inaczej. Ich dodatkowe przywileje finansowe to dodatkowe obciążenie budżetu. Starostwo utrzymywane jest wszak z budżetu, czyli podatków. A sama kasa?
No cóż dla ludzi zarabiających po 11 – 12 tysięcy złotych miesięcznie nie wydaje się być duża. Chociaż, kto wie? Dużo – to pojęcie względne. Zależy od indywidualnych potrzeb, związanych też z zachłannością na dobra doczesne.
O tym już wkrótce.

Jeden ze starostów, którego pytałem o wykorzystywanie służbowych samochodów w ich starostwach zapytał mnie o to „kto wpadł na taką głupotę”. Nie wiem. Być może ktoś z rodziny szefów powiatu prowadzi działalność gospodarczą. Przepisy wykorzystane w umowach między obu panami W. zostały bowiem wzięte z ustawy z dnia 7 listopada 2014 r. o ułatwieniu wykonywania działalności gospodarczej. Łącznie z zapisem, że w przypadku gdyby niecodziennie korzystali z limuzyn to odpłatność (i dochód) zostaną pomniejszone o 1/30 ryczałtu za dzień, co w umowach zostało skrzętnie zapisane.

Stworzone dla ułatwienia działalności gospodarczej prawo wykorzystane zostało w starostwie, które działalności gospodarczej nie prowadzi. W celu?
Każdy niech sobie odpowie.

W.B.

Ciąg dalszy nastąpi…

 

Comments

comments