Krótka historia rozkładu szpitala

Od początku tej kadencji mamy do czynienia z propagandą sukcesu o rozwoju ostródzkiego szpitala i poprawie świadczonych usług oraz faktyczną jego degradacją. Przypomnę fakty, które pokazują odmienną od propagandowej historię ostatnich trzech lat.

  1. Zaczęło się od wymiany Rady Nadzorczej z profesjonalnej, złożonej z menadżerów znaczących w kraju szpitali, na amatorów, którzy nigdy z zarządzaniem służbą zdrowia nie mieli do czynienia. Od wymiany składu Rada Nadzorcza przestała wypełniać swą nadzorczą rolę.
  2. Następny krok to wymiana Prezesa Szpitala. Formalnym powodem była decyzja o zawieszeniu od 1 stycznia 2016 roku funkcjonowania dwóch oddziałów i dwóch poradni, którą prezes miał podjąć bez porozumienia ze starostą. Jak było faktycznie? Wiem tylko tyle, że ówczesny prezes Krzysztof Sawicki wszystkie ważne decyzje zawsze podejmował w uzgodnieniu z Radą Nadzorczą i Zarządem Powiatu. Zawsze też informował o zagrożeniach związanych z funkcjonowaniem szpitala.

A sytuacja nie powstała nagle. Kontrakty nie podpisuje się z dnia na dzień. Warunki ustalane są wcześniej. Wiedza o narastaniu konfliktu znana była radnym. Ale byli uspokajani, że problemu nie ma. I winą obarczano lekarzy. Że chcą nadmiernych podwyżek. Tymczasem główna przyczyna była inna. Lekarze nie zgadzali się z narzucaniem im w kontraktach dodatkowych obowiązków, wykraczających poza zakres ich specjalizacji.

  1. Odwołanego Krzysztofa Sawickiego z Ostródy zastąpił Janusz Boniecki z Trójmiasta. Podkreślam to, bo zapoczątkowało to proces zastępowania w szpitalu osób związanych z naszym szpitalem, miastem i powiatem osobami, które traktują Ostródę i szpital jako przystanek na drodze.

Zachwalany jako znakomity menadżer pan Boniecki okazało się wkrótce, że jest zwolennikiem restrukturyzacji szpitali polegającej na likwidacji oddziałów szpitalnych i przekazywaniu firmom prywatnym. Nie potrafi także współpracować z personelem. Z tych przyczyn w atmosferze konfliktu został odwołany z szefowania szpitalami w Tczewie i Gdyni.

  1. Wraz z nowym prezesem powstało także w administracji szpitala nowe stanowisko. Nie znalazłem go w strukturze żadnego powiatowego szpitala w Polsce. Głównym Specjalistą ds. Rozwoju, Zarządzania, Marketingu i Promocji został przewodniczący Rady pan Wojciech Paliński. Jest on także – jak oficjalnie mówią starosta, prezes i on sam – ŁĄCZNIKIEM między starostą i prezesem. Ważne to o tyle, że świadczy iż wszystko co dzieje się w szpitalu dzieje się za wiedzą starosty Wiczkowskiego. A się dzieje.
  2. Zaledwie kilka dni po objęciu stanowiska prezes Boniecki ogłasza laborantkom, że są zbyteczne. Laboratorium ma być oddane w outsourcing, radiologia też. Może to świadczyć, że prezes ma zamiar kontynuować styl zarządzania znany z Tczewa i Gdańska. Po szpitalu kręci się pracownik z firmy Brus Lab, która zamierza przejąć analitykę. Może to czynić wyłącznie za zgodą prezesa. Radnym i mediom wmawia się, że będzie to z korzyścią dla szpitala, bo laboratorium przynosi straty. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie, co udowadnia kierownik laboratorium Mariola Nadara. Musi się pożegnać z pracą.

Po gwałtownych protestach zamiar prywatyzacji usług analitycznych zostaje zaniechany, ale oszczędzanie przez zwalnianie trwa.

  1. Na pierwszy ogień idą ginekolodzy. Nie zostają podpisane kontrakty z ordynatorem oddziału dr Leszkiem Ramsem (17 lat pracy w szpitalu) i specjalistą ginekologii i położnictwa dr Krzysztofem Gładysiakiem (po 16 latach pracy).

