Arogancja i hipokryzja – nieuleczalna (?) choroba władzy

Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Ostródzkiego radny Andrzej Waszczyszyn nie wytrzymał i wyłożył panu staroście i jego pretorianom, że powinni zmienić swój sposób bycia i zachowania. Trochę kultury – apelował. Apelował na pustyni. Na mojej stronie fecebook-owej wystąpienie radnego wysłuchało ponad dwa tysiące dwieście osób, ale do adresatów ten głos raczej nie dotarł, bo Waszczyszyn – parafrazując cytat z Pisma – nie mówił im tego co chcieli usłyszeć, więc nie słuchali tego co miał im do powiedzenia.

To zresztą klasyka. Totalna władza nie słucha nikogo, bo ma wystarczającą liczbę szabel do przegłosowania swoich „racji”, nawet gdyby w nich „racji” krzty nie było. Bo władzę dopadła choroba. „Jest we władzy jakaś choroba, która uaktywnia się i atakuje z przerażającą skutecznością, wydaje się, że nawet najlepszych i najuczciwszych. A chorobą tą jest arogancja i hipokryzja. Władza interesuje się tylko sobą i tym jak nie stracić stołków, jak nie odpaść od biurek, do których się dorwała. Władza każdego szczebla i w każdej rzeczywistości próbuje tak się ustawić, żeby być nietykalną, a jednocześnie niekontrolowaną lub nawet niekontrolowalną.” To cytat z https://kazania.wordpress.com/ z lipca 1999 roku. Od tego czasu choroba władzy tylko się nasiliła. Na wszystkich szczeblach.

Warto więc przypomnieć czym jest arogancja, czyli zuchwała pewność siebie połączona z lekceważeniem innych. Dobrze ją określają niektóre z synonimów: bezceremonialność, bezczelność, brak kultury, brak wychowania, burkliwość, gburowatość, grubiańskość, gruboskórność, impertynencja, nieuprzejmość, hardość, nonszalancja, brak szacunku. Tych określeń znaleźć można jeszcze wiele więcej. Arogancję cechuje też: impertynencja, buta, tupet, bezczelność, hucpa, chciwość.

Arogancję uzupełnia hipokryzja, gwarantując podtrzymanie choroby władzy. Hipokryzja, zakłada władzy różowe okulary, pozwalając usprawiedliwiać (w pojęciu władzy) arogancję. Bowiem hipokryzja to zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych w celu osiągania korzyści lub przedstawienia siebie w lepszym świetle. Słowem co innego głosi władza, a co innego robi, normy moralne wykorzystuje w zależności od potrzeby. Czarne jest raz białe, raz czarne i odwrotnie. Hipokryzja to dwulicowość, podwójna moralność, fałszywość, obłuda, przewrotność, udawanie i zakłamanie.

Tyle encyklopedie i słowniki. Wyciągnąłem te określenia, bo na co dzień staramy się ich unikać. Zwłaszcza, gdy choroba władzy nie uderza w nas bezpośrednio. A w większości przypadków niekorzystne działania władzy są tylko odłożone w czasie. Prędzej czy później oberwiemy. Zazwyczaj rykoszetem. A wówczas jest zbyt późno, by szkody naprawić bez kosztów. Kosztów wyższych od zysków sprawcy, którego już wówczas zazwyczaj nie ma.

Piszę o tym w nawiązaniu do głosu radnego Waszczyszyna , ale też z powodu owej choroby, która opanowała starostwo ostródzkie. Ujawniła się już pierwszymi decyzjami. Po ułożeniu koalicji, czyli udzieleniu wzajemnych gwarancji zaspokojenia indywidualnych interesów i potrzeb, władza podniosła starostom płace do maksymalnych stawek. A następnie panowie starostowie wymienili sobie całkiem nowe jeszcze meble na nowsze. Ostatecznie zapłacił podatnik. Arogancka dbałość o własną kieszeń ujawniła się zakupem kolejnej limuzyny, wykorzystywanej podobnie jak pierwsza do celów prywatnych. Jak się jest władzą to przecież nie wypada dojeżdżać okeyką. Zwłaszcza, że za jazdę niewygodną komunikacją publiczną trzeba by było płacić więcej niż za wygodną limuzynę. Warto przypomnieć, że poprzedni wicestarosta Stanisław Brzozowski dojeżdżał z Miłomłyna do pracy w Ostródzie właśnie okeyką.

Jak się otrzymało wsparcie własnej kieszeni to należy zaspokoić wspierających. Posłużyło do tego mienie powiatu: etaty w urzędach dla radnych i krewnych radnych, ze stworzonym specjalnie dla przewodniczącego Rady etatem w szpitalu. Całości działań towarzyszy propaganda sukcesu i zakłamywanie rzeczywistości. Jak w przypadku wspomnianego szpitala. W tymże największym i najważniejszym dla mieszkańców zakładzie pracy podległym staroście nie było, zgodnie z tą propagandą, próby zamknięcia oddziałów, prywatyzacji laboratorium. Ba, nikt nikogo nie zwalniał, a lekarze wcale nie odchodzą. Wszystko jest o’key. O czym świadczy tytuł z dyplomem jednej z dziesięciu najlepszych placówek służby zdrowia w kraju. Że tytuł kupiony? O tym „pospólstwo” wiedzieć nie musi.

Przykłady arogancji i hipokryzji powiatowej władzy próbuję ukazywać na tym blogu. Na tyle na ile wiem, mogę udowodnić i na ile mogę dotrzeć do ukrywanych skrzętnie informacji. A tymczasem arogancja władców powiatu (miasta zresztą też) wzrasta, czego jaskrawym przykładem jest przeforsowanie zmiany planu zagospodarowania przestrzennego działek przy szpitalu pod potrzeby i na życzenie dewelopera. I to błyskawicznie. Z dnia na dzień.

Poczucie bezkarności i buta powoduje nawet irracjonalne kłamstwa. Pan starosta Wiczkowski na przykład na ostatniej sesji Rady Powiatu znowu „bezinteresownie” poinformował, że nie jest członkiem żadnej partii. Tymczasem na stronach PKW widnieje jako „członek partii Polskie Stronnictwo Ludowe” na pozycji 8 listy kandydatów PSL w wyborach do Sejmu. Na portalu zaś „Gazety Olsztyńskiej” można znaleźć zdjęcie uśmiechniętego starosty oddającego głos w wyborach na prezesa wojewódzkiej organizacji PSL w październiku 2016 r. Kłamstwo weszło w krew?

Sięgnijmy jeszcze raz do tekstu sprzed 19 lat. (…) władza coraz bardziej służy samej sobie i o siebie jedynie dba. A jedynym celem jej działania jest utrzymanie się na stanowisku i szybkie, w miarę bezbolesne i bezkarne wzbogacenie się, zapewnienie sobie spokojnej i dostatniej przyszłości”. A ci, którzy się odważają na krytykę i mówienie prawdy „są natychmiast traktowani jak wrogowie. I wydaje się, że wszyscy są bezsilni wobec takiej arogancji i braku zwykłej uczciwości czy poczucia odrobiny pokory.”

Tekst kończy się odwołaniem do Pisma Świętego i traktowaniem go przez ludzi władzy:: „Komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie…” „Nie! jemu nie wystarczy, że mu dano więcej, on sam sobie bierze, jeszcze więcej – w arogancki sposób, bo mu stale mało.”

Jak w miasteczku nad Jeziorem Drwęckim.

W.B.

Comments

comments

Komentarze są zamknięte.