Nos Pinokia albo „co ci powiem, to ci powiem”

Czy pamiętacie Pinokia? Drewniana bajkowa postać nie mogła okłamywać bezkarnie. Po każdym kłamstwie nos mu się wydłużał i kłamstwo natychmiast na jaw wychodziło. Ale życie nie bajka i człowiek może kłamać zazwyczaj bezkarnie, a polityk nawet bezczelnie. Oficjalnie jednak polityk nie kłamie nigdy. On tylko wyraża opinię, ma swoje zdanie, nie rozumie pytania lub wstrzymuje się od komentarza. Najczęściej jednak dużo mówi. Czym więcej tym lepiej, nawet gdy sam sobie zaprzecza. Bo polityk prowadzi politykę, a w niej nawet kłamstwo kłamstwem nie jest. Więc każdy z nas niczym Pyzdra od Kwiczoła słyszy na okrągło bajdurzenia w stylu „co ci powiem, to ci powiem, ale ci powiem”. I nie za bardzo wie o co chodzi. Wie tylko polityk, ale nie zawsze.

Powiatowa spółka pod nazwą PZOZ S.A. to największy zakład powiatu ostródzkiego i własność tego powiatu. W imieniu powiatu funkcję właścicielską sprawuje formalnie Zarząd Powiatu, a faktycznie starosta. To on powołuje Radę Nadzorczą, która w imieniu właściciela sprawuje nadzór nad działalnością szpitalnej spółki. Rada ma dbać o interes właściciela. Formalnie. Starosta nie może, zgodnie z kodeksem spółek handlowych w działalność spółki ingerować. Też formalnie.

Życie kształtuje jednak inny od wyznaczonego formułami obraz. Kluczową rolę odgrywa Rada Nadzorcza, która wybiera, ocenia i odwołuje Zarząd spółki. Jest zależna od starosty (formalnie Zarządu Powiatu), ale stopień zależności wyznacza autorytet członków Rady Nadzorczej. Jeżeli są w niej osoby z wypracowaną latami pozycją w branży to można się spodziewać, że Rada będzie niezależna w swych decyzjach i opiniach. Członkowie Rady dbając o swoją zawodową pozycję mniej będą dbali o stołki i nie będą ulegali widzi-mi-się władzy. I takich ludzi dla dobra spółki1 powinno się powoływać. Ale dla władzy nie są oni wygodni. Przy zbyt silnych nieformalnych naciskach raczej z funkcji rezygnują i władza ma kłopot. Takich fachowców w Radzie Nadzorczej ostródzkiego szpitala niestety nie ma. Pytanie zatem czy plotki o ręcznym sterowaniu szpitalem przez starostwo nie są tylko plotkami pozostaje otwarte.

Starosta Wiczkowski zdaje się owe plotki potwierdzać przyjmując na siebie wyjaśnianie zgłaszanych przez radnych szpitalnych problemów. Przy czym czyni to w myśl reguły Kwiczoła. Mówi, a potem sam sobie zaprzecza, albo zaprzeczają jego wypowiedziom fakty. Tak było z próbą zamknięcia dwóch szpitalnych oddziałów czy też inwestycjami w szpital w ramach PPP. Tak też jest ze zwolnieniami ratowników.

Na czerwcowej sesji pan starosta wyjaśniał, że nie będzie zmniejszenia liczebności podstawowego zespołu ratowniczego. Radny Orzechowski sprawdził i okazało się, że już w marcu olsztyński oddział NFZ dostał z ostródzkiego szpitala informację o zamiarze zmniejszenia liczebności zespołów. Potem już nikt NFZ nie informował, za to zaczęto zamiar wprowadzać w życie i wypowiadać ratownikom umowy o pracę.

Kontraktów z NFZ zmienić się w tym roku już nie da. NFZ nalicza stawki dla zespołów 3 – osobowych. Będą więc oszczędności? Niekoniecznie. Za wprowadzenie w błąd NFZ może naliczyć kary. Zamiast oszczędności mogą być dodatkowe koszty. Co na to starosta? To sprawa Zarządu Szpitala – odpowiedział radnemu Orzechowskiemu starosta Wiczkowski.

Zmniejszenie kosztów zwolnieniem części ratowników pogorszy jakość pomocy medycznej, ale niekoniecznie zmniejszy koszty szpitala. Zaoszczędzić może NFZ. Na pewno natomiast koszty działania szpitala zwiększyło utworzenie specjalnie dla przewodniczącego Rady Powiatu Wojciecha Palińskiego stanowiska Głównego Specjalisty do spraw Rozwoju, Zarządzania, Marketingu i Promocji. Takiego stanowiska w innych szpitalach trudno znaleźć, co sugeruje, że potrzebne ono było raczej „zarządzaniu” Radą Powiatu niż szpitalem, który przecież zarządcę w postaci prezesa ma. Chyba, że prezes specjalistą w zarządzaniu wystarczająco dobry nie jest i potrzebuje Głównego Specjalisty. A jak wiadomo najlepszymi specjalistami w zarządzaniu placówkami służby zdrowia są nauczyciele, niekoniecznie nauczyciele wychowania fizycznego.

O wprowadzaniu w błąd opinii publicznej rzekomymi stratami laboratorium już pisałem. Swoją opowieść na okrągło o oszczędnościach na oddaniu laboratorium w outsourcing dołożył w wywiadzie dla „Naszego Głosu” prezes Boniecki. Senator Orzechowska, z zawodu lekarz, zastanawiała się czy decydenci mówiąc o oddaniu laboratorium wiedzą, ze i tak część badań laboratoryjnych (badania serologiczne) musi zostać w szpitalu. Okazuje się, że ostródzcy politycy, zmieniają styl gadki Kwiczoła, na „co ci powiem, to ci powiem, ale ci nie powiem”. Bo nie wiem? Być może.

Warto posłuchać wypowiedzi pani senator i zwolnionej właśnie technik – koordynator laboratorium szpitala w Ostródzie – pani Marioli Nadary. Ich wypowiedzi skłaniają do postawienia pytania: czy nie mamy czasem do czynienia z działaniem na szkodę szpitala.

Tymczasem na 22 lipca na godz. 10 przewodniczący Rady Powiatowej w Ostródzie, Główny Specjalista ds. Rozwoju, Zarządzania, Marketingu i Promocji szpitala zaprosił radnych powiatu na spotkanie z prezesem Zarządu PZOZ S.A. – Januszem Bonieckim.

W ramach promocji? W innych samorządach radni dyskutują o istotnych sprawach na sesjach rad. W powiecie ostródzkim pogwarzyć mogą na spotkaniach marketingowych, gdzie decyzji się nie podejmuje.

Comments

comments