Zespoły karetek pogotowia ratunkowego zostają zmniejszone z trzech do dwóch osób. Trzej przeszkoleni kierowcy zostają zwolnieni, a po roku odchodzi także kilku ratowników, którzy nie godzą się z pogorszonymi warunkami pracy i znajdują lepiej płatną.

  1. Obawa przed kolejnymi zwolnieniami powoduje powstanie związku zawodowego „Solidarność” i protesty załogi. Solidarność żąda likwidacji zbędnych etatów. Dla przeciwwagi w szpitalu powstaje trzeci związek zawodowy złożony z pracowników administracji, w tym kierownictwa szpitala. To pracownicy całkowicie zależni od prezesa, mają wspierać prezesa. Jeżeli nie, to mogą być zwolnieni jak główny księgowy Bogdan Szewczyk. Za to zwolnienie szkalowanemu pracownikowi szpital wypłaci spore odszkodowanie.
  2. Po roku przychodzi czas na nieposłusznych ortopedów. Bez żadnego uzasadnienia i bez wiedzy ordynatora prezes Boniecki wypowiedział kontrakt dr Tomaszowi Małyszce, specjaliście z 16-letnim stażem w szpitalu. Wszyscy pamiętamy dramatyczne wystąpienie ordynatora dr Krzysztofa Wiśniewskiego, który wskazywał na warunki funkcjonowania oddziału powodujące zagrożenia dla pacjentów. Efektem tego, że ujawnił tę sytuację było zwolnienie go. Podobnie postąpiono z jego zastępcą doktorem dr Michałem Towstygą. Dzisiaj są ordynatorami w Działdowie i Kętrzynie. A budowanego latami zespołu ortopedów, którzy wiązali ze szpitalem i Ostródą swą przyszłość – nie ma. A co jest dziś? Ortopedzi dojeżdżają do Ostródy, a pacjenci z Ostródy do szpitali w Olsztynie i Iławie. 
  3. Rok 2017 to – jak twierdzi starosta i prezes – ponoć najlepszy rok rozwoju ostródzkiego szpitala. Rozpoczęto adaptację pomieszczeń gospodarczych na blok operacyjny, co promuje się jako budowę na miarę XXI wieku. Wyeksploatowany 16-rzędowy tomograf zastąpiono podobnej klasy aparatem. Na szczęście nie zrobiono „porządku” z Oddziałem Zakaźnym. A zapowiadali to w swych wypowiedziach prezes Boniecki i starosta Wiczkowski. Dzięki oddziałowi zakaźnemu szpital znalazł się na II stopniu finansowania szpitali. Ważne by się na tym poziomie finansowania utrzymać, bo nie został przyznany raz na zawsze.
  4. A tymczasem rok 2018 wywołał kolejne kłopoty wynikłe z nieudolnego zarządzania. Pod koniec roku odszedł z pracy jeden z najlepszych w województwie radiologów dr Zbigniew Walosek. Miał dosyć współpracy z osobami zarządzającymi szpitalem. Szpital pozbawiony radiologa nie zapewnia podstawowej diagnostyki. Pacjentów odsyła się do prywatnych gabinetów i innych szpitali.
  5. Rozpada się Oddział Chirurgii Ogólnej, bo prezes podpisał kontrakt zaledwie na dwa i pół etatu. Nie ma kto wykonywać nie tylko operacji planowych, ale także dyżurów. Ordynator Marek Wożniak sugerował prezesowi zamknięcie oddziału z powodu zagrożenia życia i zdrowia pacjentów. Bez efektu, więc zrezygnował z funkcji. Pielęgniarki radzą sobie same albo wołają lekarzy z innych oddziałów. To sytuacja karygodna.

W ostródzkim szpitalu stworzono atmosferę nieufności i niepewności, atmosferę zagrożenia. Rozbija się zespoły medyczne na poszczególnych oddziałach, zwalnia lekarzy z kilkunastoletnią praktyką w szpitalu, a sprowadza lekarzy, którzy jakoś nie potrafili utrzymywać się dłużej w miejscach dotychczasowej praktyki. Co ciekawe, zwalnia się kadrę doświadczoną, ale jeszcze młodą. Nie ma to nic wspólnego z dbaniem o rozwój szpitala.

Kto odpowiada za ten stan rzeczy? Nie tylko ten, który nieudolnie szpitalem zarządza, ale także ten, który na to pozwala. Ten kto tym dyryguje. A dyryguje Starosta Wiczkowski co sam udowodnił na ostatniej sesji.

W.B.

 

Comments

comments